wtorek, 20 maja 2014

Koniec?!

Myślałam, że mnie zrozumiecie, ale widzę, że niektórzy jednak nie!

Wiem, że rozdziału nie było już prawie miesiąc, ale niestety nie mam w ogóle weny na to całe opowiadanie.
Pojawiły się pewne komentarze od anonimków. Dobra rozumiem was, ale wy zrozumcie też mnie. Nie znacie mojego życia. A kto zna to wie przez co przechodziłam.
To są moje ostatnie miesiące w Polsce i chce je spędzić najlepiej jak potrafię, a nie przed komputerem. Oczywiście, że kocham tu pisać, ale są w życiu ważniejsze rzeczy niż blog!


 W każdym komentarzu było czepianie się nauki. I tego też nie wiecie, że chodzę do prywatnego gimnazjum w, którym poziom nauki jest masakryczny. I co z tego, że my z kończyliśmy materiał z 3 kl gimnazjum jak my bierzemy już wszystko z 1 kl liceum i tu nie luzu bo już prawie czerwiec!
 Ludzie nie każdy podchodzi do nauki na luzie. Ja chcę coś w życiu osiągnąć, a nie po technikum udać się po zasiłek do pośredniaka! Więc zrozumcie to, że mam inne ambicje niż pisanie!
A teraz na pewnie będzie myśl "Nic innego nie robi tylko się uczy!" I tu też o mnie nie wiecie nic, więc się na ten temat nie wypowiadajcie. A jak już kogoś tak bardzo interesuje moje życie prywatne to w zakładce jest podany mój kontakt. Śmiało piszcie!



Dlatego ogłaszam, że blog zostaje zawieszony na czas nieokreślony! Mogę tu wrócić za tydzień, miesiąc albo wcale!


Proszę hejtujcie, piszcie co chcecie wolna droga!

wtorek, 6 maja 2014

One Shot: Love will remember



 Miłość to rzadki kwiat. Wyrasta tylko czasami. Miliony ludzi żyją w błędnym przekonaniu, że go posiedli. Wierzą, że kochają, ale jest to tylko ich przekonanie.
Miłość jest unikalnym kwiatem. Zdarza się tylko niekiedy. Jest unikalna, ponieważ przytrafia się tylko wtedy, gdy nie ma strachu, nigdy wcześniej. Oznacza to, że miłość może przydarzyć się tylko osobie głęboko uduchowionej, religijnej. Seks jest możliwy dla wszystkich. Znajomość jest możliwa dla wszystkich. Miłość nie.
Kiedy się nie boisz, nie masz niczego do ukrycia, wtedy możesz być otwarty, możesz usunąć wszystkie granice. A potem zaproś drugą osobę, aby poznała twoje wnętrze.
Dwoje ludzi posmakowało właśnie takiej miłości. Tej jedynej, prawdziwej, która nie oczekuje  niczego w zamian.

A wszystko zaczęło się z pozoru prozaicznie. Poznali się jak tysiące osób na tej planecie. Nic nie wskazywało na to, że połączy ich jakiekolwiek uczucie.
Był to kolejny słoneczny, wakacyjny dzień. Wysoka szatynka chodziła właśnie po swojej ulubionej galerii handlowej. Dziewczyna jak setki innych. Niewyróżniająca się niczym specjalnym. Ubrana w krótkie niebieskie szorty, zwiewną podkoszulkę na ramiączkach. Przez ramię miała przewieszoną torebkę należącą do firmy Louis Vuitton. A w  swojej lewej dłoni trzymała swojego białego iPhon'a.  Promienie słońca wdzierały się do środka budynku przez przeźroczysty dach i odbijały się od szybki jej telefonu przez co lekko raziło ją w oczy. Zbliżało się południe, więc w galerii panował coraz większy tłok. Przedzierała się przez ludzi chcą dojść do swojego celu. W pewnym momencie poczuła silny ból lewego ramienia. Przymrużyła na chwilę oczy i wylądowała plackiem na ziemi. Szybko podniosła głowę chcąc ujrzeć sprawcę bólu jej ręki i tyłka.
 Szatyn o brązowych oczach spoglądał właśnie ze zdziwioną miną na dziewczyną siedzącą na ziemi.
-Może byś patrzyła jak łazisz?! Nie jesteś sama na tym świecie!-mówił i patrzył na jej coraz bardziej rozłoszczoną minę.
-Ja mam patrzyć jak chodzę?! To ty mnie popchnąłeś i jeszcze masz do mnie pretensje!-krzyknęła, podniosła się ziemi i otrzepała się ze śmietek-Idiota!-powiedziała jeszcze do chłopaka, który dalej stał w miejscu i przyglądał się dziewczynie, która już odchodziła.

Stał jak zaklęty i w dalszym ciągu spoglądał na dziewczyną, która znikała w tłumie ludzi. Dopiero teraz dotarły do niego słowa, które wypowiedział do czarującej dziewczyny. Chodź widział ją kilka minut to wiedział, że tak łatwo o niej nie zapomni. Czuł jeszcze woń jej pięknych perfum. Widział jej rozwiane włosy i niesforne kosmyki opadające jej na drobniutką twarzyczkę. Była kimś więcej niż tylko kolejną napotkaną dziewczyną. Była tym niezwykłym promyczkiem nadającym sens życiu. Już teraz wiedział, że nie może jej pozwolić odejść. Szybko zaczął biec w kierunku w którym znikała za tłumem ludzi. Po chwili ją zauważył i szybko do niej podbieg.
-Poczekaj!-lekko zdyszany staną przed dziewczyną-Przepraszam. Nie powinienem się tak zachowywać. Po prostu się zamyśliłem.
-Dobrze. Nic wielkiego się nie stało-powiedziała i chciała wyminąć chłopaka, ale chwycił ja za nadgarstek.
-Emm masz może jakieś plany na popołudnie?-spytał nieśmiało dalej trzymając szatynkę.
-Nie nie mam, ale....-chciała coś powiedzieć, ale jej przerwał.
-W takim razie zapraszam cię na spacer-oznajmił z lekkim uśmiechem.
-Mam iść gdzieś z chłopakiem, którego w ogóle nie znam i jeszcze przez którego zaliczyłam bolesne spotkanie z ziemią?!
-I właśnie teraz masz okazje żeby mnie poznać i nie będę ci już obcy. To co ty na to?-uśmiechną się do niej zalotnie.
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i wpatrywała się w jego brązowe oczka z małymi iskierkami.
Nie wiedziała czemu, ale nie potrafiła mu odmówić. Nawet się trochę zawstydziła co nie zdarzało się jej przy chłopakach. Czyżby miał się okazać kimś więcej niż tylko kolejnym napotkanym chłopakiem?!
Dokładnie przyglądała się jego twarzy. Chciała dostrzec każdy najmniejszy szczegół. Lekkie dołeczki gdy się uśmiecha. Długie czarne rzęsy. Włosy lekko postawione na żelu a w promieniach słońca świeciły jak złoto. Uśmiechnęła  się do niego.
-Dobrze, czemu nie-oznajmiła.
-Zatem może zaczniemy od początku. Jestem Leon.
-Violetta-delikatnie uścisnęli sobie dłonie i ruszyli do wyjścia..
Spacerowali po pięknym parku. Od razu znaleźli wspólny język i świetnie czuli się w swoim towarzystwie.
Z dnia na dzień stali się przyjaciółmi. Rozumieli się bez słów. Czas spędzony razem nigdy nie był zmarnowany. Kiedy tylko się spotykali od razu na ich twarzach gościł uśmiech.
Łączyła ich silna więź, ale na początku żadne z nich nie mogło stwierdzić czy jest to przyjaźń czy może niesamowita miłość, która z dnia na dzień stawała się silniejsza.
Po pewnym czasie obydwoje prag­nęli mieć ko­goś kto będzie tu­lił i kochał, kto będzie blis­ko, kto zat­rzy­ma się choć na chwilę przy nas, kto po­może się poz­bierać, gdy wszys­tko będzie się rozpadać. I uświadomili sobie, że przy sobie tak się właśnie czują.

Nadszedł kolejny sierpniowy dzień. Wyjątkowo ciepły i słoneczny. I to właśnie dziś szatynka umówiła się z Leonem w parku. Mięli się wybrać na spacer po okolicy. Uśmiechnięta od ucha do ucha szła w wyznaczone miejsce. Gdy tylko zobaczyła obiekt swoich westchnień poczuła przyjemne ciepło wypełniające ją od środka. Wiedziała, że już długo nie będzie dała rady ukrywać swoich uczuć do chłopaka, ale boi się, że to wyznanie może zniszczyć ich przyjaźń.
-Hej-przywitała się nieśmiało.
-Hej-uśmiechną się do niej i cmokną w policzek-Idziemy?-spytał a dziewczyna lekko kiwnęła głową. Spacerowali po parku. Śmiali się i rozmawiali, ale jednak nie było tak jak zawsze. Szatyn był bardzo skrępowany.  Widać było, że się czymś denerwuje.
-Leon wszystko w porządku?-spytała.
-Tak, znaczy się bo ja muszę ci coś powiedzieć-chłopak staną na przeciwko niej, ujął  jej dłonie i popatrzył prosto w jej piwne oczy-Pamiętasz dzień w którym się poznaliśmy?-Violetta lekko przytaknęła-Gdy tylko cie zobaczyłem wiedziałem, że nie będziesz mi obojętna. Jesteś niezwykła. Nigdy nie poznałem takiej dziewczyny i na pewno już nie poznam. Teraz wiem, że nie mogę już bez ciebie żyć. Wiem, że przy tobie mogę wszystko i nie dla mnie żadnych ograniczeń. Może dla ciebie jestem tylko przyjacielem, ale ty dla mnie jesteś kimś więcej, znacznie więcej.....zakochałem się w tobie i tego nie zmienię-chłopak spuścił wzrok. Nie wiedział jaka będzie reakcja dziewczyny. Natomiast Violetta nie mogła w to wszystko uwierzyć. Chłopak w którym skrycie się podkochiwała właśnie wyznał jej miłość. W tym momencie była najszczęśliwszą osobą na świecie. Ze łzami w oczach rzuciła się mu na szyję. Leon na początku był trochę zdezorientowany bo nie spodziewał się takiej reakcji  szatynki, ale szybko odwzajemnił uścisk.
-Kocham cię-wyszeptała mu na ucho a chłopak się uśmiechną i jeszcze mocnej przytulił do siebie dziewczynę.
-Ja też cię kocham-powiedział i delikatnie odsuną się od dziewczyny przez co mógł zobaczyć jej zaszklone oczka i piękny uśmiech na twarzy.
W tym momencie przestał się dla nich liczyć cały świat. Byli tylko oni w swojej własnej bajce. Chyba żadne z nich nie przypuszczało, że to wszystko się tak potoczy, ale zdecydowanie szczęśliwie.
W tym momencie oboje pragnęli tego samego. Powoli się do siebie zbliżali, stykali się nosami. Czuli na twarzy swoje oddech. Zaczęły dzielić ich milimetry. Największe milimetry w ich życiu. Aż w końcu złączyli swoje usta w delikatnym i czułym pocałunku. Teraz czuli się jakby wirowali w powietrzu. w swojej własnej magicznej krainie.

Od tej chwili stali się nierozłączalni. Wszystko robili wspólnie. Razem się uczyli, śmiali, nudzili a nawet jedli. Razem przeżywali radosne i te smutne chwile. Przeżywali wzloty i upadki, ale to jeszcze bardziej umacniało ich w swojej miłości. Mimo, że mięli dopiero te naście lat byli pewni, że to jest ta jedyna miłość na całe życie i nic tego nie zmieni.....

A jednak życie nie zawsze pisze kolorowe scenariusze. Ta wiadomość wywróciła życie Violetty do góry nogami. Nie mogła uwierzyć, że to się tak z kończy.
-Nie to nie możliwe. Leon proszę cię powiedz, że to nie prawda!-mówiła przez łzy.
-Przykro mi, ale muszę wyjechać-powiedział z bólem w sercu.
-Na ile?!-spytała przerażona.
-Może na zawsze-odpowiedział najciszej jak umiał
-Co?!-krzyknęła-Od jakiego czasu wiedziałeś, że wyjeżdżasz?
-Od 3 miesięcy-powiedział i spuścił głowę.
-Wiedziałeś od 3 miesięcy, że wyjeżdżasz a mówisz mi to dzień przed wylotem?!
-Przepraszam. Ja po prostu nie chciałem żebyś się cierpiała. Chciałem te ostatnie miesiące spędzić z tobą bez żadnych zmartwień i smutków.
-A myślisz, że teraz nie cierpię?! Jeśli tak to się mylisz. W tym momencie zniszczyłeś całe moje życie. Nienawidzę cię!-krzyknęła i zaniosła się płaczem. Szatyn podszedł do dziewczyny i mimo jej oporów przytulił ją.
-Nie chciałem żeby tak wyszło. Nigdy nie chciałem żebyś cierpiała a szczególnie przeze mnie. A jednak to zrobiłem. Nigdy sobie tego nie wybaczę, ale niestety nie mogę cofnąć czasu ani decyzji którą podjąłem. Wiesz, że jesteś kobietą mojego życia. Kocham cię najbardziej na świecie i nigdy kochać nie przestanę. Jestem pewien, że kiedyś się jeszcze zobaczymy i wtedy będziesz szczęśliwa ze swoją własną rodziną. Proszę się wybacz mi. Kocham cię słońce-powiedział i pocałował ją w czubek głowy. Odsuną się od niej i z kierował się do drzwi-Love will remember-wyszeptał jeszcze i nikł.
-Kocham cię-szepnęła i opadła bezwładnie na ziemię. Dalej gorzko płakała. Nie mogła uwierzyć, że to koniec. Próbowała go zrozumieć, ale nie potrafiła. Chciała się jeszcze jakoś pożegnać więc napisała list, który wręczyła jego rodzicom. Wiedziała, że ten etap życia się z kończył i musi zacząć nowy, ale jak zacząć coś nowego kiedy dalej kochamy to co już przeminęło....


