niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 47

*Dzień ślubu*

Dziś jest jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Już za parę godzin będę panią Verdas, a za parę miesięcy mamą. Można by powiedzieć, że mam już wszystko co mi do życia potrzebne.
Wstałam już o 8, zrobiłam sobie śniadanie i czekałam na dziewczyny, które mają pomóż mi się przygotować. Leon wczoraj pojechał do swoich rodziców i zobaczę go dopiero przed ołtarzem. Szczerze jestem strasznie zestresowana. Jeżeli coś pójdzie nie tak albo Leon się rozmyśli....nie Viola spokojnie wszystko będzie dobrze przecież Leon cię kocha-mówiłam w myślach. Z innej planety wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Były to dziewczyny
-Hej kochana, jak się czujesz?-spytała Lu
-Dobrze, ale strasznie się denerwuję
-Spokojnie wszystko będzie dobrze. Chodź idziemy na górę-oznajmiła Farn
-Tak zobaczysz zrobimy cię na bóstwo
Lu zabrała się za makijaż, który wyszedł jej perfekcyjnie. Później Nati zrobiła mi paznokcie, Na prawdę ma talent. Na końcu Fran upięła mi włosy. Gdy z kończyły była już 13, dostały nam tylko 2 godziny
-Viola słyszysz mnie?! Mówię już do ciebie od jakiegoś czasu!-zdenerwowała się Fran
-Przepraszam zamyśliłam się
-Dobrze chodź trzeba ubrać sukienkę -oznajmiła Cami. Po 15 minutach byłam już całkowicie gotowa
-Wyglądasz bajecznie, powalisz wszystkich na kolana-zaśmiała się Lu
-Tak wyglądasz niesamowicie-poparła ją Fran
-Skoro ty jesteś już ubrana to teraz czas na nas-powiedziały i udały się przebrać w swoje stroje.
Teraz miałam chwilę dla siebie. Siadłam na krzesełku przed lustrem i wzięłam do ręki album w którym znajdowały się wszystkie nasze zdjęcia. Zaczęłam przeglądać kartka po kartce. Wszystkie wspomnienia wracały. Te dobre i te trochę mniej, ale Leon zawsze był przy mnie i mnie wspierał. To on pomógł mi pokonać wszystkie moje lęki i pokazał mi, że życie potrafi być piękne i, że tak niewiele trzeba żeby dosięgnąć gwiazd. I wiem, że stworzymy szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Po chwili do pokoju wróciły dziewczyny. Strój Lu, Fran, Nati i Cami
-Wow wyglądacie pięknie-powiedziałam do nich
-Nie tak pięknie jak ty-oznajmiła Lu
-Ta ciąża ci służy, zobaczysz będziesz mieć dziewczynkę-powiedziała Fran
-Z kąt ta pewność?
-Zmieniłaś się na buzi
-Dobra dziewczyny koniec pogaduszek zaraz przyjedzie kierowca i trzeba się zbierać-poganiała Nati
Przyjechała po nas biała limuzyna, która zawiozła nas na miejsce ceremonii. Udałyśmy się jeszcze z dziewczynami do namiotu w którym odbywały się ostatnie poprawki
-Violu, Violu!-koło mnie pojawiła się Amanda-Wyglądasz pięknie
-Dziękuje
-Kochana tylko spokojnie jesteśmy z tobą. I nie martw się Leon już czeka i z tego co wiem nie ma zamiaru nigdzie uciekać-zaśmiała się i poszła
-Violu idziemy-zakomunikowała Fran. Pokiwałam głową i ruszyłam za nią. Dziewczyny ustawiły się parami przede mną i kiedy popłynęły pierwsze nuty Marsza Mendelssohna ruszyły, a ja chwilę za nimi. Wszystko w okół było piękne. Trochę się stresowałam, ale podniosłam głowę i kilka metrów przede mną zobaczyłam Leona. W jego oczach można było dostrzec małe iskierki i kiedy się do mnie uśmiechną cały stres znikną. Teraz byliśmy tylko my. Stoimy już przed ołtarzem i czekamy na słowa przysięgi małżeńskiej
