wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 43

Wynik był pozytywny. Zobaczyłam dwie kreski. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, ale łzy szczęścia. W tym momencie stałam się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Miałam wspaniałego narzeczonego, którego cholernie kocham, wspaniałych przyjaciół i teraz mam w sobie małą fasolkę, która dopełni nasze szczęście. Siedziałam tak jeszcze przez chwile trzymając rękę na swoim brzuchu. W końcu postanowiłam się pozbierać, bo zaraz z próby ma przyjść Leon. Nie powiem mu teraz. Chce żeby dowiedział o tym w bardziej oryginalny sposób. Zeszłam do kuchni na dół i zrobiłam kolację. Ugotowałam ulubione spaghetti Leona. Stałam właśnie przy blacie i wycierałam naczynia jeszcze po śniadaniu. Nagle ktoś objął mnie w tali. Trochę się przestraszyłam, ale zaraz poczułam woń tych przepięknych perfum
- Co tak pięknie pachnie?-spytał Leon
-Spaghetti
-Mmm a co to za okazja?
-Żadna, po prostu chciałam sprawić ci przyjemność-powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę
-Jesteś kochana-powiedział i dał mi całusa w policzek, po czym siedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Kiedy z kończyłam jeść zaczęłam przyglądać się Leonowi. Chciałam uchwycić każdy milimetr kwadratowy jego twarzy. Zastanawiałam się czy nasze dziecko też będzie mieć takie duże brązowe oczy jak Leon.
-Czemu m się tak przyglądasz?-spytał w końcu
-To nie mogą się już popatrzyć na twoją słodką twarzyczkę!?
-Nie, oczywiście, że możesz-powiedział z uśmiechem na twarzy i wstał od stołu po czym podał mi rękę i poszliśmy do salonu. siedliśmy na kanapie w salonie przytuleni do siebie. Jeździłam ręką po klatce piersiowej Leona. W końcu nasze spojrzenia się spotkały. Leon zbliżył się do mnie i delikatnie musną mnie w usta swoimi. Ja postanowiłam pogłębić ten pocałunek. Po chwili siadłam na nim okrakiem w dalszym ciągu całując. Swoje ręce wplotłam w jego włosy, a on swoje położył na moich pośladkach. Miałam ochotę na coś więcej niż tylko pocałunki. Moje dłonie powędrowały na guziki jego koszuli. Zaczęłam je rozpinać jeden po drugim. Leon również nie został z tyłu. Rozpiął zamek od mojej sukienki i ściągną mi ją przez głowę po czym wstał i zaczął kierować się w stronę schodów. Ja oplotłam swoje nogi w jego pasie. Teraz nasze języki wirowały w tańcu namiętności. Leon przycisną mnie do ściany i zaczął całować moja szyję a ja zaczęłam cicho pojękiwać. Po jakimiś czasie znaleźliśmy się w sypialni pozbawieni resztek naszej garderoby. Kiedy znaleźliśmy się na łóżku połączyliśmy się ciałami i staliśmy się jednością.....

Promienie słońca przedzierały się przez aksamitne zasłony. Słychać było lekki szum wiatru i śpiew ptaków. Wszystko powoli budziło się do życia razem ze mną. Czułam się tak jakby czas się zatrzymał. Nie liczyło się nic poza nami(ja, Leon i nasza mała fasolka). Uśmiechnęłam się do siebie i jeszcze bardziej wtuliłam w tors mojego narzeczonego, przez co dokładnie słyszałam bicie jego serca. Delikatnie podniosłam głowę  do góry co pozwoliło mi zobaczyć jego słodką twarzyczkę. Spał jak suseł. Jego włosy wyglądały jak rozwiane przez wiatr. Delikatnie przejechałam dłonią po moim brzuszku. Już nie mogę się doczekać kiedy powiem Leonowi. Pocałowałam go w policzek i nie chcąc go budzić wyszłam z sypialni. W łazience wykonałam poranne czynności. Kiedy się ubierałam stanęłam bokiem przed lustrem. Po moim brzuszku nie było jeszcze zbytnio widać, że jestem w ciąży. Dzisiaj sobota więc wybiorę się do ginekologa, później mam iść z dziewczynami wybierać suknię ślubną. Zastanawiam się czy im powiedzieć, bo w końcu będę musiała kupić o rozmiar albo dwa większą sukienkę. Postanowiłam zejść na dół i zrobić śniadanie. Kiedy już sama jadłam pojawił się mój śpioch
-Cześć kochanie-powiedział zaspanym głosem
-No cześć mój śpioszku. Wyspałeś się?
-Wiesz chyba nie za bardzo-mówił przecierając oczy
-To proszę kawusia na przebudzenie-podałam mu filiżankę gorącej kawy
-Dziękuje,a co dzisiaj w planach?-spytał z chytrym uśmieszkiem
-Ja zaraz wychodzę na zakupy z dziewczynami, a ty to nie wiem
-No wiesz co, a ja myślałem, że spędzimy ten dzień tylko we dwoje-podszedł do mnie i objął w tali
-Z chęcią ale innym razem-powiedziałam i pocałowałam go w usta-Ja już lecą, pa-wzięłam torebkę i wyszłam. Moim pierwszym celem była wizyta u ginekologa. Na szczęście nikogo nie było i od razu weszłam. Po krótkiej rozmowie lekarz zaczął robić USG
-Z tego co widzę to już pierwszy miesiąc i jak za razie dzidziuś bardzo dobrze się rozwija-oznajmił lekarz
-Czyli nie mam się czym martwić!?-wolałam się upewnić nie chcę stracić tego dziecka
-Wszystko jest w jak najlepszym porządku, proszę się nie martwić. Zaraz przepiszę pani specjalne witaminy dla kobiet w ciąży i widzimy się za miesiąc
Po wizycie od razu poszłam do apteki. Umówiłyśmy się z dziewczynami w kawiarni. Ja przyszłam trochę wcześniej. Zamówiłam sobie sok i czekałam. Skoro ich jeszcze nie było wyciągnęłam z torebki zdjęcie USG, które dostałam. Nie było to wyraźne zdjęcie przecież to dopiero pierwszy miesiąc, ale i tak widziałam tego małego człowieka. Po policzku poleciało mi parę łez, ale szybko je otarłam bo zauważyłam dziewczyny i pośpiesznie schowałam zdjęcie do torebki
-Hej kochana, długo czekałaś-spytała Lu
-Nie chwileczkę
-Były straszne korki a jechałyśmy razem
-Nic się nie stało. Wiecie co może odpuścimy sobie dzisiaj oglądanie tych sukni ślubnych i pójdziemy na normalne zakupy-zaproponowałam bo nie chciałam żeby dowiedziały się wcześniej niż Leon
-Nie ma sprawy-oznajmiła Fran
Po chwili ruszyłyśmy na zakupowe szaleństwo. Każda coś sobie kupiła. Po udanych zakupach dziewczyny chciały jeszcze iść coś zjeść, ale ja odmówiłam pod pretekstem, że umówiłam się z Leonem. Kiedy odeszły ja udałam się do sklepu dziecięcego. Kupiłam białe buciki i książeczkę z bajkami. Już wiem jak powiedzieć Leonowi, że jestem w ciąży. Szłam już w stronę domu kiedy spotkałam.


