Rozdział dedykuję mojej kochanej siostrzyczce Kamili Kaczmarek<333
Wiesz, że nie mogę bez ciebie żyć i Cię kocham<333
~*~
Maxi był szczęśliwy jak nigdy. Właśnie dziś szedł z Natalią do ginekologa. Nie mógł w to uwierzyć, że zostanie ojcem dziecka kobiety którą kocha ponad życie. Ma nadzieje, że Natalia też teraz czuje do niego to samo. Chce stworzyć szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Natallia czekała już na niego przed kliniką.
-Hej-pocałował ją w policzek.
-Hej-odpowiedziała nieśmiało.
-Zdenerwowana?
-Może tak troszeczkę-mówiła piskliwie
-Czyli zdenerwowana-uśmiechną się do niej-Spokojnie. Pamiętaj, że jestem z tobą-przytulił ją i ruszyli do środka. Kiedy weszli do gabinetu lekarz zaczął robić badanie USG. Z zaniepokojoną miną patrzył na monitor.
-Panie doktorze coś nie tak?!-spytał Maxi.
-Teoretycznie wszystko jest w porządku, ale pani nie jest w ciąży-oznajmił a Natallia i Maxi zaniemówili.
-Co?! Ale jak to!? Przecież wynik był pozytywny!-powiedziała zdziwiona Natallia.
-Testy nie zawsze są wiarygodne i właśnie dlatego trzeba przyjść do ginekologa żeby mieć 100 procentową pewność, że jest się w ciąży. A państwu na pewno niebawem się jeszcze uda-lekarz się uśmiechną a Natallia spłonęła rumieńcami.
-W takim razie dziękujemy za informację i do widzenia-powiedziała Nati i pociągnęła zdezorientowanego Maxiego za sobą. Kiedy byli już na zewnątrz pierwszy odezwał się Maxi.
-Ale jak to?! Nie będziemy mieć dzidziusia?!-spytał z rozpatrzony.
-Maxi przykro mi. Ja byłam przekonana, że jestem w ciąży. Wiem, że bardzo się z tego cieszyłeś. Zresztą ja później też, ale widocznie tak miało być.
- Ale to oznacza, że znów będziemy tylko przyjaciółmi:?
-Maxi ja cię bardzo lubię, ale ja nie jestem jeszcze pewna czy to jest miłość. Potrzebuję trochę czasu-Maxi się uśmiechną się i podszedł do dziewczyny
-Kocham cię i będę na ciebie czekał-powiedział. Pocałował dziewczynę w policzek i odszedł z uśmiechem na twarzy.
~*~
*Kilka dni później*
Dzisiaj Violetta i Leon wylatują do Nowego Jorku. Leon bardzo cieszył się z tego wyjazdu. Violetta z dnia na dzień podobała mu się bardziej. I nie patrzył już tylko na jej atuty kobiecości, ale dostrzegał jej osobowość. Uwielbiał jej uśmiech i te piwne oczka. I jak przez niego się rumieni. Jego rozmyślenia przerwała właśnie Violetta.
-Leon?! Słuchasz mnie?
-Co?! Yyy tak.
-Ta jasne-powiedziała ironicznie-Tu masz moją walizkę zanieś ją do auta a ja zaraz przyjdę.
-Violetta, ale my jedziemy tylko na weekend a nie na miesiąc!-powiedział patrząc na jej wielką walizkę.
-Nie denerwuj mnie bo ci obije tą piękną mordkę!
-Ok, ok już nic nie mówię-podniósł ręce w geście obronnym i udał się z walizką do samochodu.
Po godzinie siedzieli już w samolocie. Violetta podziwiała widoki za oknem a Leon podziwiał Violettę.
Już po kilku godzinach byli w NY. Leon nie szczędził na pieniądzach. Znaleźli się w luksusowym pięciogwiazdkowym hotelu Plaza. Kiedy znaleźli się w środku Violi odebrało mowę.
-Leon tu jest bajecznie, ale przecież tu jest cholernie drogo.
-To co. Ważne żeby ci się podobało-powiedział i puścił do niej oko. Violett tylko się uśmiechnęłam. Każdy dostał swój własny bajeczny apartament.
Po południu Leon miał mieć jakieś spotkanie a wieczorem mieliśmy się wybrać na kolację. Dziewczyna postanowiła, że ubierze się dość seksownie . Lubię tak na niego działać-myślała sobie. Uwielbiała patrzeć na jego dołeczki gdy się uśmiecha i szczerze podobało się jej gdy ją tak chamsko podrywa.