-Czy toś sprzeciwia się temu żeby tych dwoje ludzi nie zawarło sakramentu małżeństwa. Niech odezwie się teraz albo zamilknie na wieki-powiedział ksiądz. Zobaczyłam nagle osobę której w życiu bym się tu nie spodziewała. Była to Lara. Nie zapraszaliśmy jej. Zaproszeni zostali tylko jej rodzice. Zrobiła parę kroków do przodu i już chciała coś powiedzieć, już otwarła buzię, ale w ostatniej chwili Maxi zwalił ją z nóg i to dosłownie. Na całe szczęście Leon tego nie widział. Panowała cisza którą przerwał ksiądz
-Powtarzajcie słowa przysięgi za mną
-Ja Leon Verdas  biorę ciebie Violetto Castillo  za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
-Ja Violetta Castillo biorę ciebie Leonie Verdas za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
- Na znak swojej miłości załóżcie sobie obrączki
-Violetto  przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Leonie  przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Możesz pocałować pannę młodą -oznajmił ksiądz. Leon zbliżył się do mnie i objął w tali, a moja dłoń znalazła się na jego policzku. W końcu zamknęliśmy odległość która na nas dzieliła w namiętnym pocałunku. W tle słyszałam oklaski i okrzyki. Parę minut później wszyscy znaleźliśmy się w sali weselnej. Wszyscy świetnie się bawili. Praktycznie non stop tańczyłam z Leonem. Właśnie tańczymy przytuleni do siebie. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. On jest całym moim światem. W pewnej chwili Leon trochę się ode mnie odsuną i popatrzył mi w oczy, zatonęłam w nich i nim się zorientowałam zatopił się w moich ustach, a na sali rozległy się okrzyki-Gorzko!, Gorzko!- Bez chwili wahania postanowiliśmy pogłębić pocałunek. Całowaliśmy się z dobre kilka minut. Trwało by to dużej, ale przypomnieliśmy sobie, że nie jesteśmy sami na tej sali. Potem przyszedł czas na oczepiny. Podwiązkę złapała Nati, a krawat Maxi. Przyjęcie trwało do 5 nad ranem później wszyscy udali się do domów albo do hotelu. Razem z Leonem byliśmy tak padnięci, ze tylko po położeniu się do łóżka zasnęliśmy.
Kiedy się obudziłam Leona nie było koło mnie. Spojrzałam na zegarek, była już 13. Powoli zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół w poszukiwaniach mojego męża. W holu zauważyłam dwie walizki. Zdziwiłam się, czyżby ktoś do nas przyjechał!? Ruszyłam dalej i znalazłam swoją zgubę w kuchni który właśnie robił powiedzmy, że śniadanie
-Dzień dobry kochanie-powiedział i mnie pocałował
-Dzień dobry. A co to za walizki tam stoją?
-To nasze walizki-oznajmił
-Nasze?! Wyjeżdżamy gdzieś?
-A podróż poślubna to co zapomniałaś!?-powiedział z uśmiechem
-Na prawdę!?-ucieszyłam się-A gdzie jedziemy?
-No nie wiem czy mogę ci powiedzić
-Proszę, proszę, proszę!-zrobiłam maślane oczka
-Dobrze, lecimy na Malediwy
-Aaa kocham cię!-rzuciłam mu się na szyję
-Ja też cię kocham, a teraz musimy się pośpieszyć bo za 2 godziny mamy samolot. 7 godzin później byliśmy już w naszym domku na Malediwach. Tu jest po prostu bajecznie. W tym raju całkiem sami spędzimy 2 tygodnie. Oczywiście tradycji musiała stać się zadość i nie obył się bez nocy poślubnej, a resztę niech pozostanie już naszą tajemnicą.                                        