Tak mnie jakoś natchnęło i napisałam. Chyba zrobię jeszcze ankietę w związku z tym czy Viola ma urodzić chłopca czy dziewczynkę, bo nie mam pojęcia. Nie wiem czy wy też macie takie wkurzające rodzeństwo?!? Myślałam, że dzisiaj zabije swojego brata. Nie dość że przez niego napiłam się wody z chlorem to  jeszcze zalał mojego iPod'a!!!!!
Jak szybko dodam rozdział to zależy od tego ile komentarzy pojawi się pod tym;-)
Buziaczki:*

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 42

*Violetta*

Moim oczom ukazała się Lu
-Lu?! Co cię sprowadza o tej porze?
-Muszę z kimś porozmawiać. Mogę wejść?
-Jasne wchodź-zaprosiłam ją do środka
-O cześć Lu-przywitał ją Leon całusem w policzek
-Leon zrobisz nam wszystkim śniadanie a my w tym czasie porozmawiamy-poprosiłam go
-Dla ciebie wszystko-puścił mi oczko i poszedł do kuchni
-Opowiadaj co cię trapi-powiedziałam i siadłyśmy wygodnie na kanapie
-Chodzi o ten ostatni wyjazd całą paczką. Thomas po prostu mnie olewał. Czułam się odrzucona i samotna. Zrobiłam sobie spacerek po plaży i wtedy właśnie wpadłam na Fede i on powiedział, że coś do mnie czuje i ja też coś do niego czuję, no i......pocałowaliśmy się. I teraz już wiem, że nie kocham Thomasa i dlatego z nim zerwałam. Bardzo chciałabym być z Fede, ale Fran to moja przyjaciółka nie mogę jej tego zrobić-mówiła coraz bardziej drżącym głosem. Przybliżyłam się do niej i objęłam ją ramieniem.
-Skoro obydwoje coś do siebie czujecie nie możecie tego dłużej ukrywać
-Ale zranimy Fran
-Zranicie ją jeszcze bardziej ukrywając to przed nią. Pamiętaj, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. Ja wiem, że Fran to zaboli ale ona da sobie radę, jest silną dziewczyną
-Dziękuje jesteś kochana i tak w ogóle to przepraszam, że przyszłam tak wcześnie
-Nic się nie stało. Chodź idziemy do kuchni Leon na pewno zrobił już śniadanie-powiedziałam i ruszyłyśmy w kierunku kuchni
-Nareszcie jesteście, siadajcie-powiedział Leon i postawił przed nami dwa talerze z naleśnikami polanymi syropem klonowym
-Jak ja ci zazdroszczę. też chcę mieć chłopaka, który będzie mi robił przepyszne śniadanka
-Nie ma sprawy możesz wpadać na śniadanie kiedy tylko chcesz. Smakołyków Leon starczy dla wszystkich-powiedział dumny po czym również zasiadł do stołu. Później razem ruszyliśmy do Studia. W Studiu panowała trochę dziwna atmosfera. Thomas chodził po kątach jakiś z truty. Lu praktycznie non stop milczała i starała się żeby nikt jej nie zauważył . Fede raz po raz szukał wzrokiem Lu i omijał Fran szerokim łukiem. Fran chyba wyczuła, że coś jest nie tak i była zła, do nikogo się nie odzywała. Po zajęciach poszłam do Resto żeby z nią porozmawiać
-Hej-podeszłam do baru za którym stała
-Hej-powiedziała obojętnie-Chcesz coś do jedzenia?
-Yyy mogą być frytki-Fran odeszła i po chwili wróciła z moim zamówieniem-A teraz mów co jest?
-A co ma być, wszystko jest w porządku
-Fran przecież wiedzę, że coś jest nie tak
-Dobra chodzi o Fede. Ostatnio fruwa gdzieś w obłokach. W ogóle nie ma dla mnie czasu. Dziś zauważyłam, że non stop zerkał na Lu. Nic bym sobie z tego nie robiła gdyby nie fakt, że zerwała z Thomasem
-Spokojne, po prostu szczerze z nim porozmawiaj i wszystko sobie wyjaśnijcie-naszą rozmowę przerwała klientka która podeszła do baru
-Przepraszam ale ja zamawiałam koktajl pomarańczowy a nie grejpfrutowy
-A co to za różnica, pomarańczowy czy grejpfrutowy, smakują prawie tak samo, co pani w ciąży jest!?.........przepraszam jestem trochę zdenerwowana, już pani przyniosę właściwy koktajl-powiedziała i poszła do kuchni. Ja spojrzałam na to co trzymam w ręce. Jadłam frytki, które maczam w cukrze. W tym momencie mnie olśniło. Moje zmiany nastrojów, dziwne zachcianki i poranne nudności. Ja jestem w ciąży!-pomyślałam. Wzięłam torebkę i szybko wybiegłam z Resto kierując się do domu, żeby jak najszybciej wykonać test ciążowy i mieć pewność. Niestety po drodze wpadłam na Fede
-Viola, Viola poczekaj!
-Tak-powiedziałam odwracając się w jego kierunku
-Musisz mi pomóc
-Co znowu?!-spytałam zrezygnowana
-Chodzi o Fran. Ja nie wiem jak mam jej powiedzieć, że zakochałem się w Lu
-Ja dziś z wami zwariuję. Chodź, idziemy!
-Gdzie?
-Do Resto-powiedziałami pociągnęłam go za sobą. Po drodze napisałam jeszcze sms-a do Lu żeby również tam przyszła
-Skoro jesteśmy tu już wszyscy to ja może opowiem całą historię. A więc Lu zakochała się w Fede. I dlatego zerwała z Thomasem. Fede nie miał pojęcia jak ci powiedzieć, że on zakochał się w Lu, więc po prostu to ukrywał. Lu również bała się jak ci to powiedzieć, bo uważa, że ją za to znienawidzisz i oto cała historia.i teraz albo skoczycie sobie do gardeł albo się z tym wszystkim pogodzicie-z kończyłam swoją wypowiedź i czekałam na ich reakcje. Po chwili ciszy Fran się odezwała
-Jest mi przykro, ale będę musiała się z tym pogodzić. Przecież nie zmuszę cię Fede żebyś mnie kochał i nie martw się Lu nie gniewam się na ciebie
-Na prawdę!?-spytała Lu ze łzami w oczach
-Tak bądźcie szczęśliwi-powiedział włoszka i zrobili wielkiego przytulasa do którego mnie wciągnęli
-Dobrze to skoro wszystko jest już w porządku to ja już pójdę-rzuciłam i szybko wybiegłam z Resto żeby mnie nie zatrzymali. Kiedy tylko znalazłam się w domu pobiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i z ostatniej szuflady wyciągnęłam test ciążowy. Otworzyłam go i zrobiłam co należało. Siadłam na małym krzesełku i czekałam na wynik. W moje głowie było tysiące myśli. Strasznie bałam się tego, że po raz kolejny ktoś będzie chciał żeby to dziecko się nie urodziło i znowu będę musiała przechodzić przez tą mękę, ale pomyślałam o też o moim Leosiu. On nie pozwoli żeby mi ani temu dziecku, którego chyba noszę już w sobie stała się krzywda. W końcu zebrałam się na odwagę i popatrzyłam na wynik.