-Violetta stop. Przecież ja się nie mogłam w nim zakochać. To jest Leon Verdas. Ten podrywacz!-mówiła do siebie i chodziła po pokoju.
Po przygotowaniu się zeszła do holu gdzie czekał już na nią Leon. Chłopak na jej widok zaniemówił.
-Boże ta dziewczyna mnie wykończy powiedział kiedy była jeszcze daleko.
-Hej-uśmiechnęła się do niego.
-Witaj aniele-powiedział i pocałował ją w policzek na co ona się zarumieniła. Nie potrafiła inaczej reagować na jego komplementy. Kiedy szli w kierunku restauracji non stop mu się przyglądała. A Leonowi w żadnym wypadku nie przeszkadzał wzrok Violetty na sobie. I chyba oboje się w sobie zakochali, ale jak na razie żadne z nich nie chce się do tego przyznać. Obydwoje uważali, że kompletnie do siebie nie pasują.
Na kolacji śmiali się i rozmawiali. Bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Po kolacji udali się na spacer po mieście. Obydwoje uznali, że nie mają jeszcze zamiaru wracać do hotelu i postanowili udać się do jakiegoś klubu. Zamówili sobie drinki po których rozmawiało im się o wiele łatwiej.
-Mówiłem ci już, że jesteś piękna!?-uśmiechną się do niej zalotnie.
-Nie wiem. Nie pamiętam-mówiła patrząc w jego oczy.
-To teraz ci mówię. Jesteś niesamowicie piękna i seksowna i taka kusząca w tej sukience-powiedział i lekko się do niej przybliżył.
-A ty jesteś niesamowicie denerwujący gdy tak mówisz-oznajmiła.
-I tak wiem, że ci się to podobało-powiedział i zaczął się do niej zbliżać, ale Violetta się odsunęła.
-Yyy idziemy zatańczyć?-spytała i podążyła w kierunku parkietu a Leon za nią. Na początku tańczyli koło siebie, ale z każda piosenką byli coraz bliżej siebie a wypity alkohol dodał im jeszcze pewności siebie. W sali panował półmrok przez co nie było za wiele widać. Nagle poczuła jak Leon obejmuje ją od tyłu a po jej ciele przeszły przyjemne dreszcze. Leon zaczął błądzić rękami po jej ciele. Dotykał jej ud i brzucha a Violetta ocierała się o niego swoim zgrabnym tyłeczkiem. Viola podniosła ręce do góry i przyłożyła do jego szyj . Teraz nie myślała już o niczym tylko o Leonie. Czuła niesamowitą woń jego perfum które przyciągały ją do niego jak magnes. Nagle poczuła jak ręką chłopaka wędruje w górę jej ciała i spoczywa na jej biuście, ale nie zareagowała. Leon jeszcze bardziej ją do siebie przycisną i złożył na jej szyj namiętny pocałunek na co szatynka wydała z siebie cichy dźwięk. Byli jak w transie. W tym momencie liczyli się tylko oni. Leon dalej błądził dłońmi po jej ciele i całował ją w szyję.

-Leon.....chodźmy z tond-szepnęła rozmarzona a Leon tylko się uśmiechnął i pociągną dziewczynę za rękę w stronę wyjścia. Po kilku minutach byli już w hotelu w pokoju Leona. Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi z powrotem zaczęli się namiętnie całować. Leon podniósł Violettę a ta oplotła swoje nogi w jego pasie, po czym przyparł ją do ściany. Dziewczyna wplotła dłonie w jego włosy. Po chwili zaczęła rozpinać koszulę chłopaka i błądzić dłońmi po jego umięśnionym torsie. Natomiast on zaczął rozpinać jej sukienkę i z chodził z pocałunkami na jej szyję i biust. A Violetta wydawała z siebie ciche jęki rozkoszy. Znów powrócili do swoich ust. Całowali się coraz bardziej brutalnie. Pragnęli siebie nawzajem. Leon już zsuwał Violettcie ramiączka o stanika a Violetta gładziła jego tors zjeżdżając dłońmi coraz niżej. Jeszcze chwila a stałoby się to czego pragnęli, kiedy nagle....
~*~
Jak ja uwielbiam kończyć w takich momentach :D
Leonetta już tak blisko, ale czy to już?! Niebawem się przekonacie:)
Nareszcie po egzaminach. Jestem nawet z nich zadowolona. Z matmy mam raczej 100% :D
Nie wiem kiedy next:(
Jeżeli macie jakieś pomysły na Mercesscę to piszcie bo ja na tą parę nie mam weny :)
Buziaki:***