Właśnie sobie leniuchuje więc postanowiłam coś napisać. U was za oknem też tak biało i zimno?
 Coś mi ostatnio na tym blogu nie za bardzo wychodzi, nie mam zbytnio pomysłów. Mogę wam powiedzieć, że to opowiadanie będzie dobiegać końca. Mam już pomysł na nowe. W ferie postaram się to zakończyć i zacznę  nowe.
Bardzo proszę o komentarze;)
Buziaki:***


Taki mały szantażyk 15 kom=next rozdział;)

środa, 22 stycznia 2014

LBA


http://leonetta-znapisami-opowiadania.blogspot.com/ i


































































sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 46

*2 miesiące później*

*Violetta*
Za dwa tygodnie stanę się panią Verdas. Nie mogę się już doczekać kiedy stanę na ślubnym kobiercu. Wszystko jest już zapięte na ostatni guzik. Wczoraj byłam na przymiarce sukni ślubnej, trzeba było ja trochę poszerzyć bo mój brzuszek jest już widoczny. Kiedy Amanda(mama Leona) dowiedziała się, że zostanie babcią popłakała się a ja przy niej. Ogólnie przez ten okres byłam bardzo wrażliwa z byle powodu potrafiłam się rozpłakać. Leon non stop koło mnie goni. Nie pozwala mi nawet podnieść czajnika z wodą. Czasami mam ochotę mu przywalić, ale za bardzo go kocham żeby zrobić mu krzywdę. Chciałam zrobić obiad, ale Leon wygonił mnie z kuchni i kazał odpocząć a więc siedzę na kanapie i czytam książkę, ale nie mogę się skupić. Nie wiem czemu, ale moje myśli krążą w okół mojego ojca, bo jednak byłam z nim bardzo związana. Mimo tego co mi zrobił chciałabym się z nim spotkać i opowiedzieć mu co ostatnio wydarzyło się w moim życiu. Czasami myślę, że to wszystko to był jeden zwykły sen i mój ojciec na prawdę się tak nie zachował, ale to rzeczywistość z którą muszę się pogodzić
-Viola! Viola!-zobaczyłam przed sobą Leona
-Mówiłeś coś?-ocknęłam się i spojrzałam na niego
-Tak, wołam cię już o 5 minut a ty nic
-Przepraszam zamyśliłam się
-A o czym tak myślałaś?-spytał i siadł koło mnie
-Raczej o kim-oznajmiłam
-Mam się martwić!?
-Nie, myślałam o moim ojcu. Chciałabym się z nim zobaczyć
-Violu....-zaczął ale mu przerwałam
-Leon  proszę cię tylko ten jeden raz. Ja wiem, że nie powinnam po tym co nam robił, ale ja nie potrafię inaczej
-Dobrze, ale ja pójdę z tobą-oznajmił i chwycił mnie za dłonie
-Dziękuje-powiedziałam i się do niego przytuliłam
-A teraz chodź, obiad gotowy
-Leon?
-Tak
-Proszę cię następny razem ja robię obiad
-Ale...
-Nie ma żadnego ale ja nie jestem jakaś niepełnosprawna-Leon w końcu sobie odpuścił

*Następnego dnia*

Dziś idę na widzenie z moim ojcem. Leon w dalszym ciągu jest temu przeciwny, ale ja zdania nie zmienię
-Viola obiecaj że jak coś będzie nie tak to od razu z tam tond wyjdziesz
-Leon proszę cię uspokój się
Po 20 minutach byliśmy już w zakładzie karnym
-Zapraszam panią-powiedział do mnie policjant
-Pamiętaj co ci mówiłem -jeszcze dopowiedział Leon
-Pamiętam-powiedziała  i poszłam za policjantem. Policjant otworzył mi drzwi do białej sali. Przy jednym ze stolików siedział mój ojciec. Przełknęłam ślinę i ruszyłam w jego stronę. Oprócz tego, że był trochę zarośnięty wyglądał całkiem normalnie. Ubrany był w szarą koszulę i czarne spodnie.
-Violetta cieszę się, że przyszłaś, chociaż po tym co ci zrobiłem powinnaś nie chcieć mnie znać.
-Nie wybaczyła ci tego co zrobiłeś, ale jednak jesteś moim ojcem. Chce ci powiedzieć co wydarzyło się w moim życiu przez ten okres i chce żebyś zaakceptował moje decyzje
-W w takim razie słucham
-Zacznijmy od tego, że z kończyłam naukę w Studio. Może kiedyś pójdę na studia, jeszcze zobaczę. A teraz najważniejsze za 2 tygodnie wychodzę za Leona i jestem pewna, że tego chcę. Wiem, że to jest ten jedyny i nikogo nigdy już tak nie pokocham. Opiekuje się mną i daje mi poczucie bezpieczeństwa.
-Przepraszam....bardzo pomyliłem się co do Leona. To jest dobry chłopak szkoda tylko, że dopiero teraz to zauważyłem. Nigdy sobie tego nie wybaczę, że wyrządziłem wam tyle krzywdy. Życzę wam szczęścia na nowej drodze życia
-Dziękuje, jest jeszcze jedna wiadomość. Jestem w ciąży, może zauważyłeś. Wiem, że pomyślisz, że to za wcześnie, ale my bardzo chcemy tego dziecka
-Wcale nie jest za wcześnie. Marija w tym wieku była już mamą. Chciałbym jeszcze przeprosić Leona chodź wiem, że on pewne nie chce mnie znać. Gdybym mógł cofnąć czas na pewno bym się tak nie zachował, bardzo tego żałuję. Mam nadzieje, że kiedyś mi to wybaczysz i siądziemy jeszcze przy jednym stole-do moich oczu zaczęły napływać łzy. które próbowałam powstrzymać.
-Do widzenia tato-wydusiłam z siebie i ruszyłam w kierunku drzwi
-Violetto!-odwróciłam się w jego stronę-Pamiętaj, że cię kocham-niepewnie się do niego uśmiechnęłam i wyszłam z pomieszczenia. Gdy tylko zobaczyłam Leona podbiegłam do niego i mocno przytuliłam, a łzy same poleciały mi z oczu.
Ciii już dobrze-Leon mnie uspokajał. Gdy tylko doszłam do siebie wszystko mu opowiedziałam. Przyjął przeprosiny mojego ojca, ale jak mi powiedział nie ma zamiaru już nigdy utrzymywać z nim jakiegokolwiek kontaktu. Rozumiem go i nie mam zamiaru wpływać na zmianę jego decyzji. Teraz najważniejszą sprawą jest nasz ślub. Rodzice Leona bardzo nam pomagają. Traktują mnie jak własną córkę. Mogę liczyć na nich w każdej sytuacji. Bardzo się cieszę, że będę mieć taką rodzinę.