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 41

*Trzy tygodnie później*

W ostatnim czasie wszystko wróciło do nomy. Ostatnio odbył się drugi koncert You-Mix. Jak zwykle nie chwaląc się oczywiście wypadliśmy świetnie. Mamy jeszcze miesiąc nauki w Studio i upragnione wakacje. Przygotowania do naszego ślubu już ruszyły. Mamy już księdza. Cała ceremonia odbędzie się pod gołym niebem. Cateringiem zajęła się mama Leona. Wynajęliśmy również firmę dekoracyjną. Chcemy żeby wszystko było idealnie w końcu to ma być najpiękniejszy dzień w naszym życiu. Niebawem razem z dziewczynami wybieramy się do salonu sukni ślubnych. Są bardziej podekscytowane tym wszystkim niż ja. Siedzę właśnie w kuchni i jem czipsy które maczam w miodzie. Trochę dziwne ale taka naszła mnie ochota. Czekam właśnie na Leona, który pojechał do drukarni po nasze zaproszenia na ślub
-Hej już jestem!-wykrzyczał od progu
-Nareszcie już myślałam, że cię wsiąkło-podeszłam do niego i dałam buziaka w policzek po czym wzięłam od niego zaproszenia. Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam je przeglądać-Aaaaaaa!-zaczęłam krzyczeć
-Co się stało?-koło mnie w natychmiastowym tempie pojawił się Leon
-Leon co to jest?!-spytałam i pokazałam mu zaproszenie
-Zaproszenia takie jakie chcialaś
-Ja nie chciałam takich, tu miały być gołębice a to są jakieś jaskółki pomalowane na biało! Poza tym to miał być błękit a nie jakaś niebieska otchłań!!-nakrzyczałam na niego po czym rzuciłam zaproszeniem o stół i wyszłam z salonu. Dopiero teraz teraz zdałam sobie sprawę co zrobiłam. Nakrzyczałam na niego o taką głupotę, której jeszcze nie jest winien. Szybko wróciłam. Leon dalej stał w tej samej pozycji. Podeszłam do niego i się przytuliłam
-Przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło
-Nic się nie stało. Wiem, że się tym wszystkim trochę denerwujesz-powiedział i pocałował mnie w czubek głowy-I spokojnie załatwię ci te gołębice
-Dziękuje, kocham cię
-Ja ciebie też
Staliśmy tak wtuleni w siebie do puki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Leon poszedł otworzyć, a ja poszłam do kuchni. Zaraz pojawiła się tam Amanda i Leon
-Witaj kochanie-powiedziała i ucałowała mnie w policzek-Mam już całe menu chciałam tylko żebyście je zatwierdzili
-Dziękuje jesteś kochana-zaczęłam przeglądać kartę. Zatrzymałam się na deserach. Miały być lody z bitą śmietaną i owocami polane sosem truskawkowym w wafelku.
-Amando a jakby dodać jeszcze pudding czekoladowy i szarlotkę z lodami waniliowymi
-Yyy jak chcesz to mogę dodać, ale nie wiem czy goście to wszystko zjedzą?
-Spokojnie zjedzą
-Dobrze to w takim razie to dopiszę a teraz muszę już lecieć mam jeszcze parę spraw do załatwienia, pa kochani-powiedział i wyszła
-Violu ty ostatnio strasznie dużo jesz-powiedział Leon który właśnie zapychał się moimi czipsami
-Czy ty mi sugerujesz, że ja przytyłam?!-oburzyłam się
-Nie! ja nic takiego nie powiedziałem-zaczął się bronic
-Ale pomyślałeś! a teraz oddawaj moje czipsy!-powiedziałam i wyrwałam mu je z rąk i poszłam do łazienki się umyć. Nie mam pojęcia dlaczego wzięłam ze sobą czipsy. Po długiej i relaksującej kąpieli poszłam od razu do łóżka. Chwilę później koło mnie pojawił się Leon, który od razu się do mnie przytulił. Położył głowę na moim brzuchu a ja gładziłam ręką jego włosy. Od środka wypełniało mnie jakieś przyjemne uczucie, byłam szczęśliwa a za razem chciało mi się płakać. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje.

