piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 9: Pragnę Cię!


Rozdział dedykuję mojej kochanej siostrzyczce Kamili Kaczmarek<333 
Wiesz, że nie mogę bez ciebie żyć i Cię kocham<333

                                                       ~*~
 

Maxi był szczęśliwy jak nigdy. Właśnie dziś szedł z Natalią do ginekologa. Nie mógł w to uwierzyć, że zostanie ojcem dziecka kobiety którą kocha ponad życie. Ma nadzieje, że Natalia też teraz czuje do niego to samo. Chce stworzyć szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Natallia czekała już na niego przed kliniką.
-Hej-pocałował ją w policzek.
-Hej-odpowiedziała nieśmiało.
-Zdenerwowana?
-Może tak troszeczkę-mówiła piskliwie
-Czyli zdenerwowana-uśmiechną się do niej-Spokojnie. Pamiętaj, że jestem z tobą-przytulił ją i ruszyli do środka. Kiedy weszli do gabinetu lekarz zaczął robić badanie USG. Z zaniepokojoną miną patrzył na monitor.
-Panie doktorze coś nie tak?!-spytał Maxi.
-Teoretycznie wszystko jest w porządku, ale pani nie jest w ciąży-oznajmił a Natallia i Maxi zaniemówili.
-Co?! Ale jak to!? Przecież wynik był pozytywny!-powiedziała zdziwiona Natallia.
-Testy nie zawsze są wiarygodne i właśnie dlatego trzeba przyjść do ginekologa żeby mieć 100 procentową pewność, że jest się w ciąży. A państwu na pewno niebawem się jeszcze uda-lekarz się uśmiechną a Natallia spłonęła rumieńcami.
-W takim razie dziękujemy za informację i do widzenia-powiedziała Nati i pociągnęła zdezorientowanego Maxiego za sobą. Kiedy byli już na zewnątrz pierwszy odezwał się Maxi.
-Ale jak to?! Nie będziemy mieć dzidziusia?!-spytał z rozpatrzony.
-Maxi przykro mi. Ja byłam przekonana, że jestem w ciąży. Wiem, że bardzo się z tego cieszyłeś. Zresztą ja później też, ale widocznie tak miało być.
- Ale to oznacza, że znów będziemy tylko przyjaciółmi:?
-Maxi ja cię bardzo lubię, ale ja nie jestem jeszcze pewna czy to jest miłość. Potrzebuję trochę czasu-Maxi się uśmiechną się i podszedł do dziewczyny
-Kocham cię i będę na ciebie czekał-powiedział. Pocałował dziewczynę w policzek i odszedł z uśmiechem na twarzy.