Nareszcie to opublikowałam. Rozdział napisałam już wczoraj, ale mnie goniło. Jestem wykończona, przed chwilą wróciłam do hotelu. Jak ktoś czyta mojego drugiego bloga to wie, że jestem w Zakopanym. Szkoda., że czwarte miejsce naszych skoczków, ale liczę na rewanż jutro;-)
Nie mam pojęcia kiedy następny rozdział. W tym tygodniu mam również dużo nauki, ale myślę że nie długo to nadrobię;D
Buziaki:***

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 45

*Tydzień później*

*Violetta*
Ten tydzień nie należał do łatwych. W Studio mieliśmy masę zajęć co nie wpływało dobrze na moje samopoczucie. Nie wiem czy dziewczyny nie zaczęły czegoś podejrzewać. Dzisiaj zapraszamy wszystkich przyjaciół na małą imprezkę na której mam zamiar ogłosić im, że jestem w ciąży. Właśnie próbuję przygotować jakieś jedzenie. Próbuję bo Leon goni koło mnie jak oparzony i non stop pyta czy się dobrze czuję i czy nie potrzebuję pomocy.
-Violu idź odpocznij a ja już dokończę-pojawił się koło mnie
-Ale...
-Nie ma ale, już cię tu nie widzę-nie miałam innego wyjścia i musiałam opuścić kuchnię. Siadłam na kanapie w salonie i zaczęłam czytać gazetę. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wstałam i poszłam je otworzyć. Zjawili się już wszyscy(Fran, Cami, Brodvay, Thomas, Lu, Fede, Maxi i Nati)
-Cześć zapraszam
-Hej-dziewczyny przywitały mnie całusem w policzek
-Gdzie postawić prowiant?-spytał Maxi, który w dwóch rekach trzymał reklamówki pełne procentów
-Chodź do kuchni-zawołał go Leon
Po paru minutach impreza się rozkręciła. Wszyscy praktycznie popijali piwo czy jakieś drinki tylko ja miałam sok, bo Leon nie pozwoliłby mi wziąć do ust ani kropelki alkoholu. Siedziałyśmy z dziewczynami na kanapie i rozmawiałyśmy. Czekałam tylko kiedy dziewczyny zainteresują się tym czemu nie piję. Nasi chłopcy jak na razie grali n Xbox'ie. Po jakimś czasie pojawił się koło mnie Leon.
-Nie gram z nimi. Oni oszukują-powiedział i objął mnie ramieniem
-Leoś trzeba umieć przegrywać, a nie mówić, że oszukują-zaśmiałam się
-I ty przeciwko mnie-udawał, że się obraził
Za chwilę koło nas pojawiła się cała reszta. Uznałam, że to odpowiedni moment żeby im powiedzieć bo później mogą być za bardzo pijani i nie za bardzo będą kumać, a więc wstałam z sofy i pociągnęłam za sobą Leona. Leon stanął za mną i objął mnie w tali
-Kochani chcemy wam coś powiedzieć-zaczęłam. Wszyscy spojrzeli na nas z ciekawością
-Zostaniemy rodzicami!-powiedział Leon a dziewczyny zaczęły piszczeć i skakać z radości
-Leon od początku w ciebie wierzyłem-Maxi prawie płakał. Podszedł do niego i przytulił go po przyjacielsku
-Yyy Maxi dobrze się czujesz?-spytał Leon
-Bo to takie piękne-powiedział  i zrobił kolejny łyk piwa
-No Viola opowiadaj który to tydzień?-spytała podekscytowana Lu
-5 tydzień, a wiec pierwszy miesiąc mam już za sobą
-To teraz wiemy z kąt te twoje humorki-oznajmiła Fran
-A jaka była reakcja Leona?-spytała Cami
-Pierwsze się popłakał, później skakał z radości a na końcu się wydzierał
-To on może też jest w ciąży!?-zaśmiała się Lu
-Ja jestem dopiero w pierwszym miesiącu a on nie pozawala mi już nic robić. Jak tak non stop będzie to ja z nim nie wytrzymam
-Wiesz martwi się o ciebie. Dużo przeszliście. Najpierw poroniłaś, później twój ojciec, Leon w szpitalu-mówiła Fran
-Tak wiem, dobrze nie rozmawiajmy już o tym bawmy się. Impreza trwała do późna w nocy. Nasi przyjaciele zostali u nas na noc. Nie byli w stanie wrócić do domu. Ja chyba położyłam się jako ostatnia około 1 w nocy.
Rano obudziły mnie głośne dźwięki dochodzące z parteru. Leon spał przykryty po samą szyję kołdrą. Oj dzisiaj główka będzie bolała. Szybko ubrałam szlafrok i zeszłam na dół. W kuchni był Fran, Cami, Nati i Lu
-Dziewczyny co wy się tak tłuczecie?
-Czy ty masz gdzieś tabletki na ból głowy?-spytała Lu która właśnie popijała kawę
-Już wam daje-sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam tabletki
-Ja nie pamiętam żebym aż tyle wypiła. Takiego kaca chyba jeszcze w życiu nie miałam-oznajmiła Fran
-Słuchajcie a może jak doprowadzimy się do porządku to pójdziemy w końcu rozglądnąć się za twoja sukienką ślubną-zaproponowała Nati
-Tak to niezły pomysł a chłopcy tu dostaną i za zadanie będą mieli tu posprzątać-powiedziałam
-To my zrobimy śniadanko i pójdziemy obudzić naszych śpiochów-powiedziała Cami
