sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 35

Rano rodzice odwieźli mnie do szpitala a sami pojechali do pracy. Siedziałam przy łóżku Leona i trzymałam jego rękę a głowę miałam położoną na pościeli. Myślałam o mojej przeszłości, jak zmieniło się moje życie od kąt przyleciałam do Buenos Aires, o teraźniejszości, że mam wspaniałych przyjaciół i Leona, o przyszłości w której znajdował się Leon. Chce stworzyć zim szczęśliwą rodzinę, mieć z nim dzieci, plany, marzenia....nagle poczułam jak ścinka moją dłoń. Szybko otarłam łzy i podniosłam głowę, miał otwarte oczy
-Leon!-powiedziała z radością i się do niego przytuliłam
-Violu.....-zaczął mówić ale mu przerwałam
-Nic nie mów, poczekaj idę po lekarza
-Dzień dobry Leonie, ciesze się że do nas wróciłeś. Pamiętasz wszystko?-spytał się lekarz. Leon powiwał głową twierdząco-Boli cię coś?
-Głowa
-Dobrze zaraz dostaniesz leki przeciw bólowe. Proszę nie przemęczać pacjenta-powiedział do mnie i wyszedł z sali
-Leon tak się o ciebie bałam, kocham cię!
-Ja ciebie też kocham......Violu powiedz mi co w ogóle się stało, jak się tu znalazłem?
-Teraz to jest nieważne porozmawiamy o tym później, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie-powiedziałam i delikatnie musnęłam jego usta
Po chwili do sali weszli rodzice Leona
-Synku tak cię kochamy-powiedziała Amanda i ucałowała Leona w policzek
-To ja was dostawie samych-oznajmiłam i z kierowałam się do drzwi
-Violu tylko uważaj na siebie, jakby co to dzwoń-powiedział tata Leona
-Dobrze-odpowiedziałam i wyszłam. Postanowiłam spotkać się z dziewczynami.

*Leon*
Otworzyłem oczy, znajdowałem się w jakiejś białej sali. Słyszałem tylko dźwięk wydawany przez jakieś urządzenie i czyjeś szlochanie. Poczułem że ktoś przymnie siedzi  i trzyma mnie za rękę. Po chwili dobrze wiedziałem kim jest ta osoba. Pachniała tak jak zawsze kwiatami, tysiącami kwiatów, ścisnąłem  swoją rękę. Viola podniosła głowę. Była zapłakana i miała spuchnięte  oczy  ale i tak wyglądała ślicznie. Zaraz do sali przyszedł lekarz. Bolała mnie tylko głowa i nie pamiętałem jak się tu znalazłem. Bardzo się cieszyłem że Viola tu jest, strasznie ją kocham. Nie chciała mi powiedzieć co się stało. Potem przyszli moi rodzice. Zdziwiły mnie słowa taty które powiedział do Violi, że ma na siebie uważać. Dlaczego ma na siebie uważać? coś jej grozi?, dlaczego tu trafiłem? kto to zrobił? tysiące myśli zaprzątało moją głowę aż w końcu usnąłem,

*Violetta*
Zaprosiłam dziewczyny do siebie na noc, nie chciałam być sama . Mój tatulek po prostu sobie wyjechał i ślad po nim zaginą. Nienawidzę do, w życiu bym się po nim czegoś takiego nie spodziewała a teraz jeszcze ten człowiek wynajęty przez niego mi grozi, nie wiem do czego może być zdolny. Chce się zrzec całego majątku, nie potrzebuję jego pieniędzy. Chce tylko być szczęśliwa z Leonem. Siedziałam już z dziewczynami w salonie.
-Violu kiedy masz zamiar wrócić do Studia?-spytała Fran
-Jak wszystko będzie dobrze to od poniedziałku
-Jakby Leon się dowiedział że przez niego zawalasz naukę nie był by zadowolony-powiedziała Lu
-Wiem ale on jest dla mnie najważniejszy. Dalej do mnie nie dociera to co się stało
-My tez nie możemy w to uwierzyć, ale koniec tematu, oglądnijmy jakiś film-zaproponowała Cami
-Jasne chodźcie wybierzemy jakąś komedię. Wygłupiałyśmy się do późna w nocy. Dziś spałam spokojnie, wiedząc że Leon się wybudził i wszystko z nm w porządku.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 34