Leon siedząc w samolocie do Bangladeszu wyciągną z torby list od Violetty. Delikatnie otworzył różową kopertę, która niosła jeszcze woń perfum dziewczyny. Zaczął czytać słowa napisane czarnym tuszem.

Jes­teś połówką moją, do­pełnieniem moim.
Lecz nieraz tak się w życiu dzieje, że nie jest nam da­ne wspólną drogą iść choć równo­leg­le do siebie biegną.
Wyb­rałeś inną drogę Usza­nuje to.. i choć to trud­ne jest poz­wolę ci po niej w spo­koju iść Po­nieważ wiem, że jeszcze spot­ka­my się. Nasze dro­gi co ja­kiś czas krzyżować będą się a ty będziesz mi wska­zywał w ja­kim kierun­ku mam iść.
Bo dusz ta­kich jak nasze roz­dzielić nie da się. Że­byśmy nie wiado­mo jak się sta­rali zaw­sze do siebie będziemy wra­cali - choćby na mo­ment.
Brat­nie dusze które po­rozu­miewają się bez słów to my.
Pa­miętaj, że nic przy­pad­kiem nie dzieje się. Los uk­ry­ty cel miał w tym że spot­ka­liśmy się.
Ja od­kryłam ten cel..
A ty wiesz ja­ki był powód, że ja na two­jej drodze zna­lazłam się..

żeg­naj... 
                                                                                                 Violetta 


Po policzkach Leona zaczęły spływać łzy. Nie chciał żeby to wszystko się tak z kończyło, ale jednak jakiś głos powiedział mu, że to jest jego misja, że musi pomóc ludziom którzy tej pomocy potrzebują. Violetta jest miłością jego życia i na pewno nigdy o niej nie zapomni. Część jego serca zawsze będzie należeć do niej. A może los sprawi, że jeszcze kiedyś się spotkają.

*2 lata później*

Ten dzień był wyjątkowo zimny i deszczowy. Violetta jak co dzień wracała właśnie do domu z uczelni. Była zmarznięta i przemoczona. Marzyła tylko o ciepłej kąpieli i wygodnym łóżeczku. Pewnie się zastanawiacie czy Violetta odnalazła swoje szczęście!? Otóż nie. W jej życiu pojawiało się dużo mężczyzn z którymi najwyżej wiązała się na kilka tygodni. Żaden z nich nie potrafił zapełnić pustki w jej sercu. Po prostu żaden z nich nie był Leonem. Tym szatynem o przepięknych brązowych oczach i słodkim uśmiechu przy którym traciła głowę. Chciała o nim zapomnieć. Chciała przestać go kochać, ale nie potrafiła. On był dla niej całym życiem i nieważne jakby próbowała on zawsze pozostanie jej częścią.
Szła przed siebie i patrzyła na swoje mokre buty kiedy nagle usłyszała czyjś głos.
-Violetta!-usłyszała męski głos za swoimi plecami. Mogłaby przysięgnąć, że doskonale zna ten głos, ale nie może sobie przypomnieć do kogo należy. Powoli się odwróciła i zamarła. Nie mogła uwierzyć, że to on. Kilka metrów przed nią stał uśmiechnięty Leon. W środku zaczęła skakać z radości, ale również czuła ból w sercu. Dalej nie mogła mu wybaczyć, że wyjechał i ją zostawił, ale mimo to cholernie go kocha i nie mogła bez niego żyć. Szybko puściła swój parasol i podbiegła do chłopaka rzucając się mu na szyję. Szatyn okręcił ją w powietrzu i mocno się do niej przytulił. Nie mógł uwierzyć, że znów trzyma w swoich ramionach piękną szatynkę, którą kocha ponad życie.
-Leon proszę cię obiecaj mi, że już nigdy mnie nie zostawisz-wyszeptała.
-Obiecuje Ci. Już zawsze będziemy razem, Kocham cię Violetto-powiedział i delikatnie chwycił ją za podbródek.
-Ja też cię kocham Leon-powiedziała i złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku.


THE END

















poniedziałek, 5 maja 2014

100 tyś. wyświetleń + info!


Wczoraj po długim weekendzie wróciłam do domu i patrzę a tu 100 tyś wyświetleń :)

Nie wiem co napisać/ powiedzieć. Po prostu strasznie was wszystkich kocham. I dziękuje, że czytacie to badziewie.Blog stał się częścią mojego życia. I nie wyobrażam sobie żebym mogła to porzucić. To miejsce to coś więcej niż tylko jakieś opowiadania i historię. Tu poznałam wspaniałych ludzi którzy zmienili mój świat, zdecydowanie na lepsze i teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia :)
Doskonale pamiętam kiedy zaczęłam pisać blog. Moje pierwsze rozdziały to było totalne badziewie, ale z czasem dużo się nauczyłam i dalej chcę doskonalić moje "zdolności" do pisania.
Dziękuje jeszcze raz z całego serduszka<333


Nie organizuje żadnego konkursu, czy coś innego, ale pojawi się mój pierwszy OS którego sama napisałam :)



Najbardziej chce podziękować 4 dziewczyną, bez których na pewno bym sobie nie poradziła i może by mnie tu już nie było<3

Margaret-jesteś moją siostrą bliźniaczką i dobrze o tym wiesz. Nasze KMB przejdzie do historii. Mamy podobne poglądy na świat. Myślę, że pamiętasz nasze rozmowy o pewnych dziewczynach i przeżyciach. Zawsze mi pomożesz kiedy mam doła i pocieszysz. I te nasze twórcze pomysły, które nie mam pojęcia czy kiedyś ujrzą światło dzienne :D

Borkoś Blanco-moja druga siostrzyczka z KBM. Kochana ciocia dobrej rady. Jesteś niesamowicie pozytywna. Zawsze gdy z tobą rozmawiam na mojej twarzy jest uśmiech. I ostatnio troszeczkę mi cię brakuje. Nie wiem gdzie się podziewasz? :)

Ellie Verdas Pasquarelli- kochana zawsze mnie wysłuchasz, pomożesz a szczególnie jesteś moją pomocą w pisaniu. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, ale na pewno moje rozdziały nie były by takie wspaniałe bez twoich pomysłów. Dziękuje, że jesteś:*

Kamila Kaczmarek- o tobie mogłabym pisać całymi dniami. Jesteś moją przybraną siostrzyczką, którą kocham tak, że nie wiem. Nie wyobrażam sobie dnia bez naszych rozmów. Wiesz o mnie chyba wszystko. Dobrze wiesz co przechodzę i dziękuję Ci, że mi w tym pomagasz i wspierasz. Dobrze wiesz ile razy płakałam przy naszych rozmowach ze szczęścia i ze smutku. I gdy tylko widzę wiadomość od ciebie na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech. I nie ważne, że jest grubo po 23 i oczy same mi się zamykają, ale z tobą mogę pisać nawet całą noc. Zawsze mnie wysłuchasz i pomożesz. Nawet gdy te rzeczy są totalnie wzięte z księżyca, a moja wyobraźnia totalnie wariuje. Kocham cię siostrzyczko<333

 



Widzę, że pojawiło się dużo komentarzy z pytaniem kiedy next?
A więc szczerze odpowiadam nie mam pojęcia. Miałam małe problemy rodzinne i nadal mam zdrowotne. Poza tym po egzaminach wcale nie ubyło nauki. Jest jej tak samo dużo a mi zależy na dobrych ocenach.
Poza tym w moim życiu dużo się zmieniło.Najbliższe miesiące chce poświęcić moim przyjaciołom, chłopakowi, rodzinie, bo niestety takie beztroskie chwile już nie wracają.
Nie zawieszam bloga, ale również nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział.
Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie :)


Kocham was<3 

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 9: Pragnę Cię!


Rozdział dedykuję mojej kochanej siostrzyczce Kamili Kaczmarek<333 
Wiesz, że nie mogę bez ciebie żyć i Cię kocham<333

                                                       ~*~
 

Maxi był szczęśliwy jak nigdy. Właśnie dziś szedł z Natalią do ginekologa. Nie mógł w to uwierzyć, że zostanie ojcem dziecka kobiety którą kocha ponad życie. Ma nadzieje, że Natalia też teraz czuje do niego to samo. Chce stworzyć szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Natallia czekała już na niego przed kliniką.
-Hej-pocałował ją w policzek.
-Hej-odpowiedziała nieśmiało.
-Zdenerwowana?
-Może tak troszeczkę-mówiła piskliwie
-Czyli zdenerwowana-uśmiechną się do niej-Spokojnie. Pamiętaj, że jestem z tobą-przytulił ją i ruszyli do środka. Kiedy weszli do gabinetu lekarz zaczął robić badanie USG. Z zaniepokojoną miną patrzył na monitor.
-Panie doktorze coś nie tak?!-spytał Maxi.
-Teoretycznie wszystko jest w porządku, ale pani nie jest w ciąży-oznajmił a Natallia i Maxi zaniemówili.
-Co?! Ale jak to!? Przecież wynik był pozytywny!-powiedziała zdziwiona Natallia.
-Testy nie zawsze są wiarygodne i właśnie dlatego trzeba przyjść do ginekologa żeby mieć 100 procentową pewność, że jest się w ciąży. A państwu na pewno niebawem się jeszcze uda-lekarz się uśmiechną a Natallia spłonęła rumieńcami.
-W takim razie dziękujemy za informację i do widzenia-powiedziała Nati i pociągnęła zdezorientowanego Maxiego za sobą. Kiedy byli już na zewnątrz pierwszy odezwał się Maxi.
-Ale jak to?! Nie będziemy mieć dzidziusia?!-spytał z rozpatrzony.
-Maxi przykro mi. Ja byłam przekonana, że jestem w ciąży. Wiem, że bardzo się z tego cieszyłeś. Zresztą ja później też, ale widocznie tak miało być.
- Ale to oznacza, że znów będziemy tylko przyjaciółmi:?
-Maxi ja cię bardzo lubię, ale ja nie jestem jeszcze pewna czy to jest miłość. Potrzebuję trochę czasu-Maxi się uśmiechną się i podszedł do dziewczyny
-Kocham cię i będę na ciebie czekał-powiedział. Pocałował dziewczynę w policzek i odszedł z uśmiechem na twarzy.