*Leon*

Dziś gdy się obudziłem Violetty koło mnie już nie było, a jest dopiero 6 rano. Viola nigdy tak wcześnie nie wstaje. Ostatnio w ogóle jakoś dziwnie się zachowuje, nie wiem może to przez stres związany z przygotowaniami do naszego ślubu? Kiedy zszedłem na dół Viola wyginała się na macie w salonie. Muszę przyznać, że w tych obcisłych spodenkach i sportowym biustonoszu wyglądała strasznie seksownie. Podszedłem do niej od tyłu i objąłem w tali
-Wiesz mam ochotę cię schrupać-szepnąłem jej na ucho a ona się uśmiechnęła
-Już wstałeś?!-obróciła się w moją stronę
-Kiedy ma się taką kobietę w domu nie można spać, bo jeszcze mi ją ktoś ukradnie-powiedziałem i namiętnie ją pocałowałem. Viola bez wahania oddawała każdy mój pocałunek. Trwało by to dużej gdyby nie dzwonek do drzwi. Nie chętnie się od siebie oderwaliśmy
-Kogo może nieść o tej porze?-spytałem
-Nie wiem, zaraz zobaczymy-powiedziała i poszła otworzyć.




wtorek, 24 grudnia 2013

Świąteczny One Shot Leona Verdasa

Violetta

Pewnego prawie jesiennego dnia była impreza na którą szli wszyscy niestety poza moim Leonem...
Nie chciałam iść ze względu na niego ale on bardzo naciskał żebym poszła.
Tak też zrobiłam. Na imprezie była Fedemila, Naxi, Marcesca Brodway, Camila(oni niestety nie są razem gdyż Brodway umawiał się z inną dziewczyną za plecami Camili), Andres, Tomas, Diego i ja. Poza nami jeszcze wiele innych ludzi, których nie zdążyliśmy jeszcze poznać. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie jeden sms. Więc było to tak...

Około godziny 21:00 dostałam sms'a od jakiegoś numeru prywatnego. Kiedy otworzyłam zawarty w nim link, łzy napłynęły mi do oczu...
To zdjęcie dostałam w smsie:
Obraz w treści 1

Zapłakana wybiegłam z imprezy, po drodze wpadłam na Leona.

-Violuś, co się stało, czemu płaczesz?-zapytał mój były z troską w głosie
-Jak mogłeś! A ja cię kochałam!-krzyknęłam mu w twarz
-Ale co się stało, spokojnie-próbował mnie uspokoić i przytulić
Wyrwałam się z jego objęć pokazałam mu zdjęcie jak się całuje z Larą, cały czas płacząc
-Ale przecierz ja jej nie pocałowałem!
-Jak mogłeś-płakałam jeszcze bardziej

Po chwili do Leona także dotarł sms i także od numeru prywatnego.
Po otworzeniu linku oczom Leona ukazało się to zdjęcie:
Obraz w treści 2

Potem ze złością powiedział

-No, teraz jesteśmy kwita, szczęśliwa?

Nie odpowiedziałam, uciekłam. Do Leona dobiegła Francesca, spytała co się stało. Leon opowiedział jej o całej sytuacji. Fran dobrze wiedziała, że ani Leon nie pocałował Lary, ani Violetta nie pocałowała Diego.

*Następnego dnia

Do domu Leona wparowała Violetta.

-Nie martw się, przyszłam tylko po moje rzeczy!-odpowiedziałam z łzami w oczach
-Violetta, poczekaj!

Leon złapał mnie za nadgarstki i odwrócił wswoją stronę.

-Leon zostaw mnie!
-Violetta, przyrzekam ci, że nie pocałowałem Lary! Wyjaśnijmy to, proszę!

Wreszcie wyrwałam się i wybiegłam z torbą.

Leon zaczął więcej czasu spędzać z Larą, która go "pocieszała" lecz tak naprawdę wysługiwała się nim, była dla niego niemiła. On niestety szukając osoby której mógłby się "wypłakać na ramieniu" trafił na nią. Violetta więcej czasu spędzała z Diego, dobrze się z nim czuła. Po pewnym czasie lepszej znajomości, Leon został chłopakiem Lary, a Diego Violetty.