                                                             ~*~

*Kilka dni później*

Dzisiaj Violetta i Leon wylatują do Nowego Jorku. Leon bardzo cieszył się z tego wyjazdu. Violetta z dnia na dzień podobała mu się bardziej. I nie patrzył już tylko na jej atuty kobiecości, ale dostrzegał jej osobowość. Uwielbiał jej uśmiech i te piwne oczka. I jak przez niego się rumieni. Jego rozmyślenia przerwała właśnie Violetta.
-Leon?! Słuchasz mnie?
-Co?! Yyy tak.
-Ta jasne-powiedziała ironicznie-Tu masz moją walizkę zanieś ją do auta a ja zaraz przyjdę.
-Violetta, ale my jedziemy tylko na weekend a nie na miesiąc!-powiedział patrząc na jej wielką walizkę.
-Nie denerwuj mnie bo ci obije tą piękną mordkę!
-Ok, ok już nic nie mówię-podniósł ręce w geście obronnym i udał się z walizką do samochodu.
Po godzinie siedzieli już w samolocie. Violetta podziwiała widoki za oknem a Leon podziwiał Violettę.
Już po kilku godzinach byli w NY. Leon nie szczędził na pieniądzach. Znaleźli się w luksusowym pięciogwiazdkowym hotelu Plaza. Kiedy znaleźli się w środku Violi odebrało mowę.
-Leon tu jest bajecznie, ale przecież tu jest cholernie drogo.
-To co. Ważne żeby ci się podobało-powiedział i puścił do niej oko. Violett tylko się uśmiechnęłam. Każdy dostał swój własny bajeczny apartament.
 Po południu Leon miał mieć jakieś spotkanie a wieczorem mieliśmy się wybrać na kolację. Dziewczyna postanowiła, że ubierze się dość seksownie . Lubię tak na niego działać-myślała sobie. Uwielbiała  patrzeć na jego dołeczki gdy się uśmiecha i szczerze podobało się jej gdy ją tak chamsko podrywa.
-Violetta stop.  Przecież ja się nie mogłam w nim zakochać. To jest Leon Verdas. Ten podrywacz!-mówiła do siebie i chodziła po pokoju.
Po przygotowaniu się zeszła do holu gdzie czekał już na nią Leon. Chłopak na jej widok zaniemówił.
-Boże ta dziewczyna mnie wykończy powiedział kiedy była jeszcze daleko.
-Hej-uśmiechnęła się do niego.
-Witaj aniele-powiedział i pocałował ją w policzek na co ona się zarumieniła.  Nie potrafiła inaczej reagować na jego komplementy. Kiedy szli w kierunku restauracji non stop mu się przyglądała. A Leonowi w żadnym wypadku nie przeszkadzał wzrok Violetty na sobie. I chyba oboje się w sobie zakochali, ale jak na razie żadne z nich nie chce się do tego przyznać. Obydwoje uważali, że kompletnie do siebie nie pasują.
Na kolacji śmiali się i rozmawiali. Bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Po kolacji udali się na spacer po mieście. Obydwoje uznali, że nie mają jeszcze zamiaru wracać do hotelu i postanowili udać się do jakiegoś klubu. Zamówili sobie drinki po których rozmawiało im się o wiele łatwiej.
-Mówiłem ci już, że jesteś piękna!?-uśmiechną się do niej zalotnie.
-Nie wiem. Nie pamiętam-mówiła patrząc w jego oczy.
-To teraz ci mówię. Jesteś niesamowicie piękna i seksowna i taka kusząca w tej sukience-powiedział i lekko się do niej przybliżył. 
-A ty jesteś niesamowicie denerwujący gdy tak mówisz-oznajmiła.