Kiedy zjadłyśmy swoje porcje śniadania każda poszła obudzić swojego chłopaka. Jak weszłam do sypialni Leona nie było widać z pod kołdry, szybkim ruchem ją z niego ściągnęłam. Leon zaczął szukać jej rękami aż  w końcu owiną się prześcieradłem
-O nie kochany tak się bawić nie będziemy-pochyliłam się nad nim krzyknęłam mu do ucha-pobudka!!!-on chwycił się za głowę i powoli otworzył oczy
-Wiesz.....gdyby wszystko mnie tak nie bolało już dawno byłabyś w basenie-wymruczał dalej trzymając się za głowę
-Wstawaj szybko to może dostaniesz aspirynę
-Ale ja chcę dostać coś innego-powiedział już z uśmiechem na twarzy i obrócił mnie tak że teraz ja leżała pod nim
-O nie kochany-próbowałam go odepchnąć ale był silniejszy. W bardzo szybkim tępię złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Teraz już przestałam się opierać i oddałam pocałunek. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
-Mogę wejść?-usłyszałam głos Fran. Szybko oderwałam się od Leona i zepchnęłam go z siebie
-Tak-powiedziałam i stałam już koło łóżka
-Przepraszam że wam przeszkadzam-spojrzała na Leona który bezwładnie leżał na łóżku-Chciałam się zapytać czy możemy pożyczyć się jakiś sukienek bo nie mamy nic na przebranie
-Jasne nie ma sprawy. Wybierzcie sobie co chcecie
-Dzięki-powiedziała i wyszła z naszej sypialni
-Leon za 10 minut widzę cię na dole-oznajmiłam i wyszłam się przebrać. Kiedy zeszłam na dół wszyscy chłopcy konsumowali już śniadanie. Dziewczyny  również były już gotowe.
-A co wy się tak wystroiłyście?-spytał Maxi
-Idziemy na zakupy a wy w tym czasie macie ładnie posprzątać dom-oznajmiłam
-Co!? To nie fair-oburzył się Fede
-Powiedzmy, że to jest takie wasze małe odpokutowanie wczorajszej balangi. Życzymy miłego sprzątania-powiedziała Lu. Każdy z chłopaków dostał po buziaku w policzek od swojej dziewczyny i wyszłyśmy z domu zostawiając ich z tym wszystkim samych. Zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłyśmy dostawiając ich samych bo wiadomo co było ostatnio, ale już trudno. Udałyśmy się do największego salonu sukni ślubnych w mieście. W życiu nie widziałam tylu sukienek na raz. Przymierzyłam chyba z 30 i każda była piękna, ale ja potrzebowałam tej jedynej, idealnej i wyjątkowej.
-Jest Viola mam!-krzyknęła Lu-Chodźcie tu. Zaraz do niej wszystkie podbiegłyśmy. Moim oczom ukazała się bajeczna suknia. Wiedziałam, że musi być moja. Tak też się stało kupiłam ją. Mam tylko 2 tygodnie przed ślubem przyjść na przymiarkę żeby zobaczyć czy nie trzeba będzie jej  trochę poszerzyć. Po udanym zakupie postanowiłyśmy wrócić już do domu bo było już pod wieczór. Trochę nam zeszło. Kiedy weszłyśmy do domu nie mogłyśmy  uwierzyć w to co widzimy. Wszystko błyszczało. Na prawdę się postarali. Kiedy weszłyśmy do salonu wszyscy panowie oglądali jakiś  film. Byli tak nim zajęci, że nawet nie zauważyli że już wróciłyśmy. Dopiero gdy zasłoniłyśmy im ekran telewizora ocknęli się
-O już jesteście?!-powiedział zdziwiony Maxi
-I jak zakupy?-zainteresował się Leon
-Świetnie kupiłam boską sukienkę. Myślę, że ci się spodoba, ale zobaczysz ją dopiero w dniu ślubu
-No muszę was pochwalić pięknie posprzątaliście-powiedziała Cami
-To może jakaś nagroda?-rozpromienił się Brodvay. Każdy z chłopaków dostał soczystego całusa. Tylko Fran i Thomas byli bez pary, ale raczej wątpię żeby było coś między nimi. Wszyscy już się od siebie oderwali tylko nie ja i Leon
-To my może już pójdziemy. Nie będziemy przeszkadzać-zaproponowała Lu
-Tak idźcie sobie-powiedział Leon za co dostał ode mnie w głowę
-Ałł za co!?
-Dobrze wiesz za co!
-No dobra zbieramy się do domu. Dzięki za super zabawę-powiedziała Fran. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i zostałyśmy sami.
-To co teraz robimy?-spytał Leon z łobuzerski uśmiechem
-Teraz to ja idę się umyć a później spać-oznajmiłam
-No wiesz co-podszedł do mnie ze smutną miną i objął w tali
-Przykro mi-dostał buziaka w policzek po czym zgrabnie wyminęłam i poszłam do łazienki. Trochę mi to zajęło bo Leon również zdążył się już umyć i leżał w łóżku. Od razu gdy się położyłam Leon się do mnie przysuną  i położył rękę na moim brzuchu
-Już się nie mogę doczekać kiedy zostaniemy rodziną-szepną
-Ja też. Kocham cię
-Ja ciebie też-złączyliśmy nasze usta w delikatnym pocałunku i zasnęliśmy wtuleni w siebie.