-Fran co ty taka spięta cały czas chodzisz?-zapytała Camila
-Wiesz, cały czas po głowie chodzi mi rozstanie Violetty i Leona
-Przestań,najwyrażniej tak musiało być
-Ale popatrz Violetta cały czas była z nami, a Leon zbyt kochał Vilu żeby jej coś takiego zrobić
-Wiesz po części masz rację, ale teraz chodź, bo spóźnimy się na lekcje z Pablo.

*na sali

-Dzieciaki przygotowywujemy koncert Y-mix o tematyce miłosnej. Odbędzie się on w Madrycie. Koncert będzie 24 grudnia.

*miesiąc później

-To niemożliwe-parsknęła Francesca
-Matko, co jest niemożliwe-spytała Camila
-Jak ty mogłaś to zrobić!
-Ale co?-spytała wystraszona Camila
-Widziałam jak dzisiaj pocałowałaś Maxiego! Przecierz on był z Naty!
-Ale jak to był?
-Ty już dobrze wiesz... pocałowałaś Maxiego na oczach Naty!
-Wcale, że nie!
-Wcale, że tak nagrałam to, tylko do jasnej ciasnej zgubiłam moją kamerę!
-Ale...
-Ale po internecie krążą już zdjęcia twoje i Maxiego patrz:
Obraz w treści 3

-Leon zagraj mi Voy Por Ti
-Yy już Pablo
-Poczekaj, Violetta zaśpiewaj z Leonem
-Pablo, ona znim nie jest-powiedziała karcąco na ucho Pablo Angie
-Zaśpiewaj proszę
-No dobrze 

Na początku nie patrzyłam się w oczy Leona ale już po chwili odpłynęłam, bo Leon podniósł mój podbródek. Tęskniłam za wspólnym śpiewaniem z Leonem.

Kiedy wychodziłam, on znowu to zrobił...złapał mnie za nadgarstek i spojżał mi głęboko w oczy. 

-Violetta, tęsknie za tobą
-Leon, ja też ale nie możemy...

W tej chwili do sali wparował Diego. Zabrał mnie szybko Leonowi i poszliśmy do Restó.

*Tydzień później

-No dobrze, a więc na koncercie Y-mix pierwszą piosenką będzie Como Quierras-zaśpiewa ją Violetta, Si Es Por Amor-Violetta i Ludmila, Te Creo-Violetta, Ahi Estare-Ludmila i Maxi, Violetta i Leon zatańczą do Juntos Somos Mas, a Diego zaśpiewa z Violettą Yo Soy Asi.

-Violetta, przećwiczymy to dzisiaj po lekcjach?-zapytał mój były
-Tak-odpowiedziałam

*Po lekcjach

-Dużo się spóźniłam?
-Nie, jakieś 5 min
-Ach, to dobrze

Zaczęłam się rozciągać, Leon zaczął grać Nuestro Camino.

-Co to?
-Ach myślałem o tobie i ją napisałem...
-Leon proszę...
-Ale jak kiedy ja ciebie bardzo kocham
-Leon, posłuchaj wiem że ty nie pocałowałeś wtedy Lary, ja też ciebie strasznie kocham i za tobą tęsknie, ale nie możemy. Ten kto przerobił te zdjęcia, bardzo chciał nas rozdzielić, jeżeli dalej ze sobą będziemy ta osoba może posunąć się do gorszych czynów.
-Masz rację, ale choćby nie wiem co, dowiem się kto to zrobił!
-Zaczynajmy już próbę ty mój detektywie
-Twój?
-Eh, z przyzwyczajenia-zesmutniałam

*dzień występu godzina 11:30

Leon

Szedłem sobie po ulicach Madrytu i wtedy usłyszałem jak Diego gadał z kimś o Violettcie. Z ciekawości podszedłem do niego, ale starałem się nie ujawniać swojej obecności. Postanowiłem nagrać jego rozmowę. Rozmawiał z kimś przez telefon, słyszałem coś takiego:
-Posłuchaj wszystko idzie zgodnie z planem, ale ja już dłużej nie mogę, pasuje.
-Co?! Nie ma mowy jak się wkręciłeś to teraz masz! Musisz doprowadzić plan do końca! To w końcu miała być zemsta! Niech wie co to znaczy cierpieć!
-Ale ona się już w życiu na cierpiała.
-KONIEC!
-Nie będę jej ranić!
-Musisz to zrobić! PA!

Pobiegłem szybko do Fran i pokazałem jej nagranie. Była przejęta, stwierdziliśmy, że pokarzemy jej to nagranie po występie.

*Na scenie

-Witam wsystkich tu zgromadzonych-powiedział Antonio
-Zapraszam na koncert uczniów ze Studia On Beat!-kidy skończył mówić rozległy się gromkie brawa
Kiedy zaśpiewał już Maxi z Ludmilą, Ludmi z Violettą Si Es Por Amor, Diego z Violettą Yo Soy Asi, Vilu zaczęła śpiewać Como Quierras

-Dziękujemy bardzo i zapraszamy na krótką przerwę-powiedział Antonio

Violetta została na scenie i zaczęła nucić Como Quierras jeszcze raz. Po chwili podszedł do niej Diego i Pocałowali się.



Nie mogłem na to patrzeć wiedząc, że Diego ją krzywdzi. 

-Fran, pamiętaj powiemy Violi, dopiero po koncercie nie wcześniej-powiedziałem
-Ok, bo w końcu na tym telefonie jest cała prawda-powiedziała Fran wskazując na telefon

-Ale co za prawda-powiedziała sobie w myślach Viola

Kiedy Fran odłożyła telefon, Violetta wzięła go po kryjomu i obejżała nagranie
z jej oczu zaczęły wyciekać łzy. Zobaczyłem Vilu za kotarą, podbiegłem do niej i ją przytuliłem. W tej chwili przyszedł Antonio i kazał Violi iść na scenę.