Rano obudziłam się obładowana stertą chusteczek. Miałam spuchnięte oczy z których  dalej lały się łzy. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie chętnie wstałam z łóżka żeby je otworzyć. Przyszły do mnie Fran i Cami.
-Violu będzie dobrze-powiedziała Fran i mnie przytuliła
-Wiem, ale dalej nie mogę zrozumieć dlaczego ktoś chciał go zabić
-Spokojnie, nie płacz już chodź ogarniemy cię i zawieziemy do szpitala. Po jakiejś godzinie byłam już w szpitalu najpierw chciałam porozmawiać z lekarzem
-Dzień dobry, może mi pan powiedzieć kiedy wybudzi się pan Leon Verdas
-Pani jest jego narzeczoną?-pokiwałam twierdząco głową-Prawdopodobnie jutro ale to nie jest pewne na 100%, jego stan jest już stabilny ale tak jak już wczoraj mówiłem mogą pojawić si różne skutki, może pan ido niego wejść
Po chwili znalazłam się w sali Leona na jego widok po policzkach zaczęły lecieć łzy ale szybko je otarłam, nie mogę się mazać. Usiadłam przy jego łóżku i wpatrywałam się w jego bladą twarzyczkę. Siedziałam tak do południa, do puki nieprzyszli rodzice Leona. Powiedzieli żebym poszła odpocząć. Przed szpitalem czekały na mnie dziewczyny
-Chodź przejdziemy się po mieście, rozerwiesz się-zaproponowała Cami
-Ok czemu nie-powiedziałam i ruszyłyśmy do parku. Wspominałyśmy moje początki w Buenos Aires
-Violu a pamiętasz jak na początku nie lubiłaś Leona bo był arogancki i zapatrzony w siebie-wspominała Fran
-A to kiedy wepchnął cię do basenu na imprezie u Lu a następnego dnia zastaliśmy was w dwuznacznej sytuacji-powiedziała Fran i zaczęłyśmy się śmiać
-Tak pamiętam-mówiłam przez śmiech
-Byliście wtedy półnadzy-ciągnęła Fran
-A jakbyście widzieli wtedy wasze miny, bezcenne-dalej się śmiałam-Tak to były piękne początki, cieszę się że was poznałam, dzięki wam moje życie nabrało sensu
-Też się cieszymy że cię mamy-powiedziała Cami  mnie przytuliły
Gdyby nie one teraz pewnie leżałam bym w domu i wycierała nos do chusteczki. Wieczorem wróciłam do domu. Byłam zmęczona więc od razu udałam się do łóżka. Przed snem dostałam jeszcze sms-a, nie znałam tego numeru. Jego treść brzmiała następująca "Myślisz, że to koniec?! to grubo się mylisz, to dopiero początek Tulipan"
Przez pół nocy nie spałam. Zastanawiałam się kto to jest ten Tulipan. Już nie płakałam chyba zabrakło mi łez. Z samego rana pojechałam do szpitala. Leon dalej jest w śpiączce. Siedziałam przy nim i trzymałam go za rękę
-Leon wiem że mnie słyszysz, jestem przy tobie i strasznie cię kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, jesteś moim tlenem dlatego teraz ono straciło sens. Pomyślałam że jak będziesz już zdrowy to możemy postarać się o dziecko, bardzo tego chce. Ślub też możemy przyśpieszyć. Teraz liczysz się tylko ty. Wszyscy się o ciebie martwią. Szczerze ostatnio nie byłam w Studio ale nadrobię to wszystko obiecuję, tęsknie!-Siedziałam przy Leonie parę godzin, później z jego rodzicami pojechaliśmy na policję