-I tak wiem, że ci się to podobało-powiedział i zaczął się do niej zbliżać, ale Violetta się odsunęła.
-Yyy idziemy zatańczyć?-spytała i podążyła w kierunku parkietu a Leon za nią. Na początku tańczyli koło siebie, ale z każda piosenką byli coraz bliżej siebie a wypity alkohol dodał im jeszcze pewności siebie. W sali panował półmrok przez co nie było za wiele widać. Nagle poczuła jak Leon obejmuje ją od tyłu a po jej ciele przeszły przyjemne dreszcze. Leon zaczął błądzić rękami po jej ciele. Dotykał jej ud i brzucha a Violetta ocierała się o niego swoim zgrabnym tyłeczkiem. Viola podniosła ręce do góry i przyłożyła do jego szyj . Teraz nie myślała już o niczym tylko o Leonie. Czuła niesamowitą woń jego perfum które przyciągały ją do niego jak magnes. Nagle poczuła jak ręką chłopaka wędruje w górę jej ciała i spoczywa na jej biuście, ale nie zareagowała. Leon jeszcze bardziej ją do siebie przycisną i złożył na jej szyj namiętny pocałunek na co szatynka wydała z siebie cichy dźwięk. Byli jak w transie. W tym momencie liczyli się tylko oni. Leon dalej błądził dłońmi po jej ciele i całował ją w szyję.
-Pragnę cię-wyszeptał jej do ucha a Violetta lekko się uśmiechnęła i odwróciła w jego stronę. Zarzuciła ręce na jego szyj i zatonęła w jego oczach. Leon objął Violettę w tali i delikatnie przycisną ją do siebie. Czuli ciepło swoich ciał i nierówne oddechy. Dłonie Leona delikatnie zjechały po aksamitnej sukience szatynki na jej pośladki. Kołysali się w rytm wolnej muzyki patrząc sobie w oczy. Ich serca biły w przyśpieszonym tempie. Obydwoje pragnęli teraz swojej bliskości. Powoli zaczęli się do siebie zbliżać. Delikatnie stykali się nosami.. Jeszcze raz spojrzeli sobie w oczy i złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku. Byli w euforii. Całkowicie poddali się emocją. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętniejsze i głębsze. Po chwili pocałunki przeniosły się na szyję dziewczyny.
http://www.manicomioseries.com.br/wp-content/uploads/2013/08/delena-gif.gif
-Leon.....chodźmy z tond-szepnęła rozmarzona a Leon tylko się uśmiechnął i pociągną dziewczynę za rękę w stronę wyjścia. Po kilku minutach byli już w hotelu w pokoju Leona. Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi z powrotem zaczęli się namiętnie całować. Leon podniósł Violettę a ta oplotła swoje nogi w jego pasie, po czym przyparł ją do ściany. Dziewczyna wplotła dłonie w jego włosy. Po chwili zaczęła rozpinać koszulę chłopaka i błądzić dłońmi po jego umięśnionym torsie. Natomiast on zaczął rozpinać jej sukienkę i z chodził z pocałunkami na jej szyję i biust. A Violetta wydawała z siebie ciche jęki rozkoszy. Znów powrócili do swoich ust. Całowali się coraz bardziej brutalnie. Pragnęli siebie nawzajem. Leon już zsuwał Violettcie ramiączka o stanika a Violetta gładziła jego tors zjeżdżając dłońmi coraz niżej. Jeszcze chwila a stałoby się to czego pragnęli, kiedy nagle....