Udało mi się coś naskrobać. Następny prawdopodobnie dopiero za tydzień. Mam masę nauki, a muszę średnią wyciągnąć na 5.0 i tak nie dorównam mojemu bratu który w 2 liceum m 5.4. Ja go nie znam. Kończę bo tata woła mnie już od 10 minut.
Czekam na opinie;-)

środa, 8 stycznia 2014

LBA

Zostałam nominowana do  Liebster Blog Award. Nominowała mnie 



1.Jak masz na imię ?
Kasia
2.Ile masz lat ?
15
3.Co sądzisz o moim blogu ?
Twój blog bardzo mi się podoba. Czytam go już pd dłuższego czasu;-)
4.Dlaczego zaczęłaś pisać bloga ?
Miałam w głowie masę pomysłów, i stwierdziłam, że skoro innym to wychodzi to ja też mogę spróbować
5.Grasz na jakimś instrumencie ? Jak tak na jakim ?
Gram na gitarze i teraz zaczęłam uczyć się na pianinie
6.Jakiego rodzaju muzyki słuchasz ?
Wszystkiego po trochu
7.Masz jakieś zwierzątko ?
Rybki
8.Ulubiony przedmiot w szkole ?
Angielski bądź geografia
9.Ulubiony film/serial ?
 Trzy metry nad niebem, Rodzinka.pl
10.Ulubiony aktor/aktorka ?
Jorge Blanco<3


Blogi które nominuję:
1 http://violetta1111.blogspot.com/
2 http://castilovioletta.blogspot.com/
3 http://leonetta-czyli-idealnedopasowaniedusz.blogspot.com/
4 http://odnienawiscidomilosci-leonetta.blogspot.com/
5 http://leonettapomojemu.blogspot.com/
6 http://milosna-historia-violi.blogspot.com/


Pytania ode mnie:
1. Jak masz na imię?
2 Jaki kraj chciałabyś odwiedzić?
3 Twoje hobby?
4 Ulubiony film?
5 Co myślisz o Diego i Larze?
6 Masz rodzeństwo?
7 Ulubiony aktor/aktorka?
8 Masz ulubioną piosenkę?
9 Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
10 Z kąt czerpiesz pomysły?
11 Uprawisz jakiś sport?