-Witam państwa, dowiedzieliśmy się bardzo ciekawych rzeczy. Pana Leona próbował zabić płatny zabójca Jimmy Tudeski zwany też Tulipan
-Tulipan!?!?-spytałam z nie dowierzaniem
-Tak a coś się stało?
-Wczoraj dostałam sms-a właśnie od niego
-Może mi go pani pokazać?
-Tak oczywiście, proszę
-Teraz mamy już pewność że to on ale nie mam pojęcia że jest aż taki głupi żeby się ujawnić
-A kto go zlecił?-spytała Amanda
-Otóż pan German Catillo
-Mój ojciec!?!?-krzyknęłam
-Wygląda na to że tak, poszukaliśmy trochę głębiej i chyba znaleźliśmy powód dla którego tak postąpił. Pani Maria Castillo zostawiła testament w którym wyraźnie napisała że jeżeli jej córka czyli pani wyjdzie za mąż do 20 roku życia dostanie pani cały majątek a jeżeli nie wszystko dziedziczy pan German 
-I to było powód żeby zabijać Leona, mógł powiedzieć zrzekłabym się wszystkiego, nie potrzebuję jego pieniędzy!-zaczęłam krzyczeć
-Myślę że to chodziło też o to żeby mieć panią na własność, bał się że jak pan zwiąże się z innym mężczyzną to pani o nim zapomni
-Ale to nie dało mu prawa żeby rujnować mi życie!
-I co teraz macie zamiar zrobić?-spytał Roberto
-Musimy złapać Jimmiego a to będzie trudne, pan German na razie zapadł się pod ziemię. Mam jeszcze do państwa prośbę proszę na siebie uważać, nie wiemy jakie są ich dalsze zamiary
-Dobrze zajmiemy się wszystkim, chodź Violu idziemy-powiedział do mnie Amanda
Byłam przerażona i wściekła. Gdy tylko weszłam do domu wzięłam do ręki pierwszy lepszy wazon i z hukiem walnęłam nim o ziemię. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. Zawaliło mi się całe życie. Osoba której ufałam bezgranicznie zrobiła mi coś takiego.
-Violu spokojnie-podeszła do mnie Amanda-Położysz się i odpoczniesz. Od razu gdy znalazłam się w łóżku zasnęłam. Obudziłam się w nocy bo chciało mi się pić, gdy zeszłam na dół usłyszałam rozmowę dobiegająca z salonu
-Amando musimy im pomóc nie pozwolę żeby tak cierpiała. Musimy ją całkowicie odizolować od Germana
-Masz racje, nigdy bym się po nim czegoś takiego nie spodziewała. Najpierw straciła matkę a teraz ojciec chciał zniszczyć jej życie, czym ta dziewczyna sobie na to zasłużyła. Jest wspaniała ona i Leon na prawdę się kochają, zrobię wszystko żeby byli szczęśliwi
-Jeżeli Leon to spieprzy to będzie największym idiotom na świecie
-Miejmy nadzieje ze wkrótce się pobiorą, bardzo chcę mieć taką córkę jak Violetta
Nie słuchałam dalszej rozmowy i wróciłam do sypialni. Ciesze się ze mogę na nich liczyć i ze ta o mnie sądzą.


piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 33

-Leon...on ....został postrzelony-mówiłam przez łzy, moje życie w tym momencie legło w gruzach, dziewczyny również zaczęły szlochać
-Mówiła jeszcze coś ta kobieta?-spytała Farn
-Nie wiem, upuściłam telefon-wypowiedziałam z ledwością te słowa, Fran szybko podbiegła do leżącego na ziemi telefonu, po chwili do nas podbiegła
-Dziewczyny szybko jedziemy do szpitala-powiedziała i pociągła nas za ręce. Po 15 minutach byłyśmy w szpitalu. Dowiedziałyśmy się w recepcji że Leon leży na 2 pietrze. Nie mogłam iść, nogi miałam jak z waty moje serce waliło jak dzwon. Siedziałyśmy przed salą i czekały na lekarza. Wydawało mi się że siedzimy tu już wieczność. gdyby nie dziewczyny chyba bym oszalała w końcu z sali wyszedł lekarz.
-Co z Leonem?-spytałam zalana łazami
-A panie są kim?
-My to jego przyjaciółki-powiedziała Cami-A to jego narzeczona-wskazała na mnie
-Pan Leon dostał postrzelony, ma poważnie uszkodzone lewe płuco, nie mogliśmy zatamować krwotoku sporo się wykrwawił. Napastnik prawdopodobnie próbował trafić w serce ale mu nie wyszło. Ma równiez wstrząs mózgu, przez parę najbliższych dni będzie przebywał w śpiączce, jego stan jest stabilny ale poważny. Nie możemy zagwarantować że gdy się wybudzi będzie wszystko pamiętać ani czy będzie mógł samodzielnie oddychać.
-Można do niego wejść?-spytałam
-Tak ale tylko na chwilkę
Weszłam do białej sali, Leon miał zabandażowaną głowę  i klatkę piersiową oraz był podłączony do jakiejś aparatury. Usiadłam koło niego i chwyciłam jego rękę. Wyglądał jakby spał i zaraz miał się obudzić ale to tylko moje wyobrażenia. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę że jest całym moim światem, cholernie go kocham, Nie przyjmuje do siebie wiadomości że mogę go stracić. Siedziałam tak dłuższą chwilę wpatrujące się w niego do póki do sali nie wszedł lekarz
-Czas już na panią
-Kocham cię-powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Kiedy wyszłam z sali zobaczyłam rodziców Leona. podbiegłam do jego mamy i się przytuliłam
-Wszystko będzie dobrze-powiedziała i pogłaskała mnie po włosach-Chodź idziemy do domu. Pojechaliśmy razem do naszego domu. Amanda (mama Leona) trochę mnie uspokoiła chodź widziałam że samej nie było jej łatwo. W nocy w ogóle nie mogłam spać. Rano razem z rodzicami Leona pojechaliśmy do szpitala
-Państwo do Leona Verdas?-spytał lekarz
-Tak
-Proszę wchodzić pojedynczo pacjent w dalszym ciągu przebywa w śpiączce
Pierwsze weszli rodzice, później ja. Leon wyglądał tak jak wczoraj, usiadłam przy łóżku
-Leon kocham cię, wróć do nas proszę cię!-przyłożyłam teraz twarz do jego ręki i zaczęłam płakać, nawet nie wiem kiedy usnęłam
-Violu kochanie-obudziła mnie Amanda-Na nas już czas
-Dobrze już idę tylko się pożegnam z Leonem
-Czekamy na ciebie w samochodzie-powiedziała i wyszła
-Leoś kocham cię i będę to mówiła przy każdej najbliższej okazji, przyjdę jutro-powiedziałam i pocałowałam go w czoło. Udałam się do samochodu
- Violu musimy pojechać jeszcze na policję chcemy wyjaśnić całą sprawę-powiedział Roberto(tata Leona) ja tylko pokiwałam głową, po 20 minutach byliśmy na posterunku policji
-Witam państwa proszę usiąść-powiedział mężczyzna
-Witam chcemy się dowiedzieć czy państwo się już czegoś dowiedzieli, kto próbował zabić naszego syna?-spytał Roberto
-Na razie nic nie wiemy ale wynajęliśmy detektywa, który nam pomoże a teraz mam pytanie, czy Leon mówił coś ostatnio że ktoś go może śledzi albo dostaje jakieś tajemnicze sms-y?
-Tak, ostatnio mówił że ktoś go śledził ale ja to zignorowałam-powiedziałam łamiącym się  głosem
-Dobrze nie mam więcej pytań. Jak tylko będziemy coś wiedzieć to od razu się z państwem z kontaktujemy
Rodzice Leona odwieźli mnie do domu. Chciałam pobyć sama i wszystko sobie przemyśleć. Dlaczego ktoś zrobił coś takiego?, czym Leon sobie zawinił?, komu przeszkadzała jego obecność? Tysiące pytań zaprzątało mi głowę na które nie znałam odpowiedzi.....

Prawie tydzień nie pisałam ale chyba rozumiecie szkoła i jeszcze trzecia klasa, same zajęcia dodatkowe. Jutro będę chciała dodać kolejny rozdział bo w niedziele mnie nie ma-)
To do jutra;D

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 32

*Jimmy "tulipan"*

Jest dokładnie 6:45, za 15 minut Leon wyjdzie z domu i z kieruje się do Studio. Jest jeszcze wcześnie a dziś wyjątkowo ciemno, na ulicach jeszcze nikogo nie ma idealna pora żeby przystąpić do akcji. Wiem o nim wszystko. Tak wspólna kąpiel na pewno nie spodobałaby się panu Castillo. Jestem już na ulicy Wrzosowej.

*Leon*

Dzisiaj wstałem wcześniej muszę iść na próbę z chłopakami. Violetta jeszcze słodko spała, dałem jej buziaka w policzek i wyszedłem z sypialni. Po 45 minutach byłem już gotowy, wyszedłem z domu i z kierowałem się do Studio. Był półmrok a na ulicach pustki. Z naprzeciwka szedł jakiś facet w kapeluszu i czarnej kurtce, zobaczyłem że wyciąga coś z kieszeni.....broń!, którą z kierował na mnie, padły szczały i nastała ciemność......