Cała sytuacja na scenie wyglądała mniej więcej tak.
Kiedy skończyliśmy śpiewać podbiegła do mnie i Violi jakaś dziewczyna z chłopakiem i zaczęli mówić


-To wszystko sprawa Lary!-krzyknęła dziewczyna
-Jak to?
-No więc tak, Lara kiedyś gnębiła moją dziewczynę, do tego stopnie, że musiała wyjechać z BA. Maritza chciała się zemścić i nagrywałą wszystkie złe plany Lary, niestety nie wiedziała kogo one dotyczą. Wiedziała tylko, żę chodzi o Violettę Castillo i Leona Verdasa ja gadałem kiedyś z wami w jakimś klubie i tam się poznaliśmy. I tak tu trafiliśmy. Patrzcie:
Chłopak pokazał nam nagranie na których Lara gada z jakąś przyjaciółką o tym jak wyjęła jakąś część z mojego motoru co spowodowało wypadek, jak chciała śmiertelniezatruć Vilu i jak przerobiła nasze zdjęcia. Wysłałem smsa LArze że z nami koniec. Podziękowaliśmy Maritzie i Ezequielowi.


*W BA

-Violetta, odprowadzę cię 
-Ok, jak już tak bardzo chcesz-po tych słowach przytuliła mnie

*Pod drzwiami 

-Zamknięte...Zadzwonię do taty
-HAlo, tato otwórz drzwi
-Przepraszam, ale wyjechałem na Święta do Esmeraldy, a Olga jest u Ramallo idź do jakiejś koleżanki
-Violuś może przyjdziesz do mnie, w końcu mamy dziś wigilię u mnie w domu będą wszyscy ze studia.
-W sumie chyba tylko to mi zostało-pocałowała mnie

*W domu Leona

-czas na prezenty!
-Vilu mogę cię prosić bo tutaj jest prezent ode mnie. 
Wyjąłem pudełeczko z pierścionkiem i zapytałem
-Vilu czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem i wyjdziesz za mnie?
-TAK-krzyknęła z radością w głosie i pocałowaliśmy się. Wszyscy zaczęli bić brawa.

Świąteczny One Shot od Leona Verdasa
Życzę wam wszystkim Wesołych Świąt w OS'ie pomagał mi Szczurek Leoś z bloga http://leonetta-leonyvilu.blogspot.com/

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 40

 Rozdział napisany przez Leona Verdas
 
 
 
Violetta

Kiedy skończył grać przytuliłam go, aon odwzajemnił to namiętnym pocałunkiem. Spacerowaliśmy tak jeszcze i w związku z tym, że przegapiliśmy obiad w hotelu postanowiliśmy zjeść obiad w restauracji. 
Naty

Maxi jest przekochany! Kiedy się całujemy, świata poza nim nie widzę, a jemu w to graj. Ten spacer był cudowny, Maxi udowodnił mi, że jest tym jedynym...Tym jedynym moim głupiutkim teletubisiem :)

Federico

Mam nadzieję, że Francesce podobał się spacer. Chodziliśmy za rękę i przytulaliśmy się. Ona powiedziała mi, że kocha mnie najbardziej na świecie, ja wyznałem jej to samo.
Ludmila

Maxi, Leon, Fede...oni wszyscy byli tak romantyczni w stosunku do swoich dziewczyn, a Tomas nic! Nawet nie chciał rzebyśmy trzymali się za rękę. Szedł i nie odzywał się. Najbardziej podobało mi się zachowanie Federico, który robił wszystko z niesamowitą delikatnością. 

*W restauracji

-No to co zamawiamy?-spytał Leon
-Hmm, może owoce moża?
-Ok, a reszta?
-My też-odpowiedzieli chórem

*1godzinę później
-Ok, najadłem się, a ty Vilu?
-Ja też-odpowiedziałam głaszcząc się po chudym brzuchu
*godzina 22.00

-Leoś, może poszlibyśmy na tą plażę za hotelem?(przed hotelem były ruchliwe ulice Buenos Aires, a za hotelem oaza spokoju, prywatna hotelowa plaża.)
-Ok, bardzo chętnie;)

Violetta

Szliśmy tak po plaży dość spory kawałek, było już ciemno. Leon delikatnie zdjął za mnie przewiewną bluzkę i zaczął całować. Po chwili wziął mnie na ręce i weszliśmy do wody. Delikatnie postawił mnie. Woda sięgała mi do biustu, a Leonowi trochę za pas. Nie odzywał się tylko pogłębiał nasze coraz namiętniejsze pocałunki. Nie miałam nic przeciwko, wiedziałam, że mojemu chłopakowi bardzo się to podoba.

Federico

Nie wiem co się ze mną dzieje, kocham Francescę, ale chyba coś czuję do Ludmily...Zobaczyłem w niej coś czego nigdy nie widziałem. Kiedy tak się zastanawiam to do Fran już praktycznie nic nie czuję, ale wiem, że to delikatna dziewczyna więc nie chcę jej ranić. Z drugiej strony nie mogę być z kimś kogo nie kocham. Tylko czy warto rezygnować z tego...a jeżeli Ludmi nie czuje do mnie tego co ja do niej...ona jest z Tomasem.

Ludmila

Ja tutaj się przed Tomasem produkuje(dużo gadam), a on gra na tej ps-ce i mnie nie słucha! Czuję się jakbym gadała do ściany! Idę się przejść. Kiedy tak szłam myślałam o Fede. To bardzo dziwne aleon mi się podoba. Tylko, że on jest z Fran i pewnie nic do mnie nie czuje. 

Federico

Kiedy szedłem tak po plaży nie było tam nikogo poza jakimiś dwoma starymi babciami pijącymi koktail i całującą się Leonettą. Idąc tak wpadłem na kogoś...