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 44

-Viola cześć, jak dawno się nie widziałyśmy-oznajmiła z uśmiechem Lara!
-Yyy cześć-odpowiedziałam niepewnie
-Wiesz chcę cię przeprosić za to, że była dla ciebie taka niemiła, ale wiesz jak ktoś jest zakochany to robi różne głupie rzeczy
-Było minęło, nie wracajmy do starych czasów-nie miała zamiaru się z nią kłócić
-A tak w ogóle to przykro mi,  że nie ułożyło ci się z Leonem
-Co!?-co ona do mnie mówi
- Słyszałam, że rozstaliście się po tym jak Leon trafił do szpitala
-Kto ci tak powiedział?
-Słyszałam kiedyś rozmowę telefoniczną mojego taty z twoim
-To masz bardzo nie aktualne wieści kochana, bo tak się składa, że pobieramy się z Leonem za 3 miesiące.  I chociaż zbliżysz się do niego na metr to tego gorzko tego pożałujesz!-powiedziałam głośno i dosadnie po czym odeszłam od niej. Może nie powinnam na nią tak wyskakiwać, ale jak ona znowu będzie chciała nas rozdzielić to nie ręczę za siebie. Kiedy tylko przekroczyłam próg domu poczułam piękny zapach. Pewnie Leon zrobił kolację. Odłożyłam torby z zakupami i udałam się do kuchni.
-Cześć jak miną dzień?-spytał i podszedł do mnie
-Było bardzo fajnie, a ty co robiłeś?
-Ogólnie ro nic szczególnego. Byłem u chłopaków, a później oglądnąłem parę filmów
-To jutro oglądniemy coś razem, bo mam zamiar spędzić ten dzień tylko z tobą-powiedziałam i delikatnie musnęłam jego usta
-Ja też mam taki zamiar-powiedział i teraz to on mnie pocałował, ale o wiele bardziej namiętnie. Po dość długiej chwili się od siebie oderwaliśmy i postanowiliśmy zjeść. Byłam strasznie zmęczona po dzisiejszym dniu więc od razu po kąpieli poszłam się położyć. Leon również za chwilę zjawił się koło mnie. Leżałam na boku więc objął mnie ramieniem i przyciągną do siebie
-Kocham cię moja perełko-powiedział i mnie pocałował w policzek
-Ja też cię bardzo, bardzo kocham-powiedziałam i splotłam nasze ręce
Jak co rano obudziłam się w objęciach mojego ukochanego. Wiedziałam, że już nie śpi, bo bawił się moimi włosami. Kątem oka dostrzegłam budzik na szafce nocnej. Była już 9:58. Czas wstawać
-Długo się już tak na mnie patrzysz?-spytałam
-Z kąt wiesz, że się na ciebie patrzę!?
-Bo ja wiem wszystko-oznajmiłam i podniosłam głowę po czym go pocałowałam
-Mmm lubię smak twoich ust o poranku
-To jest teks z jakiejś reklamy?-zaśmiałam się
-Nieee
-Dobrze czas już wstawać
-Dlaczego!?  Nie rób mi tego-powiedział i próbował mnie złapać, ale byłam szybsza i wstałam z łóżka po czym poszłam do łazienki. Postanowiłam, że dziś ubiorę sukienkę, którą kupiłam wczoraj, bo już nie długo będzie na mnie mała. Kiedy zeszłam na dół śniadanie było już gotowe. Teraz musiałam tylko pomyśleć jak pozbyć się Leona na 15  minut. Po posprzątaniu i doprowadzeniu domu do porządku była już 12. Leon się gdzieś zmył, ale nie musiałam go długo szukać bo wylegiwał się na łóżku w sypialni. Siadłam zaraz koło niego
-Leoś mam do ciebie taką małą prośbę
 -Tak!?-powiedział i z kierował wzrok na mnie
-Mógłbyś pójść do apteki i kupić mi waciki kosmetyczne
-Na prawdę teraz musisz je mieć?
-Tak są mi potrzebne po za tym ja cię tak ślicznie proszę-zrobiłam maślane oczka i go pocałowałam
-No dobrze zaraz wracam-oznajmił i wstał z łóżka. Kiedy już był przy drzwiach obrócił się i wrócił do mnie
-Ale chcę jeszcze jednego buziaka
-Dobrze niech stracę-zaśmiałam się i delikatnie go pocałowałam. Leon z uśmiechem na twarzy wyszedł z pokoju. Ja znalazłam kremowe pudełeczko do którego włożyłam białe buciki i książeczkę z bajkami. Do obydwóch rzeczy przypięłam karteczkę. Całość obwiązałam jeszcze białą kokardą. Pudełko postawiłam na łóżku w sypialni i się schowałam.