*Violetta*

Wstałam dopiero o 8:00. W bardzo powolnym tempie wykonywałam wszystkie poranne czynności. Kiedy byłam już gotowa udałam się do Studio. Miałam tylko 3 lekcje. Nigdzie nie widziałam Leona. trochę mnie to zdziwiło ale pewnie włóczy się z chłopami
-Hej Viola-podeszły do mnie Cami i Fran
-Hej
-Co powiesz na babskie popołudnie?-spytała Fran
-A wiecie że z chęcią to gdzie idziemy pierwsze?
-Na zakupy a później się zobaczy
Po 3 godzinnych zakupach poszłyśmy do kawiarni
-Fran opowiadaj co u ciebie?-spytałam przyjaciółkę bo widziałam że tryska szczęściem
-No więc dziewczyny Fede zaproponował żebyśmy razem zamieszkali
-Gratulujemy!
-Jestem strasznie szczęśliwa, nie sądziłam że ten związek może przerodzić się w coś tak poważnego
-A ty Cami?
-Co ja?-spytała zdziwiona
-Ile będziesz jeszcze ukrywać to że podoba ci się Brodvay
-Z kąt w ogóle taki pomysł że on  mi się podoba!?
-Bo zawsze gdy się pojawia odlatujesz i jesteś wpatrzona w niego jak w obrazek-powiedziała Fran
-I co z tego jak on i tak na mnie nie spojrzy
-Jesteś tego taka pewna ostatnio Fede mi mówił  że napisał piosenkę specjalnie dla ciebie, spokojnie my się już z Violą postaramy żeby was spiknąć
-O patrzcie się o wilku mowa-wskazałam palcem na Brodvaya, Maxiego i Fede podążającego w naszym kierunku
-Gej dziewczyny-powiedzieli
-Siadajcie, pogadamy-powiedziała Fran
-Brodvay Fede mówił że napisałeś świetną piosenkę może ją nam zaśpiewasz?-spytałam
-Yyyy może lepiej nie-powiedział i zrobił się czerwony
-No dawaj, chyba że to dla jakiejś dziewczyny?-powiedział Maxi
-Błagam was dajcie mu już spokój!-powiedziała Cami
-Cami może opuścimy to chore towarzystwo i się przejdziemy?-spytał Brodvay
-Jasne-powiedziała i wstała od stolika
-Oooooo rozległy się krzyki chłopaków
-Violu powiedz nam gdzie podziewa się Leo?-spytał Fede
-Myślałam że jest z wami?
-Nie widzieliśmy go od wczoraj, nie pojawił się dzisiaj na próbie myśleliśmy że może jest chory?
-Jak wstała Leona już nie było!-powiedziałam przejęta
-Spokojnie zaraz do niego zadzwonimy-powiedział Maxi.......- Nie odbiera
-Spróbuj jeszcze raz!
-Dalej nic tylko poczta
-A jak mu się coś stało?!-powiedziałam łamiącym głosem a do oczu zaczęły mi napływać łzy
Violu spokojnie na pewno nic mu nie jest, chodź odprowadzimy cię do domu może już wróci?-powiedziała Fran
Przeszukałyśmy cały dom nigdzie go nie było, dostawiłam chyba 100 wiadomości na sekretarce i nic. Załamana usiadłam ba kanapie w salonie i zaczęłam płakać
-Violu spokojnie, musi być jakieś logiczne wytłumaczenie jego zniknięcia, jak nie pojawi się do rana to zgłosimy to na policję-powiedziała Cami
-Zostaniemy z tobą-powiedziała Fran i mnie przytuliła
-Dziękuje dziewczyny-nagle usłyszałam telefon, szybko odebrałam z nadzieją że to Leon
-Dzień dobry czy pani Violetta Castillo?-spytała poważnie kobieta
-Tak to ja, o co chodzi?
-Pani narzeczony Leon Verdas został postrzelony dziś rano..........-po tych słowach upuściłam telefon, nie słuchałam dalszych słów kobiety, oparłam się o ścianę i zjechałam po niej na dół, zaczęłam wylewać tonę łez
-Violu kto to był co się stało?-posbiegły do mnie dziewczyny
-Leon...on ....został postrzelony-mówiłam przez łzy



Nareszcie znalazłam trochę czasu i coś naskrobałam. Jak się wam podoba?