-Uważaj!-krzyknęła jakaś blondynka
-Yyy, przepraszam nie widziałem cię-wyjąkałem
Kiedy spojżałem jej w oczy, poznałem, że to Ludmila. Wyglądała pięknie, jej oczy błyszczały od blasku księżyca w pełni.
Ludmila

Wpadłam na kogoś, był to Fede. Wpatrywałam się w jego czarne oczy, grzywka Fede choć stała na żelu lekko powiewała na wietrze. Nie mogłam się oderwać od jego pięknych oczu, kiedy to nagle wpadło na mnie jakieś dziecko, krzyknęło "Berek!" i uciekło. Ja poleciałam jak długa na Federico.

-Nic ci nie jest?-zapytał troskliwie
-Nie, wszystko dobrze tylko kto puszcza na plażę dziecko o 11 w nocy?!

Złapał mnie za ramiona, spojżał głęboko w oczy i powiedział:

-Ludmi, muszę ci coś powiedzieć-powiedział niespokojnym głosem
-Eh, korzystając z momentu, ja też ci coś powiem
-Yy to może ty pierwsza?
-Nie. nie ty zacząłeś więc ty pierwszy
-Cóż kobietom się ustępuje ale skoro tak mówisz to zaczynam...Ludmila, bo ty, no yyyy, ty mi się bardzo podobasz i czuję do ciebie coś więcej-od yyyy zaczął mówić potokiem słów
-Fede, ty mi też się podobasz-powiedziałam zakłopotana
-Na, naprawdę?
-Tak, zaimponowałeś mi tym jak delikatnie obchodzisz się z dziewczynami i wokóle jaki jesteś delikatny. Zupełna odmienność Tomasa...-To ostatnie zdanie powiedziałam z wielkimi oczami
Zaczęliśmy się śmiać

-Więc czujesz do mnie to samo co ja do ciebie?
-Tak Fede

Moje usta zaczęły powoli zbliżać się do ust Ludmily, ale zatrzymałem się gwałtownie.

-Przepraszam, czy mogę...?

W tym momencie nie usłyszałem słownej odpowiedzi, ale ta druga czyli gestowna o wiele bardziej mi się spodobała...
Obraz w treści 1

Wesołych Świąt

Moi kochani z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia chce wam wszystkim życzyć dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń. Spokojnych, radosnych i pełnych miłości świąt. Dużo prezentów pod choinką i żeby z waszych twarzyczek nie znikał uśmiech:-)
Dziękuję wam również za to, że jesteście ze mną i czytacie moje wypociny. Wasze komentarze dają mi motywację i chęci do dalszego pisania.
Gracias<3


 



           Merry Christmas, Christmas Merry były sobie renifery.
           Miały bardzo śmieszne minki, bo urwały się z choinki.
           Wpadły w ciepły, cichy kąt życząc wam Happy Świąt!


piątek, 20 grudnia 2013

One Shot

 One Shot od Natalii Gonisiewskiej

Violetta 
    Wracam do Buenos Ares na wesele mojej kochanej Lu wychodzi za Federico. Bierze ślub już dziś będę mieszkała w hotelu razem z moim chłopakiem Diego.
Cieszę się , że im się udało.Niestety o sobie nic nie powiem.Już z jakieś dwa lata nie jestem z Leonem.Nie wiem nawet czemu coś się między nami psuło.Aż w końcu dowiedziałam się ,że mnie zdradził całował się z Larą i jeszcze gorzej.Więc teraz mieszkam w Hiszpanii mam już 25 lat pracuje jako modelka.Jest tu mi bardzo dobrze.A co do Diego to nie wiem czy go kocham czasami mam taki moment w życiu jakbym chciała go zostawić lecieć do Leona ale to nie możliwe.Jestem w samolocie i z uwagą słucham jakich kolwiek wskazówek od pilota i trzymam za rękę. Diego który co jakiś czas namiętnie mnie całuje a ja nie umiem oddać tych pocałunków. Ja z Diego poznałam się na sesji zdjęciowej os razu świetnie nam się rozmawiało.Myślałam, że on zapełni pustkę w moim sercu ale niestety myliłam się.Czuje ,że Diego mnie bardzo kocha i ceni ,stara się jak  może. Ale to nie to samo uczucie co z Leonem.Wiem ,że z czasem uda mi się go pokochać tak jak zasługuje.
 -Kochanie wychodzimy -powiedział Diego i złapał mnie mocniej za rękę.Byłam pełna obaw co będzie jeżeli tam pojawi się Leon ?
.Jestem już w hotelu w naszym pokoju było bardzo ładnie.Od razu zaczęłam się przygotowywać na ślub mojej przyjaciółki ślub jest za kilak godzin
-Kochanie idę się ogarnąć zajmuje łazienkę
-Dobra , ale szybko -odpowiedział mój chłopak
Po wszystkich czynnościach wyszłam z łazienki.Ciągle nie mogę przestać myśleć o Leonie.