*Leon*
Na prawdę w niedzielę potrzebne są jej waciki!? No ale co ja poradzę nie miałem wyjścia przy okazji trochę się dotleniłem.
-Już jestem!-powiedziałem gdy tylko wszedłem do domu, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Przeszukałem cały parter, ale jej nie było. Waciki zostawiłem w łazience i poszedłem dalej. W końcu wszedłem do sypialni. Moją uwagę przykuło pudełeczko leżące na łóżku. Nie było go tu jak wychodziłem. Chwilę przed nim stałem i zastanawiałem się czy je otworzyć. Moja ciekawość była silniejsza i wziąłem  je do ręki po czy rozwiązałem kokardę i ściągnąłem  wieczko. Moim oczom ukazała się niewielkich rozmiarów książeczka z bajkami, do niej przyczepiona była karteczka. " Te bajki będziesz czytał naszemu szkrabowi na dobranoc" Stałem jak słup dopiero po chwili zaczęło coś do mnie trafiać. Zobaczyłem, że w pudełku jest jeszcze jedna rzecz. Były to białe buciki, do nich również była przyczepiona karteczka "Dzięki Tobie przekonałam się, co tak naprawdę znaczy kochać i być kochaną. Pokazałeś mi, że nawet zwykły dzień może być wspaniały, gdy jest obok ktoś, dla kogo jest się wszystkim. Twoja miłość sprawiła, że Ci zaufałam, choć tak bardzo się bałam komukolwiek zaufać. Teraz już się niczego nie boję, bo mam Ciebie - najwspanialszego człowieka na świecie. Wierzę, że sobie ze wszystkim poradzimy, Nie wiem, jak to możliwe, ale każdego dnia kocham Cię jeszcze bardziej. Jesteś moim szczęściem, radością i miłością mojego życia. I mam nadzieję oraz wierzę w to, że wkrótce będziesz jeszcze najwspanialszym ojcem. Dziękuję Viola"Po tych słowach zacząłem płakać jak małe dziecko.W dalszym ciągu nie mogłem w to uwierzyć. Będę tatą?!  Powtarzałem te słowa w myślach kilka razy, a moje oczy coraz bardziej się szkliły. Na mojej twarzy pojawił pojawił się uśmiech. Odwróciłem się a za moimi plecami stała uśmiechnięta Viola. Od razu do niej podbiegłem i mocno przytuliłem po czym okręciłem ją w powietrzu-Dziękuje, dziękuje, dziękuje-szeptałem jej na ucho. Kiedy postawiłem ją na ziemi popatrzyłem w jej piękne oczy-Kocham cię-powiedziałem a po jej policzku spłynęła łza, którą szybko starłem i kucnąłem tak, że moja twarz była na wysokości jej brzucha-I ciebie też bardzo kocham-powiedziałem  i pocałowałem jej brzuszek. Poczułem jak Violetta zaczęła płakać-Proszę nie płacz-ująłem jej twarz w moje dłonie
-Ale ja płacze ze szczęścia-powiedziała i się do mnie przytuliła-Tak strasznie was kocham-zapragnąłem poczuć smak jej ust. Delikatnie się od niej odsunąłem po czym złączyłam nasze usta w pocałunku, w tej chwili świat przestał istnieć; Liczyliśmy się tylko my i nikt więcej. Po chwili się os siebie oderwaliśmy i dalej patrzyliśmy sobie głęboko w oczy
-To najpiękniejsza wiadomość jaką usłyszałem w życiu. Teraz już wiem dlaczego ostatnio tak dziwnie się zachowywałaś
-Niestety teraz będziesz musiał znosić te humorki przez jakiś czas-zaśmiała się
-Nie przeszkadza mi to.
-Leon na razie nikt oprócz ciebie nie wiem, że jestem w ciąży. Chce żebyśmy powiedzieli im razem
-Oczywiście, zaprosimy ich wszystkich za tydzień, a teraz poczekaj muszę coś zrobić-oznajmiłem i wyleciałem z sypialni na taras i zacząłem się wydzierać, że zostanę tatą
-Leon dobrze się czujesz?-koło mnie pojawiła się Viola
-W życiu się lepiej nie czułem-powiedziałem i ją pocałowałem
-Mój ty głuptasie-położyła dłoń na moim policzku-Kocham cię!
-Ja ciebie też-powiedziałem i mocno ją przytuliłem



 Proszę o to rozdział. Nie wyszedł do końca tak jak chciałam, ale już nie mam siły nic poprawiać czuję się fatalnie. Teraz rozdziały będą rzadziej, powrót do szkoły i masa obowiązków.
Czekam na opinie;-)
Buziaki:*