                                                             ~*~

*Kilka dni później*

Dzisiaj Violetta i Leon wylatują do Nowego Jorku. Leon bardzo cieszył się z tego wyjazdu. Violetta z dnia na dzień podobała mu się bardziej. I nie patrzył już tylko na jej atuty kobiecości, ale dostrzegał jej osobowość. Uwielbiał jej uśmiech i te piwne oczka. I jak przez niego się rumieni. Jego rozmyślenia przerwała właśnie Violetta.
-Leon?! Słuchasz mnie?
-Co?! Yyy tak.
-Ta jasne-powiedziała ironicznie-Tu masz moją walizkę zanieś ją do auta a ja zaraz przyjdę.
-Violetta, ale my jedziemy tylko na weekend a nie na miesiąc!-powiedział patrząc na jej wielką walizkę.
-Nie denerwuj mnie bo ci obije tą piękną mordkę!
-Ok, ok już nic nie mówię-podniósł ręce w geście obronnym i udał się z walizką do samochodu.
Po godzinie siedzieli już w samolocie. Violetta podziwiała widoki za oknem a Leon podziwiał Violettę.
Już po kilku godzinach byli w NY. Leon nie szczędził na pieniądzach. Znaleźli się w luksusowym pięciogwiazdkowym hotelu Plaza. Kiedy znaleźli się w środku Violi odebrało mowę.
-Leon tu jest bajecznie, ale przecież tu jest cholernie drogo.
-To co. Ważne żeby ci się podobało-powiedział i puścił do niej oko. Violett tylko się uśmiechnęłam. Każdy dostał swój własny bajeczny apartament.
 Po południu Leon miał mieć jakieś spotkanie a wieczorem mieliśmy się wybrać na kolację. Dziewczyna postanowiła, że ubierze się dość seksownie . Lubię tak na niego działać-myślała sobie. Uwielbiała  patrzeć na jego dołeczki gdy się uśmiecha i szczerze podobało się jej gdy ją tak chamsko podrywa.
-Violetta stop.  Przecież ja się nie mogłam w nim zakochać. To jest Leon Verdas. Ten podrywacz!-mówiła do siebie i chodziła po pokoju.
Po przygotowaniu się zeszła do holu gdzie czekał już na nią Leon. Chłopak na jej widok zaniemówił.
-Boże ta dziewczyna mnie wykończy powiedział kiedy była jeszcze daleko.
-Hej-uśmiechnęła się do niego.
-Witaj aniele-powiedział i pocałował ją w policzek na co ona się zarumieniła.  Nie potrafiła inaczej reagować na jego komplementy. Kiedy szli w kierunku restauracji non stop mu się przyglądała. A Leonowi w żadnym wypadku nie przeszkadzał wzrok Violetty na sobie. I chyba oboje się w sobie zakochali, ale jak na razie żadne z nich nie chce się do tego przyznać. Obydwoje uważali, że kompletnie do siebie nie pasują.
Na kolacji śmiali się i rozmawiali. Bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Po kolacji udali się na spacer po mieście. Obydwoje uznali, że nie mają jeszcze zamiaru wracać do hotelu i postanowili udać się do jakiegoś klubu. Zamówili sobie drinki po których rozmawiało im się o wiele łatwiej.
-Mówiłem ci już, że jesteś piękna!?-uśmiechną się do niej zalotnie.
-Nie wiem. Nie pamiętam-mówiła patrząc w jego oczy.
-To teraz ci mówię. Jesteś niesamowicie piękna i seksowna i taka kusząca w tej sukience-powiedział i lekko się do niej przybliżył. 
-A ty jesteś niesamowicie denerwujący gdy tak mówisz-oznajmiła.
-I tak wiem, że ci się to podobało-powiedział i zaczął się do niej zbliżać, ale Violetta się odsunęła.
-Yyy idziemy zatańczyć?-spytała i podążyła w kierunku parkietu a Leon za nią. Na początku tańczyli koło siebie, ale z każda piosenką byli coraz bliżej siebie a wypity alkohol dodał im jeszcze pewności siebie. W sali panował półmrok przez co nie było za wiele widać. Nagle poczuła jak Leon obejmuje ją od tyłu a po jej ciele przeszły przyjemne dreszcze. Leon zaczął błądzić rękami po jej ciele. Dotykał jej ud i brzucha a Violetta ocierała się o niego swoim zgrabnym tyłeczkiem. Viola podniosła ręce do góry i przyłożyła do jego szyj . Teraz nie myślała już o niczym tylko o Leonie. Czuła niesamowitą woń jego perfum które przyciągały ją do niego jak magnes. Nagle poczuła jak ręką chłopaka wędruje w górę jej ciała i spoczywa na jej biuście, ale nie zareagowała. Leon jeszcze bardziej ją do siebie przycisną i złożył na jej szyj namiętny pocałunek na co szatynka wydała z siebie cichy dźwięk. Byli jak w transie. W tym momencie liczyli się tylko oni. Leon dalej błądził dłońmi po jej ciele i całował ją w szyję.
-Pragnę cię-wyszeptał jej do ucha a Violetta lekko się uśmiechnęła i odwróciła w jego stronę. Zarzuciła ręce na jego szyj i zatonęła w jego oczach. Leon objął Violettę w tali i delikatnie przycisną ją do siebie. Czuli ciepło swoich ciał i nierówne oddechy. Dłonie Leona delikatnie zjechały po aksamitnej sukience szatynki na jej pośladki. Kołysali się w rytm wolnej muzyki patrząc sobie w oczy. Ich serca biły w przyśpieszonym tempie. Obydwoje pragnęli teraz swojej bliskości. Powoli zaczęli się do siebie zbliżać. Delikatnie stykali się nosami.. Jeszcze raz spojrzeli sobie w oczy i złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku. Byli w euforii. Całkowicie poddali się emocją. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętniejsze i głębsze. Po chwili pocałunki przeniosły się na szyję dziewczyny.
http://www.manicomioseries.com.br/wp-content/uploads/2013/08/delena-gif.gif
-Leon.....chodźmy z tond-szepnęła rozmarzona a Leon tylko się uśmiechnął i pociągną dziewczynę za rękę w stronę wyjścia. Po kilku minutach byli już w hotelu w pokoju Leona. Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi z powrotem zaczęli się namiętnie całować. Leon podniósł Violettę a ta oplotła swoje nogi w jego pasie, po czym przyparł ją do ściany. Dziewczyna wplotła dłonie w jego włosy. Po chwili zaczęła rozpinać koszulę chłopaka i błądzić dłońmi po jego umięśnionym torsie. Natomiast on zaczął rozpinać jej sukienkę i z chodził z pocałunkami na jej szyję i biust. A Violetta wydawała z siebie ciche jęki rozkoszy. Znów powrócili do swoich ust. Całowali się coraz bardziej brutalnie. Pragnęli siebie nawzajem. Leon już zsuwał Violettcie ramiączka o stanika a Violetta gładziła jego tors zjeżdżając dłońmi coraz niżej. Jeszcze chwila a stałoby się to czego pragnęli, kiedy nagle....


                                                            ~*~






Jak ja uwielbiam kończyć w takich momentach :D 
Leonetta już tak blisko, ale czy to już?! Niebawem się przekonacie:)

Nareszcie po egzaminach. Jestem nawet z nich zadowolona. Z matmy mam raczej 100% :D

Nie wiem kiedy next:(
Jeżeli macie jakieś pomysły na Mercesscę to piszcie bo ja na tą parę nie mam weny :)


Buziaki:*** 

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 8: Nie no nie wierzę, ty się zakochałeś?!

Leon i Maxi właśnie siedzieli w swoim ulubionym klubie Leon podpierał ręką głowę i wyglądał na zamyślonego i bujał gdzieś w obłokach a Maxi wręcz skakał z radości i non stop mówił, ale Leon w ogóle go nie słuchał.
-Leon czy ty mnie słuchasz!?  Leon?!
-Nie nie słuchałem cię od kąt tu przyszliśmy. Czego ty ode mnie chcesz?! 
-Człowieku ja ci tu mówię, że zostanę ojcem a ty gdzieś bujasz w obłokach. A właściwie to o czym ty tak myślisz? Ty przecież nigdy nie myślisz. A jak już myślisz to znaczy że stało się coś ważnego! Więc...-Maxi spojrzał wyczekująco na Leona.
-Co więc?! O co ci chodzi!
-O czym tak myślisz?
-A niby o czym miałbym myśleć?! Tobie to dziecko to poważnie zaszkodziło!
-Jakie dziecko?! Jeszcze nie ma żadnego dziecka!?
-No w brzuchu kurde. To była tylko taka przenośnia!
-Dobra nie ważne.-A teraz zachowam się jako prawdziwy przyjaciel i spytam się cię ci co cie trapi?
-Ale ty jesteś ciekawski!
-No mòw że no!
-Bo chodzi o taką dziewczynę. Pierwszy raz gdy ją zobaczyłem pomyślałem sobie fajna dupa. Myślałem, że wiesz jak każda na mnie poleci a ona wręcz przeciwnie. Lubiłem ją po podrywać tak słodko się wtedy denerwowała. Czasami przynosiło to bolesne skutki dla mnie. I nie wiem co, ale coś się teraz zmieniło. Gdy ją widzę od razu robi mi się ciepło i nie wiem jak się man zachować szczególnie po tym ostatnim.
-Mówisz o tym zakładzie?
-Tak. Na prawdę czuje się temu wszystkiemu winny.
-Nie no nie wierzę ty się zakochałeś?!
-Co?! Ja się nie zakochałem. I że jeszcze niby w niej?! No proszę cię. Przecież ona jest.......taka, taka niesamowita a jej włosy tak pięknie pachną jabłkami i tak słodko się rumieni.
-Tak wcale się w niej nie zakochałeś-powiedział ironicznie Maxi.
-No dobra może faktycznie mi się podoba, ale ja się w niej nie zakochałem.
-Dobra, dobra ten kit to sobie wciskaj komuś innemu. Nie ma w tym nic złego, że się zakochałeś i uwierz mi seks z osoba którą się kocha jest o wiele przyjemniejszy. A teraz musimy to oblać-powiedział jeszcze bardziej uradowany Maxi.


                                                             ~*~


Nigdy więcej picia z Maxim-Mówił Leon przewracając się z boku na bok. Lekko przetarł oczy i spojrzał na zegarek.
-Jezus Maria 9. Violetta mnie zabije!-krzykną i szybko wstał z łóżka.
W pośpiechu nałożył na siebie jakieś ubrania i wykonał poranną toaletę po czym szybko pojechał do firmy. Mocno zasapany wpadł do biura.
-Przepraszam za spóźnienie, ale to wszystko wina Maxieo. Proszę cie nie bij mnie-podniósł ręce w geście obronnym widząc minę Violetty.
-Wina Maxiego?!-podniosła pytająco brew
-Ale to na prawdę była jego wina!
-Dobra nie ważne. Za pół godziny mamy spotkanie. Możesz się ogarnąć bo wyglądasz jakbyś ten garnitur ze śmietnika wyciągną.
-Tak już się robi-powoli zaczął poprawiać swoją koszulę i marynarkę. Następnie zaczął się siłować ze swoim krawatem.
-Pomogę ci bo nie mogę już na ciebie patrzeć-Violetta podeszła do biurka Leona i stanęła na przeciwko niego po czym zaczęła wiązać mu krawat. Kiedy Leon poczuł dotyk Violetty po jego ciele przeszedł dreszcz. Z uwagą przyglądał się wszystkim ruchom Violetty. Była tak blisko, że doskonale czuł zapach jej pięknych perfum-I gotowe-powiedziała i odruchowo podniosła wzrok przez co ich spojrzenia się spotkały. Obydwoje stali jak zaklęci. Wpatrywali się w swoje oczy jak w piękny obrazek. Pierwsza ocknęła się Viola i delikatnie odsunęła się od Leona. Już chciała się obrócić, ale coś ją przytrzymało. Jej sukienka zahaczyła o pasek Leona. Odwinęła się w jego stronę co spowodowało, że stracił równowagę i opadł na fotel, a Violetta za nim. I takim sposobem Violetta siedziała okrakiem na kolanach Leona. Jej policzki się zaczerwieniły i odruchowo odwróciła głowę.
-Emm przepraszam cię zahaczyła mi się sukienka-mówiła zaczerwieniona
-Nie nic się nie stało-powiedział lekko uśmiechnięty
-Pozwolisz, że ją odhaczę?-spytała a Leon przytakną głową. Jej dłonie powędrowały do paska Leona tuż przy jego rozporku. Delikatnie próbowała odplątać swoją sukienkę. Leonowi ta sytuacja się spodobała, a raczej bardzo spodobała. Dotyk Violetty bardzo pobudzająco wpłyną na jego męskość. Co Violetta od razu poczuła.
-Leon!?-powiedziała półgłosem-Czy ty właśnie...
-No co!? To nie moja wina!
-No nie może moja, że nie umiesz zapanować nad swoim przyrodzeniem!
-Ale to twoja wina, że jesteś taka seksowna i nie potrafię nad tym zapanować!
-Dobra wiesz z kończmy lepiej tą rozmowę-szybko pociągnęła swoją sukienkę. Na szczęście jej nie rozrywając i szybko zeszła z jego kolan. Poprawiła się po czym zajęła swoje miejsce pracy-Za pół godziny mamy spotkanie. Przygotuj się-poinformowała go.
-Myślisz, że ja będę teraz w stanie pracować!?
-Boże wy faceci jesteście nie do zniesienia!
-Ale to wszystko wasza wina. Specjalnie się tak zachowujecie i ubieracie żeby zwrócić na siebie uwagę a później się czepiacie!
-Niby jak się zachowujemy i ubieramy?!
-Na przykład tak jak ty dzisiaj. Nie uwierzę, że ubrałaś tą krótką i czerwoną sukienkę przez przypadek?
-Fakt nie ubrałam jej przez przypadek. Dzisiaj mamy spotkanie z zarządem i chciałam ładnie wyglądać!
-Tak szczególnie, że cały zarząd składa się prawie z mężczyzn. Każdy będzie skupiony na twoim tyłku a nie na tym co mówisz!
 -I co przeszkadza ci to, że będą patrzyć na mój tyłek?! Bo raczej nie to, że nie będą mnie słuchać!
-I widzisz właśnie to teraz robisz! Prowokujesz mnie!
-Prowokuje cię?! To nie mi staną, tylko tobie!
-Bo ty mnie sprowokowałaś!-stanęli na przeciwko siebie
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Przyznaj, że na mnie lecisz i, że ci się to podobało?!-powiedział i zalotnie się do niej uśmiechną
-Nie. Nie lecę na ciebie i nigdy nie będę lecieć!
-Ale ci się to podobało-uniósł zabawnie brwi
-Nieee! Ja nie jestem taka jak twoje panienki na jedną noc!
-Ale jesteś kobietą a każdej się to podoba!
-Ale nie mi!
-Powiedzmy, że ci wierzę,  ale swoje wiem-uśmiechnął się do niej a Violetta spiorunowała go wzrokiem. Już chciała się mu odgryźć, ale do biura weszła Ashley.
-Przepraszam, że przeszkadzam-powiedziała a Violetta dopiero teraz zobaczyła,  że ją o Leona dzieli niebezpieczna odległość. Szybko się od niego posunęła i spuściła głowę-Wszyscy już czekają-zakomunikowała i wyszła. Violetta bez słowa opuściła biuro i udała się do sali konferencyjnej.