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 31

*Violetta*

-Violetta, Viola! czas wstawać-dziś obudziły  mnie głosy mojego narzeczonego
-Daj spokój, wcale nie musimy dzisiaj iść do Studia-powiedziałam i przykryłam się kołdrą
-Wstajesz czy mam ci pomóc!?-spytał ale ja nic nie odpowiedziałam. Nagle poczułam ja ściąga ze mnie kołdrę i bierze na ręce
-Leon co ty robisz?-spytałam zaspanym głosem. On nic nie powiedział tylko z kierował się do basenu, zorientowałam się co chce zrobić i zaczęłam krzyczeć
-Puść mnie, już się obudziłam-ale on mnie nie posłuchał i mnie do niego wrzucił
-Pożałujesz tego zaczęłam się wydzierać-co się tak patrzysz pomóż mi wyjść!
-Wiesz kochanie w tym mokrym stroju wyglądasz jeszcze bardziej pociągająco-powiedział i klepną mnie w pośladek
-Zboczeniec-powiedziałam i poszłam się przebrać. Ubrała na siebie taki zestaw i zeszłam na śniadanie które zrobił Leon
-Masz szczęście że zrobiłeś pyszne śniadanie
-Czyli wybaczasz mi dzisiejszą pobudkę?
-Tak, bo przecież cię kocham mój wariacie-powiedziałam i dałam mu soczystego buziaka
-Ja ciebie też kocham
-A teraz chodźmy bo się spóźnimy
Po 15 minutach byliśmy w Studio. Pierwsze zajęcia były z Gregorio, dał nam niezły wycisk non stop coś mu nie pasowało. Po południu poszłam z dziewczynami na zakupy.
-Viola to kiedy ślub?-spytała Fran
-Na razie o tym nie myślimy, pierwsze chcemy z kończyć szkołę
-A jak sytuacja z twoim tatą?
-Non stop dzwoni ale ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać
-Nie wybaczysz mu tego? fakt zrobił źle ale on cię kocha-powiedziała Cami
-Proszę dajmy spokój temu tematowi

*Leon*

Wracałem właśnie ze Studia, szedłem przez park w stronę domu wydawało mi się że ktoś mnie śledzi, byłem tego pewien. Wszedłem do domu i udałem się do kuchni nagle ktoś zakrył m oczy.
-Zgadnij kto?-powiedziała, już wiedziałem że to moja ukochana
-No nie wiem może Julia-chciałem się z nią trochę podroczyć
-Jaka Julia?-spytała z oburzeniem
-Głuptasie żartuje, przecież wiem że to ty-powiedziałem i się do niej obróciłem-moja najpiękniejsza, najzdolniejsza narzeczona-powiedziałem i ją pocałowałem
-Jak ci miną dzień?-spytała
-Nie najgorzej ale jak wracałem do domu to wydawało mi się że ktoś mnie śledzi
-Na pewno ci się wydawało to pewnie przez te dzisiejsze zajęcia z Gregorio, dał nam niezły wycisk
-Może tak
-Chodź weźmiemy relaksującą kąpiel i się położymy
-Ale rozumiem że kąpiemy się razem
-Dobrze niech ci będzie-powiedziała i pociągła mnie do łazienki. Po długiej i relaksującej kąpieli poszliśmy spać.


Wiem że krótko ale jestem u rodziny, po za tym mam małego lenia, czuje się jakby był już grudzień. Na polu brzydko a ja siedzę sobie przed kominkiem i jem mandarynki<3
Mogę powiedzieć że w następnym  rozdziale będzie się działo i będzie dłuższy. Czekam na wasze opinię:-)

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 30

*Miesiąc później*

W moim życiu chyba nic się nie zmieniło, dalej jestem narzeczoną Leona. Ślubu na razie nie planujemy, najpierw chcemy z kończyć szkołę. Mam wspaniałych przyjaciół a co do rodziny, tata próbuje się ze mną z kontaktować ale ja nie mam zamiaru go słuchać. Ostatnio przysłał mu list w którym pisze ze nie mam prawa wyjść za Leona i mam wracać do domu. Nie wierzę że to jest ten sam człowiek z przed roku, który mnie kochał i rozumiał. Siedzę właśnie z Leonem w salonie i oglądamy film byłam już zmęczona i w połowie usnęłam. Leon zaniósł mnie do sypialni.