                                                            ~*~






Jak ja uwielbiam kończyć w takich momentach :D 
Leonetta już tak blisko, ale czy to już?! Niebawem się przekonacie:)

Nareszcie po egzaminach. Jestem nawet z nich zadowolona. Z matmy mam raczej 100% :D

Nie wiem kiedy next:(
Jeżeli macie jakieś pomysły na Mercesscę to piszcie bo ja na tą parę nie mam weny :)


Buziaki:*** 

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 8: Nie no nie wierzę, ty się zakochałeś?!

Leon i Maxi właśnie siedzieli w swoim ulubionym klubie Leon podpierał ręką głowę i wyglądał na zamyślonego i bujał gdzieś w obłokach a Maxi wręcz skakał z radości i non stop mówił, ale Leon w ogóle go nie słuchał.
-Leon czy ty mnie słuchasz!?  Leon?!
-Nie nie słuchałem cię od kąt tu przyszliśmy. Czego ty ode mnie chcesz?! 
-Człowieku ja ci tu mówię, że zostanę ojcem a ty gdzieś bujasz w obłokach. A właściwie to o czym ty tak myślisz? Ty przecież nigdy nie myślisz. A jak już myślisz to znaczy że stało się coś ważnego! Więc...-Maxi spojrzał wyczekująco na Leona.
-Co więc?! O co ci chodzi!
-O czym tak myślisz?
-A niby o czym miałbym myśleć?! Tobie to dziecko to poważnie zaszkodziło!
-Jakie dziecko?! Jeszcze nie ma żadnego dziecka!?
-No w brzuchu kurde. To była tylko taka przenośnia!
-Dobra nie ważne.-A teraz zachowam się jako prawdziwy przyjaciel i spytam się cię ci co cie trapi?
-Ale ty jesteś ciekawski!
-No mòw że no!
-Bo chodzi o taką dziewczynę. Pierwszy raz gdy ją zobaczyłem pomyślałem sobie fajna dupa. Myślałem, że wiesz jak każda na mnie poleci a ona wręcz przeciwnie. Lubiłem ją po podrywać tak słodko się wtedy denerwowała. Czasami przynosiło to bolesne skutki dla mnie. I nie wiem co, ale coś się teraz zmieniło. Gdy ją widzę od razu robi mi się ciepło i nie wiem jak się man zachować szczególnie po tym ostatnim.
-Mówisz o tym zakładzie?
-Tak. Na prawdę czuje się temu wszystkiemu winny.
-Nie no nie wierzę ty się zakochałeś?!
-Co?! Ja się nie zakochałem. I że jeszcze niby w niej?! No proszę cię. Przecież ona jest.......taka, taka niesamowita a jej włosy tak pięknie pachną jabłkami i tak słodko się rumieni.
-Tak wcale się w niej nie zakochałeś-powiedział ironicznie Maxi.
-No dobra może faktycznie mi się podoba, ale ja się w niej nie zakochałem.
-Dobra, dobra ten kit to sobie wciskaj komuś innemu. Nie ma w tym nic złego, że się zakochałeś i uwierz mi seks z osoba którą się kocha jest o wiele przyjemniejszy. A teraz musimy to oblać-powiedział jeszcze bardziej uradowany Maxi.