                                                          ~*~



Przepraszam, przepraszam, że w ogóle dodaję coś takiego beznadziejnego i krótkiego, ale nie mam weny na inne pary ani czasu na pisanie.
Pomiędzy świętami postaram się dodać jakiś dłuższy rozdział, ale nie obiecuje na 100 procent bo nie wiem czy będę miała czas.

Mam nadzieje, że po egzaminach będę miała trochę więcej luzu i rozdziały będą częściej:)

Buziaki:***








niedziela, 6 kwietnia 2014

Małe info!

Bardzo was przepraszam, ale rozdział się dziś nie pojawi. Wiem, że rozdziały miały się pojawiać co weekend, ale nie mam teraz czasu ani chęci na pisanie. Co prawda mam dużo pomysłów, ale to tylko pomysły a do ich realizacji daleka droga.
Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła.Teraz do egzaminu same sprawdziany i kartkówki i jeszcze przygotowanie do bierzmowania. Maskara! Poza tym mam swoje życie prywatne, któremu też chce poświęcić trochę czasu.

Rozdział 8 powinien się pojawić do piątku, ale nic nie obiecuję.

Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie :)

Buziaki:***

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 7: Co spokojnie?! Jak on mógł ci coś takiego zrobić?!




*Następnego dnia*


Violetta delikatnie otworzyła oczy w, które zaraz poraziły ją promienie ciepłego słoneczka. Dopiero po chwili przypomniała sobie wszystkie wydarzenie ze wczorajszego dnia. Na samo wspomnienie po jej policzku zaczęły spływać łzy, kótre szybko starła. Rozglądnęła się po sypialni, ale nigdzie nie zobaczyła Leona, który przyszedł do niej w nocy. W dalszym ciągu nie wiedziała dlaczego przy nim czuła się bezpiecznie. Przecież on nie wcale jest lepszy od Diego. On również zamieszany był w ten zakład, ale mimo tego nie potrafiła być na niego zła. Obróciła się na drugi bok i wtuliła do poduszki na której leżał Leon. Dalej czuła niesamowitą woń jego perfum. Jeszcze mocniej przycisnęła nos do poduszki żeby bardzo wyraźnie czuć zapach jego pięknych perfum. Leżała tak przez chwilę z uśmiechem na twarzy po czym wstała z łóżka i udała się do łazienki. Po porannych czynnościach zeszła na parter swojego domu. Na stole w kuchni znajdowała się karteczka.

Przepraszam, że wyszedłem bez pożegnania, ale miałem rano ważne spotkanie.
 Gdybyś tylko czego potrzebował to jestem do twojej dyspozycji.
Śniadanie masz na stole w jadali. Smacznego:) 
Jeszcze raz bardo cię przepraszam za całe wczorajsze zajście.

                                                                                                         Leon


Po przeczytaniu karteczki Violetta mimowolnie się uśmiechnęła.  Nie miała pojęcia co się z nią dzieje. Przecież tu mowa o Leonie a ona się uśmiecha. Jeszcze wczoraj był najgorszą osobą na świecie i z kończonym idiotom a dziś gdy o nim myśli robi jej się ciepło na sercu. To, że wczoraj okazał trochę serca nie znaczy, że nagle stał się kochany. To jest dalej ten sam Leon. Podrywacz, bawidamek i imprezowicz. Rzuciła karteczką o stół i udała się do jadali gdzie czekało na nią śniadanie i znów się uśmiechnęła.
-Nie Violetta przestań!-krzyknęła na samą siebie po czym siadła do stołu i zjadła pyszne śniadanie.
Do pracy była już spóźniona ponad 2 godziny, ale i tak postanowiła, że pójdzie. Miała się przejść pieszo, ale zaczęła się bać, że Diego może się gdzieś pojawić więc wsiadła do swojego auta i udała się do firmy. O dziwo nie było nikogo oprócz Ashley. Udała się do biura i włączyła laptopa po czym patrzyła się na pulpit na którym widniał napis Verdas Company.
-Verdas. Violetta Verdas-mówiła do siebie-Nie to nie pasuje. Przecież on jest.....a ja.....Nie stop o czym ja w ogóle myślę!-w dalszym ciągu do siebie mówiła
-Violetta dobrze się czujesz?-usłyszała jakiś damski głos. Szybko podniosła głowę i ujrzała Ludmiłę
-Co?! Jaaa tak czuję się dobrze. A co?! I od kiedy tu stoisz?-zaczęła zadawać pytania
-Przed chwilą przyszłam i widzę, że coś do siebie mówiłaś-oznajmiła i zajęła miejsce po drugiej stronie biurka
-A co cię do mnie sprowadza?
-Po pierwsze to mam na ciebie focha! Jak mogłaś nie powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce?! Wiesz ja od początku wiedziałam, że prędzej czy później będziecie razem! Ja wiem, że on jest czasami wkurzający, ale sama się w nim kiedyś kochałam. Przecież jemu nie da się oprzeć no sama przyznaj!?-blondynka mówiła jak najęta a Violetta patrzyła na nią ze zdziwieniem
-Yyy Ludmiła o czym ty do mnie mówisz?-spytała zdziwiona
- No błagam cię nie udawaj głupiej?!
-Ale ja na prawdę nie wiem o czym ty mówisz!?
-Widziałam dzisiaj jak Leon wychodził rano z twojego domu! No chyba mi nie powiesz, że o 7 rano był na kawie?!-po tych słowach Violetta zaczęła się śmiać
-Boże Ludmiła jak ty już coś wymyślisz
-Co wymyślę?! Przecież widziałam na własne oczy!
-Tak Leon był u mnie, ale my nie jesteśmy razem ani nic do niego.... nie czuję-dziewczyna na chwilę się zastanowiła się czy na pewno nic do niego nie czuje, ale była pewna tego co mówi-Po prostu można powiedzieć, że mi pomógł
-Pomógł ci!?
- Emmm to może ja opowiem ci wszystko o d początku. [...] No i właśnie poprosiłam Leona żeby został zemną na noc, bo się bałam i temu rano widziałaś go jak wychodził z mojego domu-szatynka opowiedziała Ludmile o całej wczorajszej sytuacji i zakładzie chłopaków
-Jak on mógł ci w ogóle coś takiego zrobić!? Już jest martwy!-krzyknęła zdenerwowana blondynka
-Lu spokojnie
-Co spokojnie?! Jak on mógł ci coś  takiego zrobić?!
-Lu wszystko jest już wyjaśnione. Przeprosił mnie i nawet pokazał, że ma jakieś uczucia. Stało się, ale czasu przecież już nie cofniesz
-Nie wierze ty go bronisz?! A ostatnio go jeszcze nie nawidziaś
-Ja go nie bronie....-chciała wszystkiemu zaprzeczyć, ale akurat do biura wszedł Leon
-Witam piękne panie o czym tak zawzięcie rozmawiacie?-spytał z usmiechem
-A tak się akurat składa, że o tobie-oznajmiła blondynka i stanęła na przeciwko Leona-Wiesz gdyby nie ta twoja piękna buźka to już dawno bym ci przywaliła!-krzyknęła i uderzyła go torebką w ramię po czym wyszła
-Ałł a jej co?-spytał trzymając się za obolałe miejsce
-Wiesz jaka jest Ludmiła musi wiedzieć wszystko
-A to już wiem za co mi się dostało-powiedział i siadł na przeciwko szatynki-Violetta ja chcę cie jeszcze raz bardzo przeprosić. Nie wiem co mi w ogóle strzeliło do głowy. I wiem, że za mną nie przepadasz, ale daj mi szanse albo proszę cie chociaż mnie już nie bij-obydwoje się zaśmiali
-Dobrze nie będę cie już bić-powiedziała z uśmiechem-Wiesz jestem przekonana, że pod tą maska bad boy'a kryje się fajny chłopak
-W takim razie jeśli chcesz lepiej poznać tego chłopaka to zapraszam cię do Nowego Jorku
-Co!?
-W ten weekend  lecę do NY żeby podpisać jakąś umowę, ale to będzie jedna kolacja a później możemy pozwiedzać miasto. Pójść do najlepszych sklepów odzieżowych cokolwiek i nie przyjmuje odmowy-uśmiechną się do niej
-Te zakupy mnie przekonały-uśmiechnęła się-Ale jest jeszcze jeden warunek
-Jaki?!
-Zrobisz mi teraz kawę
-No dobra niech ci będzie-zaśmiał się i udał się do kuchni. Violetta dalej spoglądała na miejsce gdzie siedział Leon. Chyba pierwszy raz od kąt się poznali rozmawiali ze sobą normalnie.
Po chwili wstała ze swojego fotela i udała się do półki z której wyciągnęła duży segregator. Zapatrzona w Leona który właśnie wszedł upuściła go i wszystkie kartki wypadły. Szybko kucnęła i zaczęła je zbierać
-Wiesz masz strasznie seksowny tyłeczek-powiedział i podszedł do niej i zaczął zbierać kartki
-Leon!?
-No co mówię prawdę-odpowiedział i spojrzał jej w oczy. Violetta lekko się zawstydziła i spuściła głowę
-Czemu mi to robisz?-spytała i podniosła wszystkie kartki
-Ale co?-stanął na przeciwko niej
-Mówisz mi takie rzeczy i się rumienię
-A co nie lubisz jak cię ktoś komplementuje? Przecież nie masz się czego wstydzić, poza tym ślicznie się rumienisz-uśmiechną się do niej a na policzkach Violetty znów pojawiły się lekkie rumieńce
-Emm może wrócimy do pracy?! -zahaczyła kosmyk włosów za ucho i podążyła do swojego biurka. Leon nie mógł oderwać wzroku od Violetty. Był jak zahipnotyzowany. Dopiero po chwili się opamiętał i zajął swoje miejsce.


                                                              ~*~



Dziewczyna właśnie siedziała w kawiarni i nerwowo poruszała nogami i tarła dłonie. Dziś umówiła się z Maxim. Chce mu coś ważnego powiedzieć, ale nie ma pojęcia jak to zrobić. Teraz wszystko zaczęło się układać. Z Maxim świetnie się dogadywali i spędzali ze sobą coraz więcej czasu. I wszystko było by dobrze gdyby nie ta wiadomość. Nie wiedziała jak Maxi na nią zareaguje, ale sam mówił, że ją kocha. Ma nadzieje, że jej nie zostawi z tym wszystkim samej, bo sobie nie poradzi. Z rozmyślań wyrwał ją głos Maxiego
-Hej-przywitał się i pocałował ją w policzek
-Heejjj-odpowiedziała nerwowo
-Zamawiamy coś?
-Yyy wiesz nie mam na nic ochoty. Chciałam z tobą porozmawiać. To ważne
-Mów co się stało. Właśnie widzę, że jesteś zdenerwowana-oznajmił
-Jaa nie wiem jak ci to powiedzieć, Nie wiem jak na to zareagujesz-powiedziała i spuściła głowę
-Ej spokojnie. Powiedz co się stało bo się martwię-chwycił ją za podbródek i podniósł do góry
-Maxi bo chodzi o tamtą noc w Brazylii-mówiła najciszej jak umiała
-Już mówiliśmy, że nie będziemy do tego wracać
-Ale Maxi niestety musimy! Ja nie chciałam żeby to się tak z kończyło--krzyknęła a z jej oczu zaczęły spływać łzy
-Natalia co się stało?-Maxi kucną na przeciwko Nati i chwycił jej dłonie
-Maxi bo ja......ja jestem w ciąży-powiedziała i wybuchła płaczem
Chłopaka zamurowały słowa Natalii. Nie spodziewał się czegoś takiego. Chwilę stał w bezruchu po czym ją przytulił. Miał mętlik w głowie, ale wiedział, że kocha Natalię i to właśnie jest kobieta jego życia. Już po chwili pragną tego dziecka i wiedział, że zrobi wszystko żeby Natalii i ich dziecko było szczęśliwe.


Przepraszam, że wczoraj rozdział się nie pojawił, ale nie miałam czasu.
Za to teraz jestem chora i siedzę w domu więc do piątku może pojawi się jakiś rozdział.

Mam nadzieje, że się wam podoba:)
Leonetta coraz bliżej, ale jeszcze troszeczkę musicie pocierpieć:D

Buziaki:***






sobota, 22 marca 2014

Rozdział 6: I co masz zamiar mnie pomalować?!