*Dzień później*
-German-
Do niej nic nie trafia. Trudno będę musiał spróbować czegoś innego. Właśnie idę ciemną uliczką na obrzeżach miasta do biura Jimmiego "Tulipana" Tudeskiego. Drzwi otworzyła mi wysoka kobieta w skąpym stroju
-Pan German Castillo?
-Tak to ja
-Zapraszam za mną
Zaprowadziłam mnie do gabinetu, przy biurku siedział mężczyzna w czarnym garniturze i okularach, na głowie miał kapelusz
-Witam panie Castillo jaka sprawa pana do mnie sprowadza?
-Chodzi, jakby to powiedzieć wyeliminowanie pewnego osobnika
-A dokładniej
-A dokładniej narzeczonego mojej córki Leona Verdas
-Zatem muszę wiedzieć wszystko zanim podejmę się tego zadania, teraz mi pan powie dlaczego ma "zniknąć"
-Moja żona Maria zmarła wiele lat temu i zostawiła testament. Treść brzmi następująco, że jeżeli moja córka wyjdzie za mąż do 20 roku życia zostanie cały majątek, nawet to czego dorobiłem się przez ostatnie lata a mi nie należy się wtedy ani grosz, chyba że nie wyjdzie za mąż do 20 roku życia wtedy wszystko jest moje. Nie pozwolę żeby ta smarkula zgarnęła wszystko na co tak ciężko pracowałem. Dlatego prze całe życie izolowałem ją od świata żeby tylko nie poznała jakiegoś chłopaka albo przyjaciół którzy mogli by ją buntować przeciwko mnie. Z tego względu często się przeprowadzaliśmy, gdy przyjechaliśmy do tego miasta poznała chłopaka właśnie Leona. Na początku myślałem dobrze niech się z nim spotyka wyjedziemy z tego kraju za parę miesięcy i po sprawie ale ona zaszła a nim w ciąże. Nie mogłem dopuścić żeby urodziła to dziecko i straciła je głównie przeze mnie. Od tego czasu się do mnie nie odzywa a teraz doszły jeszcze te zaręczyny.
-Rozumiem pana, podejmę się zadania. Najpierw muszę dowiedzieć się wszystkiego na temat tego chłopaka a później przystąpię do akcji. Ile jest pan wstanie zapłacić?
-Tyle ile będzie trzeba jeżeli pan spowoduje że o zniknie z życia mojej córki.
-Świetnie w taki razie do zobaczenia.


Postanowiłam że jednak zrobię nowy rozdział. I jak podoba wam się mój pomysł, Leoś w niebezpieczeństwie?!
Postanowiłam ze ciąża będzie ale dopiero za kilak rozdziałów:D
Czekam na komy<3

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 29

Dziś do Studio mieliśmy dopiero na 11 wiec się rozpakowaliśmy, nasz dom był piękny nie mogłam wyjść z podziwu, muszę się pochwalić dziewczyną. Kiedy tylko weszliśmy z Leonem do Studio podbiegła do nas Angie
-Gratuluję!-powiedziała i nas uściskała
-Anige z kąt wiesz?
-Jak to z kąt, wasz koncert był w telewizji
-Czyli tata już wie?
-Tak
-I jak to zniósł ?
-Jak tylko się dowiedział chciał wsiąść w pierwszy samolot do Las Vegas ale go powstrzymaliśmy , musisz z nim porozmawiać
-Angie nie mam zamiaru z nim rozmawiać, po tym co mi zrobił nie chcę go znać, przepraszam cie ale mamy lekcje-powiedziałam i pociągnęłam Leona za rękę
-Hej dziewczyny!
-Hej-odpowiedziały Fran, Cami, Lu i Nati
-To ja was dostawiam-powiedział Leon i poszedł do chłopaków
-Nie uwierzycie w to co wam powiem
-Dawaj-powiedział Fran
-Leon kupił nam dom w zasadzie palac
-Aaa też bym chciała mieć takiego narzeczonego-rozmarzyła się Cami
Naszą rozmowę przewał dzwonek na lekcję.


Wiem że krotki ale ale niem mam czasu, jutro pojawi się 2 cześć  a teraz mam do was pytanie bo już sama nie wiem. Viola ma być w ciąży czy nie? wasz decyzja:-)
Czekam na komy<3

sobota, 2 listopada 2013

Liebster Blogger Award

Zostałam nominowana do LBA bardzo się cieszę.
Nominację przyznała mi MartinaTini Stoessel

Pytania od niej:

1. Ile masz lat?
15

2. Jak masz na imię?
Kasia

3. Czy twoja rodzina wie, że piszesz bloga? Jeśli nie to dlaczego.
Tak wiedzą. i przy każdej okazji mi to wypominają. Mówią że zajmuje się głupotami ale mnie to nie obchodzi.