                                                             ~*~


Nigdy więcej picia z Maxim-Mówił Leon przewracając się z boku na bok. Lekko przetarł oczy i spojrzał na zegarek.
-Jezus Maria 9. Violetta mnie zabije!-krzykną i szybko wstał z łóżka.
W pośpiechu nałożył na siebie jakieś ubrania i wykonał poranną toaletę po czym szybko pojechał do firmy. Mocno zasapany wpadł do biura.
-Przepraszam za spóźnienie, ale to wszystko wina Maxieo. Proszę cie nie bij mnie-podniósł ręce w geście obronnym widząc minę Violetty.
-Wina Maxiego?!-podniosła pytająco brew
-Ale to na prawdę była jego wina!
-Dobra nie ważne. Za pół godziny mamy spotkanie. Możesz się ogarnąć bo wyglądasz jakbyś ten garnitur ze śmietnika wyciągną.
-Tak już się robi-powoli zaczął poprawiać swoją koszulę i marynarkę. Następnie zaczął się siłować ze swoim krawatem.
-Pomogę ci bo nie mogę już na ciebie patrzeć-Violetta podeszła do biurka Leona i stanęła na przeciwko niego po czym zaczęła wiązać mu krawat. Kiedy Leon poczuł dotyk Violetty po jego ciele przeszedł dreszcz. Z uwagą przyglądał się wszystkim ruchom Violetty. Była tak blisko, że doskonale czuł zapach jej pięknych perfum-I gotowe-powiedziała i odruchowo podniosła wzrok przez co ich spojrzenia się spotkały. Obydwoje stali jak zaklęci. Wpatrywali się w swoje oczy jak w piękny obrazek. Pierwsza ocknęła się Viola i delikatnie odsunęła się od Leona. Już chciała się obrócić, ale coś ją przytrzymało. Jej sukienka zahaczyła o pasek Leona. Odwinęła się w jego stronę co spowodowało, że stracił równowagę i opadł na fotel, a Violetta za nim. I takim sposobem Violetta siedziała okrakiem na kolanach Leona. Jej policzki się zaczerwieniły i odruchowo odwróciła głowę.
-Emm przepraszam cię zahaczyła mi się sukienka-mówiła zaczerwieniona
-Nie nic się nie stało-powiedział lekko uśmiechnięty
-Pozwolisz, że ją odhaczę?-spytała a Leon przytakną głową. Jej dłonie powędrowały do paska Leona tuż przy jego rozporku. Delikatnie próbowała odplątać swoją sukienkę. Leonowi ta sytuacja się spodobała, a raczej bardzo spodobała. Dotyk Violetty bardzo pobudzająco wpłyną na jego męskość. Co Violetta od razu poczuła.
-Leon!?-powiedziała półgłosem-Czy ty właśnie...
-No co!? To nie moja wina!
-No nie może moja, że nie umiesz zapanować nad swoim przyrodzeniem!
-Ale to twoja wina, że jesteś taka seksowna i nie potrafię nad tym zapanować!
-Dobra wiesz z kończmy lepiej tą rozmowę-szybko pociągnęła swoją sukienkę. Na szczęście jej nie rozrywając i szybko zeszła z jego kolan. Poprawiła się po czym zajęła swoje miejsce pracy-Za pół godziny mamy spotkanie. Przygotuj się-poinformowała go.
-Myślisz, że ja będę teraz w stanie pracować!?
-Boże wy faceci jesteście nie do zniesienia!
-Ale to wszystko wasza wina. Specjalnie się tak zachowujecie i ubieracie żeby zwrócić na siebie uwagę a później się czepiacie!
-Niby jak się zachowujemy i ubieramy?!
-Na przykład tak jak ty dzisiaj. Nie uwierzę, że ubrałaś tą krótką i czerwoną sukienkę przez przypadek?
-Fakt nie ubrałam jej przez przypadek. Dzisiaj mamy spotkanie z zarządem i chciałam ładnie wyglądać!
-Tak szczególnie, że cały zarząd składa się prawie z mężczyzn. Każdy będzie skupiony na twoim tyłku a nie na tym co mówisz!
 -I co przeszkadza ci to, że będą patrzyć na mój tyłek?! Bo raczej nie to, że nie będą mnie słuchać!
-I widzisz właśnie to teraz robisz! Prowokujesz mnie!
-Prowokuje cię?! To nie mi staną, tylko tobie!
-Bo ty mnie sprowokowałaś!-stanęli na przeciwko siebie
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Przyznaj, że na mnie lecisz i, że ci się to podobało?!-powiedział i zalotnie się do niej uśmiechną
-Nie. Nie lecę na ciebie i nigdy nie będę lecieć!
-Ale ci się to podobało-uniósł zabawnie brwi
-Nieee! Ja nie jestem taka jak twoje panienki na jedną noc!
-Ale jesteś kobietą a każdej się to podoba!
-Ale nie mi!
-Powiedzmy, że ci wierzę,  ale swoje wiem-uśmiechnął się do niej a Violetta spiorunowała go wzrokiem. Już chciała się mu odgryźć, ale do biura weszła Ashley.
-Przepraszam, że przeszkadzam-powiedziała a Violetta dopiero teraz zobaczyła,  że ją o Leona dzieli niebezpieczna odległość. Szybko się od niego posunęła i spuściła głowę-Wszyscy już czekają-zakomunikowała i wyszła. Violetta bez słowa opuściła biuro i udała się do sali konferencyjnej.

                                                          ~*~



Przepraszam, przepraszam, że w ogóle dodaję coś takiego beznadziejnego i krótkiego, ale nie mam weny na inne pary ani czasu na pisanie.
Pomiędzy świętami postaram się dodać jakiś dłuższy rozdział, ale nie obiecuje na 100 procent bo nie wiem czy będę miała czas.

Mam nadzieje, że po egzaminach będę miała trochę więcej luzu i rozdziały będą częściej:)

Buziaki:***








niedziela, 6 kwietnia 2014

Małe info!

Bardzo was przepraszam, ale rozdział się dziś nie pojawi. Wiem, że rozdziały miały się pojawiać co weekend, ale nie mam teraz czasu ani chęci na pisanie. Co prawda mam dużo pomysłów, ale to tylko pomysły a do ich realizacji daleka droga.
Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła.Teraz do egzaminu same sprawdziany i kartkówki i jeszcze przygotowanie do bierzmowania. Maskara! Poza tym mam swoje życie prywatne, któremu też chce poświęcić trochę czasu.

Rozdział 8 powinien się pojawić do piątku, ale nic nie obiecuję.

Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie :)

Buziaki:***