Kolejny dzień w towarzystwie Verdasa po prostu nie marzę o niczym innym-mówiła do siebie Violetta idąc do szatyna i swojego biura.Nie nawidziła swojego taty za tu, że kazał jej tu przyjechać. Już wolałaby pracować z 60-letnimi dziadkami niż z Leonem. Po pewnym czasie drzwi do biura się otwarły i staną w nich Leon
-Witam królową-uśmiechną się do niej  i pokłonił
-Witam błazna-odpowiedziała mu Violetta
-Bardzo jesteś śmieszna. Na prawdę bardzo-mówił sarkastycznie
-Uwierz ty jesteś śmieszniejszy, niby taki dorosły a taki głupi
-Głupi?! Ja głupi? Chyba nie wiesz co mówisz?!
-No wiesz bo myślałam, ze skoro uprawiasz seks z kim popadnie to chociaż przyjdzie ci do głowy żeby się zabezpieczyć
-A co cię nagle zaczęło interesować moje życie!?
-Bo wiesz była tutaj dzisiaj ta blondi z tego klubu i kazała ci przekazać, że zostaniesz tatusiem. Dała mi nawet zdjęcie usg. Chcesz zobaczyć?!-z każdym słowem Violetty Leon patrzył na nią z coraz większym niedowierzaniem
-Co ty w ogóle do mnie mówisz?! To jest niemożliwe?!
-A jednak wpadłeś, ale wiesz nawet nie jest mi cię żal, bo sobie na to zasłużyłeś w 100 procentach!-mówiła najbardziej przekonująco jak tylko umiała
-Nie, nie, nie to jest niemożliwe. Przecież to oznacza koniec mojego życia. Boże a jak się starzy dowiedzą to będę miał piekło!-zaczął chodzić w kółko po pomieszczeniu, a Violetta wybuchła śmiechem-I z czego się śmiejesz?
-Boże jaki ty jesteś głupi i naiwny-mówiła przez śmiech-Przecież ja to wszystko zmyśliłam
-Co?!-staną w miejscu-O teraz to tego pożałujesz!-szybko podszedł do jej biurka i wylał na nią dzbanek wody
-Aaa zabije cię!-krzyknęła cała mokra
-Uważaj bo już się boję-podniósł ręce w geście obronnym. Szybko znalazła się koło niego ze szminką w ręku
-I co masz zamiar mnie pomalować?!-zaśmiał się
-Nie mam zamiar zrobić to!-powiedziała spokojnie i z całej siły walnęła go w krocze. Leon z bólu aż się ugiął
-Ty....ty.....
-No proszę nazwij mnie suką i ździrą na co liczysz!-Leon nic nie powiedział tylko trzymał się za obolałe miejsce-I zapamiętaj sobie, że z Violettą Castillo się nie zadziera!-krzyknęła i opuściła pomieszczenie


                                                               ~*~

Kolejny piękny dzień w Buenos Aires. Ciepło, słonecznie, delikatny wiaterek owiewa twarz nic tylko się zakochać. Marko z uśmiechem na twarzy właśnie podążał do swojej ulubionej kawiarni Our Corner. Już nie mógł się doczekać spotkania z piękną czarnowłosą dziewczyną. Na sam jej widok miękły mu nogi a gdy słyszał jej głos rozpływał się jak w czekoladzie. Jak tylko wszedł do kawiarni zobaczył swoją piękność. Była ubrana w sukienkę w groszki a na włosach miała słodką opaskę z kokardką. Ona również gdy tylko zobaczyła chłopaka uśmiechnęła się. Chłopak usiadł przy jednym ze stolików i przyglądał się dziewczynie która układała ciasto. Po chwili wzięła swój notatnik i podeszła do chłopaka
-Cześć-przywitała się nie pewnie
-Hhheej-mówił z rozmarzonymi oczkami
-To co zawsze?-spytała z uśmiechem, ale Marko nic nie odpowiedział tylko patrzył się w jej piękne oczka-Marko słyszysz mnie?
-Yyy tak yy po proszę to co zawsze
-Zaraz przyniosę-oznajmiła. Po chwili wróciła z Latte Machiato
-Masz chwilę czasu? Chciałbym z tobą porozmawiać. Lubię nasze rozmowy-nerwowo się uśmiechną
-Wiesz co za chwileczkę mam klientów-oznajmiła trochę zasmucona, bo również chciała porozmawiać z chłopakiem. Podeszła do barku gdzie stał pewien mężczyzna
-Co podać?-spytała patrząc w dół
-Francesca?-spytał brunet
-Pablo?!-powiedziała radośnie i podeszła do chłopaka po czym go przytuliła-Wieki cię nie widziałam, gdzie się podziewałeś?
-A wiesz tu i tam-zaśmiał się-I właśnie nie dawno przyleciałem do Buenos Aires. To twoja kawiarnia?
-Tak moja. Nie chwaląc się podobno najlepsza w mieście-zaśmiała się
-To co dobrego polecasz?
-To może coś naszego włoskiego. Cafe Latte-zaproponowała z uśmiechem
-Tak po po proszę. Szczerze to nic się nie zmieniłaś. Zawsze byłaś taką słodką dziewczynką. Nawet wtedy kiedy ciągnęliśmy cię za kucyki w piaskownicy-zaśmiał się
-To wcale nie było śmieszne
-Wtedy było
Kiedy dwójka przyjaciół wspomniała swoje dzieciństwo i śmiała się w niebo głosy Marko patrzył na nich z zazdrością. W środku niego aż się gotowało. Jak ona może flirtować z jakimś lalusiem, a dla niego to już nie ma czasu.
-O nie ja nie pozwolę na to żeby jakiś fagac podwalał się do mojej.....jeszcze nie mojej, ale już wkrótce mojej dziewczyny-powiedział do siebie po czym wizą swoją kawę i zaczął kierować się w stronę śmiejącej się dwójki. Kiedy był już bardzo blisko owej pary "niechcący się potkną" i cały gorący napój wylądował na brunecie.
-Bardzo pana przepraszam. Na prawdę nie chciałem. To było nie chcący-zaczął się tłumaczyć, ale Fran dobrze widziała, że to wszystko było specjalnie
-Nie no nic się nie stało. Każdemu mogło się zdarzyć-powiedział spokojnie Pablo
-Wiesz co Pablo idź a górę do mnie do mieszkania i weź sobie jakieś ubrania Lucki-mówiła trochę zakłopotana
-Ok, dzięki-powiedział i udał się na górę
-Marco co to miało znaczyć?!-naskoczyła na niego Fran
-Co?! Ale o co ci chodzi?!-zaczął udawać głupiego
-Co?! O co mi chodzi?! Specjalnie wylałeś na niego tą kawę! Po co to wszystko było bo nie rozumiem!
-Ale nie bo ja.....yyyy.....bo to było tak, że-zaczął nerwowo drapać się po głowie
-Dobra  wiesz co już nie ważne-powiedziała zdenerwowana i odeszła od chłopaka
-Francesca poczekaj! Możemy porozmawiać?-krzynką za nią
-Słucham-dziewczyna zrobiła parę kroków w jego stronę
-Ale może nie tutaj. Możemy się przejść?-zaproponował
-No bobrze-zgodziła się nie chętnie i wyszli na spacer po parku.
-A więc o czym chciałeś porozmawiać?
-Nie wiem jak zacząć. Fran ja po prostu od kąt tylko cię zobaczyłem to......zakochałem się w tobie-powiedział najciszej jak umiał-I kiedy zobaczyłem tego gościa z to byłem cholernie zazdrosny. Przepraszam nie chciałem. Możesz mnie teraz znienawidzić. Dać mi w twarz i odejść, ale ja się nie poddam. Moje uczucie do ciebie jest prawdziwe i nigdy się nie zmieni-Francesca była zaskoczona wyznaniem chłopaka, nie spodziewała się tego, ale ona również była zakochana w Marco
-Marco ja....nie wiem co powiedzieć..
-Nic nie musisz mówić....
-Ale ja chcę!-przerwała mu i się do niego zbliżyła-Bo ja czuję dokładnie to samo, ale bałam ci się to powiedzieć. Kocham cię Marco-powiedziała z lekkim uśmiechem. Chłopak tylko się uśmiechną po czym szybko przyciągną do siebie dziewczynę i namiętnie pocałował. Po oderwaniu się patrzyli sobie w oczy
-Czyli wybaczasz mi to i spróbujemy być razem?-spytał z uśmiechem
-Tak Marko z wielką chęcią-chłopak pocałował ją w policzek i trzymając się za ręce ruszyli w stronę kawiarni.

                                                              ~*~

Violetta po wysuszeniu swoich ubrań wróciła do swojej pracy.W dalszym ciągu była wściekła na Leona. Miała serdecznie dość jego towarzystwa. Po pewnym czasie do biura wszedł Leon z uśmiechem na twarzy i z wielką teczką pod pachą. Staną nad biurkiem Violetty i zaczął się jej przyglądać
-Mogę wiedzieć czemu się na mnie gapisz?!
-Bo wiesz żal mi się cię zrobiło. Bidulko pewnie myślisz, że za chwilę pójdziesz do domu i wyłożysz się na kanapie przed telewizorem, ale niestety bardzo się pomyliłaś-rzucił jej na biurko grubą teczkę-To wszystko ma być przejrzane. Chce wiedzieć czy wszystko si zgadza-powiedział z uśmiechem
-Pogięło cię! Przecież to mi zajmie z 3 godziny?!
-Trzeba było myśleć za nim uderzyłaś mnie w krocze
-Jesteś......nienormalny! Nienawidzę cię!-krzyknęła
-Spokojnie ja ciebie też nienawidzę. Życzę miłej pracy-puścił do niej oko i wyszedł z biura
-Idiota!-krzyknęła jeszcze-Ale przystojny idiota-dodała w myślach.-Nie Violetta o czym ty myślisz. Muszę się za to wziąć bo nie mam zamiaru siedzieć tu do nocy.