4. Masz dni kiedy chcesz porzucić blogowanie?
Na razie takich nie miałam

5. Masz rodzeństwo?
Tak. 17-letniego  brata i 3 letnią siostrę

6. Do jakich fandomów należysz?
Violetta

7. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka/zespół
Bruno Mars/Sylwia Grzeszczak/ Maroon 5

8. Mieszkasz w mieście czy na wsi?
W mieście

9. Mówisz po hiszpańsku?
Znam tylko prę zwrotów

10. Masz ksywkę, pseudonim?
Mówią na mnie Katie (kejti) od angielskiego imienia Kate

11. Czytasz mojego bloga?
Pewnie że czytam

Blogi które nominuje:

http://wady-leonka-verdaska.blogspot.com/
http://violettax.blogspot.com/
http://violettainlove.blogspot.com/
http://newstoryaboutleonetta.blogspot.com/
http://leoniviolettapl.blogspot.com/
http://inna-historia-jortini.blogspot.com/
http://friendsofvioletta.blogspot.com/

Moje pytania:
1 Jak masz na imię?
2 Ile masz lat?
3 Ulubiony kolor?
4 Masz rodzeństwo?
5 Ulubiony piosenkarz/piosenkarka?
6 Twoje marzenie?
7 Plany na przyszłość?
8 Co natchnęło cię do pisania bloga?
9 Co chciałabyś zmienić w swoim życiu?
10 Grasz na jakimś instrumencie?
11 Lubisz szkołę?

Rozdział 28

Dzisiaj obudziłam się w wyśmienitym nastroju, widziałam że Leon już nie spał
-Wiesz że dzisiaj wracamy do Buenos Aires?-spytałam
-Wiem, chętnie bym tu jeszcze został
-Ja też, mam nadzieje że tu jeszcze kiedyś wrócimy
-Kocham cię!
-Ja ciebie też!-powiedziałam, usiadłam na nim okrakiem i namiętnie pocałowałam.
W pewnej chwili usłyszeliśmy płukanie do drzwi
-Cholera oni zawszę muszą nam przerwać!-powiedział Leon a ja szybko od niego odskoczyłam i przykryłam się kołdrą. Leon ubrał bokserki i otworzył drzwi
-Maxi, Thomas? czego chcecie?-spytał chłopaków z dziwnymi uśmieszkami na twarzy
-Chcemy waz poinformować że przenieśli nam lot i wylatujemy już za 3 godziny, więc radze się wam pospieszyć
-Dzięki-powiedział Leon i zamkną drzwi
Gdy tylko wyszli szybko pobiegłam do łazienki, później zaczęłam pakować swoje rzeczy.
-Leon ta walizka jest za mała-powiedziałam szarpiąc się z zamkiem
-Jak nakupowałaś tyle ciuchów to jak ma być nie za mała
-Nie gadaj tylko pomóż mi ją zapiąć
Po wielu trudach byliśmy już gotowi i całą ekipą udaliśmy się na lotnisko. Po paru godzinach byliśmy już w Buenos Aires, pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i każdy ruszył do swojego domu. Razem z Leonem wsiedliśmy  do taksówki
-Na ulicę Wrzosową 56-powiedział Leon
-Leon ale ty nie mieszkasz na tej ulicy?
-Zobaczysz?:-powiedział z tajemniczym uśmieszkiem. Co o kombinuję?
Po chwili wysiedliśmy przed ogromnym domem, co ja mówię przed pałacem
-Po doba cie się ten dom?-spytał
-I to jak!
-To dobrze bo od dzisiaj będziemy w nim mieszkać
-Aaaa jesteś boski ale ten dom musiał kosztować fortunę
-Pieniądze nie mają znaczenia liczy się tylko to żebyś była szczęśliwa
-Kocham cię, tak strasznie cię kocham!
-Ja ciebie też, wejdziemy?
-No pewnie-powiedziałam i pociągnęłam go za rękę
Kiedy otworzyłam drzwi szczena mi opadła. Wszystko pięknie urządzone, każdy detal. W tym domu było wszystko salonkuchniakilka łazienekparę pokoi gościnnych i nasza sypialniasiłowniapokój gierbasen wewnątrzpokój muzyczny, oczywiście nie mogła zabraknąć mojego małego królestwa czyli garderoba a na końcu weszliśmy do błękitnego pokoiku, był to pokój dla naszego dziecka
-To pokój specjalnie dla naszego przyszłego szkraba
-Leon jesteś wspaniały, mówiłam ci już że strasznie cię kocham-powiedziałam wzruszona
-Tak ale miło to usłyszeć ponownie-powiedział i dał mi buziaka
-Jestem wykończona całym dniem
-Ja też, idziemy spać?
Kiedy tylko dociągnęliśmy nasze zwłoki do łóżka od razu usnęliśmy.

Viola i Leon zamieszkali razem. Trochę mi się nudziło więc dodałam wnętrza.
Zmieniłam wygląd bloga jeszcze nie wiem czy taki zostanie, zobaczę, do następnego:-)
LICZĘ NA KOMCIE<3