                                                           ~*~

Leon właśnie podążył do biura Diego.
-Hej. Czego chcesz?-spytał Diego patrząc w laptop
-Chciałem ci przypomnieć, że dziś mija nasz zakład, a ty raczej nie przespałeś się z Violettą-powiedział z uśmiechem Leon
-Oj już nie bądź taki pewny siebie. Mam jeszcze czas do północy
-No dobrze. Zobaczymy jutro. Ja już lecę. Nara-powiedział i wyszedł z biura. Diego już cały plan miał w swojej głowie. Violetta to fajna laska i będzie jego czy tego chce czy nie. Odczekał z 10 minut żeby Leon opuścił teren firmy. Wstał ze swojego skórzanego fotela i zapiął marynarkę po czym udał się do biura Violetty. Po cichu wszedł do środka. Dziewczyna była tak skupiona na papierach, że nawet go nie zauważyła. 
-Dziewczyno bo cię jeszcze ktoś napadnie-powiedział i staną nad jej biurkiem
-Boże wystraszyłeś mnie-pisnęła
-Przepraszam nie chciałem. Co tu jeszcze robisz? Nie powinnaś być już w domu?
-Powinnam, ale Leon zawalił mnie pracą
-Daj sobie już spokoju z tą pracą. Jest już późno i na pewno jesteś zmęczona-powiedział i oparł się o biurko zaraz koło niej
-Tak jestem strasznie zmęczona i zdenerwowana tym wszystkim. Nienawidzę tej pracy!
-A ja wiem co może poprawić ci humor i pozwoli ci się zrelaksować-powiedział i chwycił ją za kolano po czym przyciągną do siebie. Violetta zdziwiła się jego zachowaniem
-Yyy  Diego co ty robisz?!
-Pomagam ci się zrelaksować-oznajmił i obróci fotel na którym siedziała w swoją stronę. Zaczął wodzić ręką po jej udzie. Violetta siedziała bez ruchu. Była przerażona. Dobrze wiedziała co Diego ma na myśli, ale ona tego nie chciała.
-Diego przestań!-próbowała ściągnąć jego rękę, ale był silniejszy. Mocno chwycił Violettę za biodra i posadził na blacie biurka po czym nachalnie wpił się w jej usta. Violetta zaczęła się szarpać i bić pięściami po jego klatce piersiowej, ale na marne. Diego był bardzo silny. Zaczął rozpinać bluzkę Violetty dalej całując ją w usta. Z jej oczu zaczęły wylewać się łzy, nie chciała tego. Nie w taki sposób. Myślała, że Diego jest inny, że traktuje ją jak przyjaciółkę. I nigdy by nie pomyślała, że posunie się do czegoś takiego.
-Przestań, proszę cię przestań!-krzyczała przez łzy
-Krzyk tu ci w niczym nie pomoże. W firmie nikogo już nie ma-oznajmił z chytrym uśmieszkiem i zaczął całować jej szyje. Kiedy już pozbył się jej bluzki zaczął pieścić jej piersi przez materiał stanika. Robił to zdecydowanie za mocno co sprawiało bòl Violettcie a z jej oczu płynęło coraz więcej łez. Nie mogła zrozumieć dlaczego to ją spotyka. Dlaczego w jej życiu pojawiają się sami pajace. Poddała się . Przestała się szarpać wiedziała, że to jej już nic nie pomoże. Gorzko płakała i czuła jak ręce Diego macają jej brzuch, piersi, szyje z chodząc coraz niżej. Już chciał zsunąć z niej spódniczkę kiedy drzwi do biura się otwarły i staną w nich Leon
-Violetta przyniosłem ci jeszcze.....-zaczął mówić, ale kiedy zobaczył całą scenę zaniemówił. Na początku myślał, że oni faktycznie się kochają, ale po chwili dojrzał zapłakaną twarz Violetty-Co tu się dzieje!?
-Co ty tu robisz?!-spytał zdenerwowany Diego
-Co ja tu tobie?! Nie to ty mi powiedz co ty robisz?!-podszedł bliżej
-Przecież mam zakład do wygrania-powiedział i podszedł bliżej Leona a Violetta opadła bezwładnie na ziemie i płakała
-Popierdoliło cię! Ona miała przespać się z tobą z własnej woli a nie miałeś jej gwałcić!
-A co ty jej tak nagle bronisz?!
-Ja jej nie bronie. Ja po prostu nie jestem takim chamem jak ty. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. A teraz wypierdalaj z tond!-krzykną i pokazał mu drzwi
-Ty będziesz mi rozkazywał?!-Diego zaczął się śmiać
-Tak ja ci tu rozkazuje! I możesz już tu nie wracać bo tu już nie pracujesz! Wynoś się z tond i to już!-krzyczał Leon
-Głupi jesteś wiesz?! Mi mówisz, że ją gwałce, a założę się, że jeszcze dziś sam ją przelecisz!-w tym momencie Leon nie wytrzymał i dał mu w twarz z pięści. Diego obrócił się o 360 stopni po czym wylądował na ziemi. Leon podbiegł do skulonej Violetty i siadł koło niej a dziewczyna szybko wtuliła się w jego tors i zaczęła moczyć mu koszule. Leon jeszcze mocniej ją do siebie przytulił i gładził jej włosy
-Przepraszam to moja wina. Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić. Jestem z kończonym idiotom!-mòwił w jej włosy-Spokojnie już ci nic nie grozi. Jestem tutaj-Violetta przestawała płakać. Nie wiedziała czemu ale w ramionach Leona czuła się bezpiecznie. Czuła ciepło, które ją uspokajało.Nie wiedziała co się z nią dzieje. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe i od środka wypełniało ją ciepło. Kurczowo ściskała koszulę Leona i nie miała najmniejszego zamiaru go puszczać.
-Violu chodź odwiozę cię do domu-Violetta szybko wstała i ubrała swoją koszulę. Leon wziął jej rzeczy po czym wyszli z firmy. Całą drogę do domu przebyli w ciszy. Kiedy dojechali pod jej dom Violetta chciała się pożegnać
-Dziękuje ci za pomoc. Dobranoc-powiedziała i wyszła z auta
-A gdzie ty się wybierasz?-usłyszała za sobą głos Leona
-Jak to gdzie do domu-odwróciła się w jego stronę
-Nigdzie cię samej nie puszczę. Jesteś roztrzęsiona. Odprowadzę cię i dopilnuję żebyś poszła spać
-Ale....
-Nie ma żadnego, ale-chwycił ją za rękę i ruszył w stronę drzwi.
Kiedy Violetta poszła się umyć Leon zrobił jej kolację .
-Nie wiedziałam, że umiesz gotować-powiedziała wchodząc do kuchni
-Bo ty jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz-oznajmił o postawił przed nią talerz naleśników z bitą śmietaną. Kiedy Violetta zajadała się pysznymi naleśnikami Leon przyglądał się jej z zaciekawieniem
-Mogę wiedzieć czemu mi się tak przyglądasz? Wybrudziłam się?-spytała i odłożyła talerz
-Nie po prostu dopiero teraz zauważyłem jakie masz piękne oczy. Jak morze czekolady-uśmiechną się do niej zalotnie a Violetta się lekko zarumieniła
-Yyy Leon mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę?-spytała nieśmiało
-Tak, o co chodzi?-spytał i podszedł bliżej niej
-Mógłbyś dostać dzisiaj ze mną......tutaj.....znaczy w pokoju gościnnym. Czułabym się lepiej-plątała się w słowach
-Tak, spokojnie zostanę-oznajmił i przytulił dziewczyną. Była zaskoczona reakcją chłopaka, ale oddała uścisk. Kiedy się od siebie oderwali Violetta zaprowadziła Leona do pokoju gościnnego i sama poszła spać do swojej sypialni. Jeżeli można było nazwać to snem. Non stop przez oczami miała obraz Diego. W dalszym ciągu czuła jego ręce na swoim ciele. Zrobiło się jej zimno. Na całym ciele miała gęsią skórkę. Wydawało jej się, że on tu jest i, że chce dokończyć to co mu przerwano. Szybko podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła krzyczeć. Już po chwili do jej pokoju wleciał Leon. Szybko znalazł się koło dziewczyny i mocno ją przytulił
-Leon on tu był. Diego tu był-mówiła roztrzęsionym głosem
-Spokojnie. Nikogo tu nie było. Wydawało ci się tylko-powiedział i objął dziewczynę ramieniem. Violetta wtuliła się w jego tors a jej powieki po woli się zamykały. Przy Leonie od razu wszystkie lęki zniknęły. Wiedziała, że przy nim nic jej nie grozi. I chodź po południu go jeszcze nienawidziła to teraz wiedziała, że Leon nie jest dupkiem bez uczuć i na pewno jeszcze wiele raz pozytywnie ją zaskoczy.





Oooo Leonettka jak słodko<3
Ale od razu mówię oni jeszcze NIE będę razem.
Przepraszam za parę brzydkich słów, ale jestem taka zła i wściekła, że najchętniej bym komuś przywaliła!
Mam nadzieje, że rozdział chociaż trochę wam się podobał i do następnego:)

Buziaki:***

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 5: I co chcesz z tym zrobić?

*Kilka godzin wcześniej*
           Brazylia


Dzisiaj ani Maxi ani Nati nie byli skrępowani już swoją obecnością. Po wyczerpującym kursie postanowili wziąć prysznic i wyjść na kolację. Maxi po kąpieli z przyzwyczajenia zaczął paradować w samym ręczniku po pokoju szukając ubrania. Nati w swojej garderobie wybierała właśnie sukienkę. Myśląc, że Maxi jest jeszcze pod prysznicem wyszła w samej bieliźnie non stop patrzyła na sukienkę którą niosła. Za to Maxi szedł z drugiej strony przypatrując się małej plamce na swojej koszuli. W jednej chwili poczuli jak do siebie dobili. Maxi z wrażenia puścił ręcznik. który spadł na podłogę. Nati zaczęła piszczeć i momentalnie odwróciła się do niego plecami
-Przepraszam, nic nie widziałam. Nie wiedziałam, że tu jesteś-mówiła zawstydzona
-To ja przepraszam nie powinienem chodzić w samym ręczniku-powiedział a jego wzrok był wbity w pośladki Nati, które zakrywały koronkowe majtki. Chłopakowi bardzo podobał się ten widok
-Yyy Maxi?!
-Tak-powiedział dalej patrząc na pupę dziewczyny
-Możesz obwinąć się ręcznikiem i ubrać
-Aaa faktycznie-ockną się i podniósł ręcznik-Wiesz masz bardzo ładną bieliznę-powiedział jeszcze i znikł za drzwiami łazienki, a Nati miała ochotę zapaść się pod ziemię.
Po pół godziny byli już w restauracji. Jak na razie siedzieli w ciszy. Żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Dopiero po kilku lampkach wina języki im się "rozwiązały"
-Nati powiedz ty mi dlaczego ty mnie rak traktujesz?-spytał już lekko pijany Maxi
-Ale jak? Nie rozumiem
-Nie wiem czy wiesz czy też nie wiesz, albo udajesz, że nie wiesz lub robisz ze mnie idiotę!?-zaczął seplenić
-A możesz trochę jaśniej?-spytała zdezoriętowana
-Bo ty mi się bardzo podobasz. Ja dla ciebie zmieniłem całe swoje życie, a ty traktujesz mnie jak powietrze
-Maxi ja cie rozumiem, ale ja po prostu nie szukam chłopaka
-Ale jak ty możesz nie chcieć takiego chłopaka jak ja?! No popatrz się na mnie. Przystojny, inteligentny, zabawny, świetnie tańczy czego chcieć więcej?!
-Ale tu nie chodzi o ciebie tylko o mnie.....
-Czemu o ciebie przecież jesteś piękna, mądra.....
-Maxi dasz mi coś powiedzieć!? Ja nie jestem taka jak dziewczyny które znasz. Ja potrzebuję czasu
-W takim razie myślę, że gdy ta butelka wina się z kończy będziesz gotowa-powiedział pod 
-Mówiłeś coś?
-Nie nic. Może jeszcze wina?-spytał z uśmiechem
Dalej ich rozmowa kręciła się w luźnej atmosferze. Po kolacji w dobrych humorach wrócili do hotelu
-Wiesz Maxi zawsze zastanawiałam się jak to jest być zakochanym -mówiła ściągając szpilki
-Jeśli chcesz jak mogę ci pokazać?!-powiedział i ściągną swoją marynarkę
 -Niby jak?-spytała i stanęła naprzeciwko niego
-Choćby tak-zbliżył się do niej i położył ręce na jej tali. Zaczęło ich dzielić coraz mniej aż w końcu 
zamknęli odległość miedzy sobą i złączyli usta w namiętnym pocałunku. Natalia była zaskoczona całą sytuacją, ale nie odepchnęła Maxiego. W głowie szumiało jej od alkoholu teraz pragnęła tylko i wyłącznie bliskości Maxiego. Chłopak zaczął pogłębiać pocałunki i kierować się z dziewczyną na łóżko. Szybkim ruchem zdjął z niej sukienkę. Chciał już widzieć ją w całej okazałości. Nati również zabrała się do rzeczy i pozbyła się ubrań Maxiego. Parę godzin wcześniej żadne z nich nie pomyślałoby, że na koniec dnia wylądują w łóżku. I tak upojnie spędzą tę noc.

                                                            ~*~


*Kilka dni później, Buenos Aires*

Ludmiła siedzi w swoim biurze zawalona aktami. Miała już na dzisiaj serdecznie dość pracy. Marzyła tylko o tym żeby znaleźć się w swoim domu, ale niestety dzisiaj miała jeszcze jednego klienta. Usłyszała płukanie i dźwięk otwieranych się drzwi. Momentalnie podniosła głowę. Gdy zobaczyła wchodzącego chłopaka odebrało jej mowę. Przystojny szatyn w czerwonych rurkach i czarnej marynarce z mega grzywką postawioną na żelu właśnie przekroczył próg jej biura. Z powalającym uśmiechem na twarzy zaczął kroczyć w jej stronę
-Jestem Federico Pasquarelli ale możesz mi mówić Fede-powiedział i przeczesał swoją grzywę po czym rozsiadł się w fotelu
http://i2.pinger.pl/pgr154/f2a89a4f0009c71c52bb2e86-Lu....Ludmiła Ferrrrooo-wydudkała dziewczyna i w dalszym ciągu nie mogła oderwać od niego wzroku. Chłopak również przyglądał się dziewczynie z zainteresowaniem. Spodobały mu się jej niesamowicie blond włosy i śliczne piwne oczka. Robiła wrażenie słodkiej i małej kruszynki
-Yyy co cię do mnie sprowadza?-spytała w końcu dziewczyna
-Stała się rzecz straszna. Właściwie jeszcze nie, ale mogła się stać. Mogli mi odebrać najcenniejszą rzecz w moim życiu. Za kratki z nimi!-wykrzyczał
-A mógłbyś tak trochę jaśniej?-spytała nie odrywając wzroku od twarzy chłopaka
-To co oni chcieli mi zrobić to jest szczyt chamstwa, ale wiesz co chcieli zrobić?! Nie uwierzysz mi po prostu nie uwierzysz!
-A możesz mi w końcu powiedzieć co chcieli ci zrobić!
-Oni chcieli mi......obciąć moją piękną grzyweczkę-powiedział i zaczął szlochać
-Na prawdę?!-spytała powstrzymując śmiech-I co chcesz z tym zrobić?
-Jak to co?! Pozwać ich!
-Ale za co oni nic nie zrobili
-Jak to nic!? Naruszyli moją przestrzeń osobistą i obmacywali moją grzyweczkę!
-Przykro mi, ale ja nie dam rady nic z tym zrobić-powiedziała rozbawiona
-No dobrze-zaczął i podparł sobie ręką brodę-A gdyby ktoś  tobie próbował ściąć te piękne blond włoski jak u anioła to co byś zrobiła?
-Na pewno bym nikogo nie pozywała. Zdenerwowałabym się to fakt, ale pozywać o taką rzecz?!  Chciałabym ci pomóc ale nie potrafię. A teraz jeżeli to wszystko to cię pożegnam bo chciałabym iść już do domu-powiedziała z bólem w sercu bo tak na prawdę chciałaby jeszcze podziwiać tego chłopaka
-No dobrze skoro tak mnie wyganiasz to sobie pójdę-opuścił jej biuro ze spuszczoną głową
Ludmiła pozbierała wszystkie swoje rzeczy i zapatrzona w telefon wyszła z biura
-Wiesz mała skoro nie możesz mi pomóc to może chociaż dasz się zaprosić na kawę?-odezwał się chłopak opierając o ścianę, a Ludmiła upuściła prawie wszystkie papiery
-Boże chcesz żebym dostała zawału?!-powiedziała łapiąc papiery które wylatywały jej z rąk
-No to jak będzie?-spytał z uśmiechem
-Ok możemy się przejść-uśmiechnęła się delikatnie i ruszyli do kawiarni


                                                           ~*~

Maxi i Nati od pobytu w Brazylii nie odzywają się do siebie. Dziewczyna nie może uwierzyć w to jak mógł tak wykorzystać jej chwilę słabości. Za to Maxi uważa, że nie stało się nic strasznego bo przecież i tak połowy nie pamiętają. Siedzą właśnie w pokoju nauczycielskim w którym panuje cisza jak makiem zasiał
-Natalia możesz mi podać tamtą teczkę?-zwrócił się do niej chłopak, ale dziewczyna nie zareagowała-Natalia słyszysz mnie?! Możesz mi podać tą teczkę?-chłopak ponowił pytanie, ale znów zero reakcji ze strony dziewczyny-No proszę cię ile jeszcze na mnie gniewać?!-Chłopak rozłożył ręce-A tak poza tym to ty też tam byłaś. Chyba cię do tego nie zmusiłem?! Tylko sama z własnej woli dałaś mi się przelecieć!
-No pewnie jeszcze się wydzieraj! Niech wszyscy wiedzą, że ze sobą spaliśmy. Jesteś takim sam jak wszyscy. Dla was liczy się tylko seks. Może najpierw powinniśmy się lepiej poznać, zbliżyć się do siebie. Zakochać się w sobie a nie iść do łóżka i wszystko załatwione. Twoje potrzeby zaspokojone i jest super. A pomyślałeś o mnie?! Może ja tego nie chciałam?!-również zaczęła krzyczeć
-Natalia przepraszam. Ja nie chciałem żeby to wszystko tak wyszło. Zależy mi na tobie i nie chciałem cię z krzywdzić-przybliżył się do niej i chwycił jej dłonie-Proszę zapomnijmy o tym. Nie chce cię stracić-mówił z maślanymi oczkami
-Tak zapomnijmy o tym-delikatnie się do niego uśmiechnęła po czym się przytulili.




Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale po prostu nie mam czasu. Rozdziały raczej będą pojawiać się tylko w weekend.
Dziś tylko o Naxi i Fedemiłe ale następny postaram się napisać tylko o Leonettcie:)
Zastanawiam się czy nie którzy umieją czytać. Skoro w informacji pisze, że rozdział pojawi się w weekend to pojawi się w weekend, a nie kiedy next?! Błagam czytajcie to co piszę^^


Buziaki:***

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 4: I z czego się śmiejesz!?

 Rozdział dedykuję moim kochanym psiapsiółką Margaret i Borkoś Blanco<333


*2 dni później*

Maxi wraz z Nati są już w Brazylii. Chłopak cieszy się jak małe dziecko, które właśnie dostało lizaka i ten lizak jest całym jego światem. Teraz patrzy na Nati, która właśnie jest tym jego lizakiem. Dalej nie może uwierzyć, że jest tu z nią. Co prawda ona zaprosiła go tylko po to żeby towarzyszył jej na zajęciach, ale to już coś, a poza tym okazało się, że mają wspólny pokój. Jemu bardzo się to spodobało. Od razu po rozpakowaniu się ruszyli na pierwsze zajęcia. Nati ubrała czarne leginsy i krótką falującą spódniczkę do tego podkoszulka na ramiączkach. Kobieta prowadząca zajęcia kazała ustawić się w parach. Tak, że partner obejmował partnerkę stojąc za nią. Ręce Maxiego był położone na tali Nati. Dziewczyna była tym wszystkim trochę z krępowana. Poruszali się w rytm muzyki kręcąc biodrami. Później wszystkie dziewczyny kręcąc pupą wykonywały koła, co spowodowało, że Natalia co jakiś czas ocierała się o Maxiego a po jego ciele przechodził przyjemny deszcz. Po kilkunastu minutach obydwoje się rozluźnili i poddali się muzyce. Maxiemu bardzo spodobały się te zajęcia. Mógł podziwiać piękne kształty Nati i jeszcze dotykać jej ciała. Kiedy wrócili do pokoju hotelowego byli bardzo zmęczeni, więc od razu wzięli prysznic i szykowali się do snu
-Nati jeśli chcesz ja mogę spać na podłodze nie ma problemu-zwrócił się do dziewczyny
-Nie no co ty nie będziesz spał na podłodze. To łóżko jest wystarczająco duże, że pomieści nas dwóch-powiedziała i weszła już pod ciepłą kołderkę
-Ok-odpowiedział i położył się na drugim końcu łóżka
-Nie będzie ci przeszkadzało jak puszczę sobie muzykę?-spytała
-Nie śmiało włącz-powiedział i sam wziął się za czytanie swojej książki. Słyszał cichą muzykę z słuchawek Natalii, która jeszcze bardziej go relaksowała. Po chwili dziewczyna zapomniała się, że koło niej leży Maxi i zaczęła śpiewać swój ulubiony kawałek na głos. Maxi przysłuchiwał się jej z uśmiechem na twarzy. Bardzo podobał się mu jej głos. Nati zauważyła, że wzrok chłopaka z kierowany jest na nią i zdjęła słuchawki
-Coś się stało, że mi się tak przyglądasz?
-Nie tylko śpiewałaś na głos-powiedział z uśmiechem
-Jezu przepraszam-dziewczyna się zawstydziła
-Nic się nie stało. Masz na prawdę piękny głos
-Dziękuje-odpowiedziała lekko zarumieniona-Pójdę już spać, dobranoc-powiedziała i odwróciła się do chłopaka plecami
-Dobranoc-odpowiedział i również się położył

                                                                ~*~

Violetta właśnie przygotowywała się na imprezę z Lu i Fran. Ma nadzieje, że się na niej rozerwie i zapomni o pracy. Wybrała dość odważny zestaw. O godzinie 19 ruszyła w umówione miejsce gdzie czekały już na nią już dziewczyny
-Cześć-przywitały się całusem w policzek-Wyglądacie ślicznie-powiedziała Viola (Lu, Fran)
-Ty wyglądasz bajecznie. Chyba masz zamiar dzisiaj poderwać jakiegoś przystojniaka-zaśmiała się Lu i ruszyły do klubu. Siadły przy jednym ze stolików i zamówiły drinki. Najpierw rozmawiały o ubraniach i modzie a później zeszły na temat chłopaków
-Fran a ty masz chłopaka?-spytała blondynka
-Nie, ale ostatnio spotkałam mój ideał-powiedziała z uśmiechem
-Opowiadaj-rozkazała Viola
-No więc wpadliśmy ostatnio na siebie. Akurat wracałam z zakupów, zaczęło padać i jak biegłam przed siebie to do niego dobiłam. Przez co wszystkie moje zakupy razem ze mną wylądowały na chodniku, ale później mi pomógł i poszliśmy do mnie. Pogadaliśmy i  teraz codziennie przychodzi do mojej kawiarni na kawę. Jest  po prostu boski, uroczy inteligentny, zabawny no i przystojny. Ma takie niesamowite  czekoladowe oczy-rozmarzyła się
-Czyli gej albo zajęty-palnęła blondynka
-Ludmiła!-krzyknęła Violetta
-No co?! Takich chłopaków nie ma
-A ja twierdzę, że są, zobaczysz jeszcze na takiego trafisz-powiedział stanowczo Violetta
-No dobrze to w takim razie gdzie twój ideał?-spytała Ludmiła
-Na razie nie ma.....znaczy jest taki Diego, ale to tylko przyjaciel i nie sądzę żeby z tego było coś więcej
-Diego Hernandez?-spytała blondynka a Viola kiwnęła twierdząco głową.  Ludmiła dobrze znała Diego. Był jeszcze gorszy niż Leon. Zawsze mówił, że kocha, a później zaliczał i rzucał. Chciała ostrzec przed nim Violettę, ale nie było jej dane
-Nie no nie wierzę! Co on tu robi?!-powiedziała zła szatynka na widok Leon wchodzącego do klubu
-To jest jego ulubiony klub, zawsze tu przychodzi-oznajmiła spokojnie blondynka
-Zrobiłaś to specjalnie, wiedziałaś, że go nie toleruję!
-Nieee po prostu ja też lubię tu przychodzić-oznajmiła bawiąc się słomką
-Cześć Lu-koło nich pojawił się Leon i przywitał się z nią całusem w policzek-Violetta-powiedział i posłał dziewczynie zimne spojrzenie
-Leon-dziewczyna odpowiedziała mu tym samym
-Oj jak wy się strasznie lubicie-zaśmiała się blondynka-Leon to jest Fran, Fran to jest Leon-przedstawiła ich sobie dziewczyna
-Cześć piękna-rzucił Leon z uśmiechem
-Hej-odpowiedziała bujając gdzieś w obłokach
-A jej co?-spytał
-Poznała chłopaka-oznajmiła Ludmiła
-No ta ja wam już nie przeszkadzam, idę się zabawić-powiedział i odszedł
-Dobra dziewczyny chodźcie nie będziemy tu tak siedzieć-powiedziała radosna Fran i pociągła za sobą dziewczyny na parkiet
Tańczyły w swoim towarzystwie. Violetta zamknęła na chwilę oczy i oddała się muzyce. Po chwili poczuła jak ktoś obejmuje ją od tyłu i mocno do siebie przyciąga. Jej ciało przeszedł dreszcz. Poczuła piękny zapach perfum, które dobrze już zna
-Wyglądasz seksi-wymruczał jej do ucha Leon
-Możesz się ode mnie odwalić?!-spytała w miarę spokojnie
-Nie mów, że ci się nie podoba!?-powiedział a jego ręce powędrowały na jej uda
-Nie, nie podoba mi się!-powiedziała ostro chodź prawda była inna. Jego dotyk był przyjemny i kojący, ale szybko się mu wyrwała-Muszę iść do łazienki-powiedziała i odeszła od szatyna. Kiedy wyszła z łazienki postanowiła trochę ochłonąć i wróciła do stolika. Po chwili jej wzrok skupił się na Leonie, który już właśnie ślinił się z jakąś blondi. Patrzyła jak obmacuje jej ciało bez żadnych zahamowań, a blondi była tak napalona, że najchętniej  zrobiła by to z nim tutaj i teraz. Nie mogła się już dużej patrzyć na tę miętoszącą się dwójkę i poszła znaleźć dziewczyny. Przez resztę wieczoru bawiły się już tylko w swoim towarzystwie. Późno w nocy wszystkie wróciły do swoich domów.

                                                                  ~*~

Następnego dnia Violetta obudziła się z ogromnym bólem głowy. Najchętniej nie wychodziłaby dzisiaj z domu, ale musi iść na kolację z państwem Verdas i Leonem. Budzik pokazywał już 13. Kiedy popatrzyłam na telefon miała 1 nieodczytaną wiadomość od Leona "Bądź gotowa na 16. Przyjadę po ciebie"
-Co mam tylko 2 godziny żeby się przygotować?!-krzyknęła i zerwała się z łóżka
Z ledwością się wyrobiła. Miała problem z dobraniem stroju. W końcu wybrała TO. Prawie zakładała buty kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyła i ujrzała w nich Leona
-No nareszcie-rozłożył ręce
-Stałeś tu może 15 sekund!
-O 5 za dużo, a teraz chodź idziemy-szatynka zamknęła drzwi i ruszyła za Leonem
-Niezła fura-powiedziała na widok jego cacka
-No a co myślałaś, że taki facet to niby czym jeździ?!
Violetta nic nie odpowiedziała tylko wsiadła do auta. Kiedy już jechali szatynka poruszyła temat wczorajszej nocy
-I jak tam po upojnej nocy z blondi?
-Jakiej blond......aaa-powiedział z uśmieszkiem-Zazdrosna?!-zabawnie poruszał brwiami co rozśmieszyło dziewczynę
-Haha chyba sobie żartujesz. Już zaczęłam współczuć tej dziewczynie, że musiała na ciebie patrzeć!
-Ona przynajmniej chciała na mnie patrzeć, a tobą to nawet wygłodzony pies się nie zainteresuje!
-Pff wiesz co?! Jesteś największym palantem jakiego znam!
-Może jestem palantem, ale za to przystojnym, a nie wyglądam jak Britney Spears na odwyku!
-Wiesz z kończ nie mam zamiaru cię już dłużej słuchać!-powiedziała i odwróciła głowę w stronę okna
-No i dobrze ja też nie mam zamiaru słuchać twoich głupot!
Resztę drogi przebyli w ciszy. Kiedy znaleźli się w restauracji Olivia i Paul Verdas już czekali. Po przywitaniu się siedli do stołu
-I jak ci się pracuje z Leonem?-spytała Olivia
-Wiemy, że nie ma łatwego charakteru, ale to dobry chłopak-dodał Paul , a Violetta chciała wybuchnąć śmiechem. Dobry chłopak!? Chyba w myślach!
-Tak Leon ma swoje humorki, ale bardzo dobrze mi się z nim pracuje-powiedziała najbardziej poważnie jak umiała i posłała chłopakowi sztuczny uśmiech
-Twój tata nam mówił, że studiowałaś prawo-powiedział Paul
-Tak, ale musiałam przerwać ze względu na przyjazd tutaj-oznajmiła
-Jeśli tylko chcesz możesz wrócić na studia. Znamy świetną uczelnię na której studiował Leon-powiedziała uśmiechnięta Olivia
-Leon studiował? Nic mi nie mówił-zdziwiła się Violetta
-Tak bo wiesz Leon nie lubi o sobie opowiadać i jest czasami nieśmiały w stosunku do kobiet-zaśmiała się Olivia
-Mamo, przestań!-oburzył się Leon, a Violetta ledwo już powstrzymywała śmiech. On nieśmiały w stosunku do kobiet?! Oni chyba w ogólne nie znają swojego syna?!
Reszta kolacji przebiegła w miarę normalnie. Kiedy tylko Leon i Viola wyszli z restauracji dziewczyna wybuchła śmiechem
-I z czego się śmiejesz!?-spytał Leon
-Jak ty im ten kit wcisnąłeś!? Nieśmiały w stosunku do kobiet!? Studiowałeś, serio!? Chyba WDŻ! -mówiła przez śmiech
-Wiesz trzeba zgrywać dobrego synka inaczej nie miał bym tyle kasy-powiedział i wsiadł do samochodu
-Jesteś na prawdę niezłym aktorem-powiedziała zapinając pasy
-Dobra nie wszystko co mówię jest kłamstwem
-To co jest na przykład prawdą?
-Prawdą jest na przykład to, że strasznie seksownie wyglądasz w tej sukience-uśmiechnął się do niej, a Violetta chcąc nie chcąc się zarumieniła
-Ty zawsze myślisz tylko o jednym
-Nie prawda! Ja tylko powiedziałem, że ładnie wyglądasz w tym stroju!
-Jestem ciekawa ilu laską powiedziałeś, że tylko ładnie wyglądają w tym stroju, a później je przeleciałeś?!
-Może było parę takich, ale teraz o tym nie myślałem
-No, okej. I jutro z samego rana mamy konferencję i masz się nie spóźnić!
-Wiesz przy tobie raczej nie da się zapomnieć, że jutro jest konferencja-zaśmiał się a szatynka pokazała mu język.




I jak się wam podoba?
Rozdział jest trochę niedopracowany stylistycznie, ale nie mam siły go już poprawiać. 
Mam masę pomysłów jakby tu połączyć Leonettę, ale musicie jeszcze troszeczkę poczekać:)
Do następnego;D

Buziaki:***






środa, 26 lutego 2014

Rozdział 3: Co!? Na kolację!? Że z tobą!?

*Następnego dnia, wieczorem*

Leon razem z Maxim siedzieli w swoim ulubionym klubie i popijani drinki. Maxi z rozmarzoną miną patrzył się przed siebie. Jedną ręką podpierał brodę a  drugą bawił się słomką. Leon patrzył na przyjaciela z pytającą miną
-Maxi dobrze się czujesz?-spytał zaniepokojony Leon
-Yyy mówiłeś coś?-ocknął się
-Pytam się na jakie planecie jesteś?
-A jak myślisz?
-No nie wiem nie siedzę w twojej głowie!-Leon uniósł głos
-Nati-powiedział melodyjnie
-Oooo umówiłeś się z nią? Ona ciebie zaprosiła?! Doszło do czegoś?-wypytywał ciekawy Leon
-Lecimy na weekend do Brazylii-oznajmił
-No stary to nieźle pojechałeś-Leon poklepał go po ramieniu
-Tylko to nie tak jak myślisz
-Czyli!?
-Poprosiła mnie żebym jej towarzyszył w kursie tańca latynoskiego
-Haha...-Leon zaczął się śmiać
-I z czego rżysz?! Ja przynajmniej robię jakieś postępy, a tylko obracasz te dupy i co z tego masz!?
-Dobrą zabawę-powiedział roześmiany Leon
-A gdzie miłość?!
-Jaka miłość!? To nie dla mnie. Widzisz mnie w roli tatusia czy wiernego małżonka?!
-Ale wiesz jak to mówią miłość i sraczka przychodzą znienacka-powiedział i wstał ze swojego miejsca- Nie znasz dnia ani godziny-poklepał go po ramieniu po czym wyszedł z klubu dostawiając zdezorientowanego Leona samego. 

                                                                     ~*~

Francesca właśnie wracała z zakupów. Obładowana 4 torbami ledwo stawiała już kroki. Jeszcze jak na złość zaczął padać deszcz. Z wielkim trudem zaczęła biec przed siebie patrząc pod nogi żeby się nie potknąć. W pewnym momencie poczuła jak do kogoś dobija, przez co upadła na chodnik a wszystko z jej torb rozsypało się dookoła. Miała ochotę zabić tę osobę
-Nic ci się nie stało? Strasznie cię przepraszam-usłyszała głos jakiegoś chłopaka i szybko podniosła głowę. Jej oczom ukazał się przystojny brunet o czekoladowych oczach i słodkim uśmiechu. Nie może oderwać od niego wzroku, jakby była zahipnotyzowana-Daj pomogę ci-po raz kolejny się do niej zwraca i podaje jej rękę
-Dziękuje-mówi po czym wstaje za pomocą chłopaka. Cała jej złość minęła. Nie zwracała już uwagi na to, że cała mokra stoi w deszczu, a jej zakupy leżą na chodniku. Teraz najważniejszy był ten chłopak. Jego dość długie włosy opadały mu na twarz, a jego oczy lśniły od kropli deszczu
-Przepraszam, że tak na ciebie wpadłem, zagapiłem się-mówi i zaczyna zbierać zakupy, bo wszystko jest już mokre-Pozwolisz, że zaniosę ci je do domu. Chociaż tyle dla ciebie zrobię-słodko się do niej uśmiechną i wziął torby do rąk-dziewczyna kiwnęła twierdząco i zaczęli iść przed siebie-A tak w ogóle jestem Marko-przedstawia się dziewczynie
-Francesca-mówi z uśmiechem. Już po chwili znajdują się w domu Włoszki. Chłopak odstawił zakupy na kuchenny blat i ma zamiar się pożegnać chodź chciałby dostać bo Francesca bardo bu się spodobała
-Jeszcze raz bardzo cię przepraszam, to ja już pójdę cześć-mówi i powoli kieruje się do wyjścia
-Marko poczekaj!-mówi Fran a chłopak szybko się obraca a na jego twarzy widnieje lekki uśmiech-Na polu jeszcze pada a ty już jesteś cały mokry jeszcze się przeziębisz. Chodź dam ci jakieś ubranie mojego brata i zrobię gorącą czekoladę-proponuje bo chce bliżej poznać tego cudnego chłopaka
-Skoro będzie gorąca czekolada to z chęcią zostanę-mówi radośnie i wraca do dziewczyny
Po kilku minutach siedzą już w kuchni i piją gorącą czekoladę. Rozmawiają o wszystkim tak jakby znali się od zawsze. Na koniec wymieniają się numerami telefonów i Marko obiecuje, że wpadnie do jej kawiarni. Obydwoje nie mogli przestać o sobie myśleć. Dla Fran jest ideałem i ma nadzieje, że on też coś do niej czuje.

                                                                       ~*~

*Następnego dnia*

Leon dziś w wyjątkowo dobrym humorze udał się do pracy. Nie miał pojęcia jaki był tego powód. Przechodząc koło recepcji rzucił tylko "Ashley zrób mi kawę" i udał się do swojego biura, gdzie zastał bardzo ciekawy obrazek. Violetta i Diego śmiali się w najlepsze nie zwracając w ogóle uwagi na Leona który właśnie wszedł
-Przepraszam przeszkadzam państwu?!-powiedział z ironią i zajął swoje miejsce
-To ja już pójdę spotkamy się później-powiedział Diego i szybko opuścił pomieszczenie
-Na prawdę Diego?! No to sobie wybrałaś-powiedział patrząc w papiery
-A coś ci nie pasuje!? To jest moje życie i moje sprawy!-powiedziała spoglądając na szatyna
-No bo wiesz Diego......a zresztą nieważne. Niebawem sama się przekonasz-Powiedział z uśmiechem i wygodnie rozłożył się na fotelu. Leon nie chciał żeby Diego wygrał ten zakład-Mam nadzieje, że nie masz jeszcze planów na weekend-zwrócił się do niej po chwili
-Może mam może nie!? A co się to obchodzi!?
-Bo idziemy na kolację kotku-oznajmił z uśmiechem
-Co!? Na kolacje!? Że z tobą!?-spytała zdziwiona
-Tak ze mną i z moimi rodzicami. W końcu muszą poznać swoją nową uroczą pracownicę-powiedział z uśmiechem
-Powiem ci szczerze, że mi się to nie uśmiecha, szczególne w twoim towarzystwie
-A myślisz, że mi się uśmiecha!? Myślisz, że nie mam ciekawszych zajęć na niedzielne popołudnie jak obiadek z rodzicami?!
-Domyślam się jakie to ciekawe zajęcia na ciebie czekają-powiedziała i stanęła przy półce szukając jakiejś książki
-A co zazdrościsz?!-usłyszała jego głos tuż za sobą i poczuła jak jego ręce wędrują na jej talię. Lekko się wzdrygnęła gdy poczuła jego dotyk
-Raczej nie mam czego zazdrościć bo wiesz jak to mówią krowa co dużo ryczy mało mleka daje -powiedziała i szybko wyrwała się z jego objęcia po czym wróciła do swojej pracy
-Jeszcze zmienisz zdanie co do mnie, uwierz-powiedział i również zajął się swoją pracą.
-Nie wiem jak Ludmiła może się z tobą przyjaźnić?!
-Ty znasz Ludmiłę?!-spytał zdziwiony
-Tak się składa, że to też moja przyjaciółka i nie wiem jak może przyjaźnić się z takim pajacem jak ty?
-A ja nie wiem jak może przyjaźnić się z taką cyniczną babą jak ty?!-w tym momencie Violetta nie wytrzymała i przywaliła mu książką, którą dostał prosto w jego piękną twarzyczkę
-Ałł pogięło cię?!-krzyknął trzymając się za obolały policzek
-Nie, nie pogięło i uważaj na to co mówisz bo następnym razem możesz dostać w bardziej czułe miejsce!-powiedziała ostro i wróciła do swojej pracy.


Mamy 3 rozdział. Jak widzicie Viola i Leon drą na razie ze sobą koty:D
Fran poznała Marko, a już niebawem Lu pozna swojego Romeo:)
Czekam na komcie^^

Buziaki:***

Wolne żarty!!

Dziś gdy weszłam na blog zobaczyłam komentarz od anonimka, że ktoś ma podobne opowiadanie do mojego. I gdy weszłam na bloga tej dziewczyny aż się zagotowałam. Wzięła cały mój pomysł. Pierwszy akapit prologu skopiowała, tak samo jak niektóre zdania z 1 rozdziału, a reszta jest praktycznie jak moja tylko ujęła to w inne słowa!!!
Dużo się napracowałam nad tym opowiadaniem, chciałam żeby było oryginalne, a ona sobie po prostu zerżnęła pomysł.
To jest link do jej bloga http://dorosla-leonettaq.blogspot.com/
Spamujcie!!!!!!
Nie pozwolę na to żeby ona miała pomysł podany na tacy i jest zadowolona. Trzeba być fair, a nie żerować na pomysłach i pracy innych!!!!


Dziękuje osobie która mnie o tym powiadomiła<3

poniedziałek, 24 lutego 2014

Liebster Blog Award


z bloga






1 Jak masz na imię?
Kasia
2 Ile masz lat?
15
3 Ulubiona para z Violetty?
Leonetta<3
4 Ulubiona piosenka
Nuestro Camino, Universo, Znak.
5 Leonetta vs Diegoletta?
Leonetta<3
6 Ulubiony kolor?
Fioletowy
7 Polski vs matematyka
Polski
8 Angielski vs niemiecki
 Oczywiście, że Angielski. Kto w ogóle wymyślił taki język jak niemiecki!
9 Lubisz Andresa?
Lubię go, jest zabawny
10 Twoje marzenie?
Mam dużo marzeń....Takie związane z Violettą to chciałabym poznać obsadę serialu
11 Czego się boisz?
Pająków!!!


Blogi które nominuje:
http://zakazana-milosc-leonetta.blogspot.com/
http://por-siempre-enamoradaa.blogspot.com/
3 http://jestes-tym-co-mnie-naprawia.blogspot.com/
http://leonetta-voyporti.blogspot.com/
http://leonetta-na-wieki.blogspot.com/
6 http://pasadopresente-futuro.blogspot.com/
7 http://suzanstory.blogspot.com/


 Pytania ode mnie:
1.Jak masz na imię?
2. Jak zaczęła się twoja przygoda z Violettą?
3. Hobby, pasja?
4. Styl ubierania się?
5. Ulubione piosenki?
6.Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
7 W jakiej  miejscowości się urodziłaś?
8 Ile masz wzrostu?
9 Masz rodzeństwo?
10 Będziesz oglądać 3 sezon Violetty po hiszpańsku?
11 Ulubiona postać z Violettty?


Buziaki:***