Leon

 - No Fede i jak się czujesz co -spytałem kumpla
- Jestem taki zestresowany a co jeżeli ona powie "nie" albo w ogóle nie przyjdzie  albo ja zapomnę obrączek -odpowiedział cały zestresowany
- Jeżeli tak się stanie masz przechlapane stary -poklepałem go po ramieniu i sam zacząłem się przygotowywać
Jestem pod kościołem czekam na naszą parę młodą.Nie mogę się doczekać ponieważ Fede wygadał się i wiem , że będzie tu Violetta.Już od tak dawna nie jesteśmy razem a ja wciąż o niej myślę.O każdej godzinie i każdego dnia.Jestem z Larą niby ją kocham ale to nie to samo co z Violettą.
-Kochanie słuchasz mnie -Lara złapała mnie za rękę i uśmiechnęła
 się promiennie.Nie odpowiedziałem jej bo właśnie ją zobaczyłem.
Szła z jakimś kolesiem ale chwila to jest Diego mój stary kolega jeszcze z piaskownicy czyli to jej mąż albo chłopak szli za rękę a ja nie mogłem na nią patrzeć.
Weszła do kościoła ciągle trzymając go za rękę nawet nie obróciła głowy.
-Leon chodźmy , wszyscy już wchodzą -znowu Lara się odezwała więc weszliśmy do kościoła i zajechaliśmy miejsca na przednich ławkach ja ciągle zawieszałem  wzrok na Violette.
Minęło to bardzo szybko , nawet miałem momenty do płaczu.Teraz czeka nas wesele do białego rana.
Od razu gdy dojechaliśmy wszyscy bawili się w najlepsze.

Kilka godzin później

-Leon zatańczymy leci taka fajna piosenka - Lara też była już wypita nie powiem każdy był
-No ok -zgodziłem się ale tylko dlatego żeby się odczepiła
Gdy skończyliśmy nie wiem jakim cudem Lara zaczęła tańczyć z Diego więc miałem szanse z nią porozmawiać
-Hej porozmawiamy -powiedziałem z nadzieją w głosie
-A niby o czym ?
-Proszę tylko chwilę -powiedziałem
-Masz pięć minut -powiedziała -ale chodź na dwór -dodała po chwili
-I jak tam u Ciebie -wypytywałem
-Dobrze a tak w ogóle Leon co ty chcesz bez przeciągania -powiedziała stanowczo
-No dobra tęsknie po prostu
-To gdzie byłeś jak mnie zdradzałeś - rzekła i odwróciła głowę
-Byłem głupim szczeniakiem, wiem i przepraszam.Wiem,że mi nie wybaczysz ale proszę spędź ze mną te kilka godzin.
-Leon nie nie wiesz ile ja łez wylałam gdy się dowiedziałam, że mnie zdradzasz.Widzimy się już ostatni raz. Do czego Ci ja przecież jesteś szczęśliwy z Larą
-Nie jestem szczęśliwy, brakuje mi Ciebie i nie umiem zapomnieć.Kocham Cię . W oczach dziewczyny zobaczyłem łzy szybko je ztarłem i objąłem dziewczynę a ona bez oporu wtuliła się bardziej we mnie.Po chwili pocałowaliśmy się ten pocałunek wyrażał wszystkie nasze uczucia.Ona oddawała każdy pocałunek z namiętnością.
-Chodźmy do bezpieczniejszego miejsca tu nas ktoś jeszcze zobaczy -powiedziała odrywając się
-Czyli spędzisz ze mnę te kilka godzin -spytałem a po chwili dodałem ponieważ domyślałem się odpowiedzi - Chodźmy do  mnie -dziewczyna pokiwała głową na znak, że się zgadza. Dojechaliśmy do mojego domu i gestem zaprosiłem dziewczynę do środka.
-Pójdę się przebrać czuj się jak u siebie - szybko zarzuciłem na siebie dresy i czarną koszulkę i zeszedłem do dziewczyny
Zastałem ją oglądającą nasze stare zdjęcia, dziewczyna oglądając je płakała.Starłem łzy i usiedliśmy w salonie przy lampkach czerwonego wina.
-To co gdzie mieszkasz , jak Ci się układa z Diego -spytałem dziewczyny
-W Hiszpanii , a z Diego to jest dobrze ale nie idealnie
-Dlaczego ? Nie jesteś z nim szczęśliwa -Dziewczyna nie odpowiedziała tylko zaczęła mnie całować z namiętnością oddałem pocałunek ale po chwili oderwałem się -TO jest złe
-Ale chcesz tego tak jak ja - Wiem zdradzam Lare ale tak bardzo jej pragnę .Pogłębiałem pocałunki a dziewczynie to nie przeszkadzało.Robiła to samo.Nasze języki wirowały a ona zaczęła ściągać moją koszulkę.Nie byłem w tyle i zostaliśmy w samej bieliźnie.Violetta lekko wzdychała więc zaniosłem ją na rękach do mojego pokoju i kontynuowałem
Kochaliśmy się bez opamiętania przez dobre kilka godzin w pewnym momencie zasnęliśmy.


Jaka ja jestem głupia przespałam się z moim byłym jak mogłam zrobi to Diego.Szybko wstałam ubrałam się i wyszłam z domu miłości mojego życia.Kocham go ale my nie możemy być razem nie i koniec.Po drodze do domu włączyłam telefon i poszłam do hotelu Diego spał więc się nawet nie zoriętuje , że mnie nie było. Chcę o tym zapomnieć, zapomnieć o nim.
 -Cześć kochanie, jak Ci się spało - a jednak nie pamięta, pomyślałam
-Dobrze kochanie robimy śniadanie -pocałowałam chłopaka a on oddał pocałunek.
-Zjemy coś w samolocie musimy lecieć -odpowiedział chłopak wstając z hotelowego łóżka
-A możemy porozmawiać -spytałam muszę mu powiedzieć całą prawdę chodź obawiam się tego
-Oczywiście kochanie -odpowiedział promiennie
-Bo..ja ..Cię zdradziłam -powiedziałam zamykając oczy później czułam tylko mocne uderzenie i nic więcej.-Obudziłam się w jasnym pokoju a koło mnie siedziała Lu
-Gdzie jestem-spytałam przyjaciółki
-U mnie w domu. Diego Cię uderzył prawda ale dlaczego -dziewczyna była bardzo zmartwiona
-Bo na twoim weselu Leon Powiedział, że chce ze mną porozmawiać to się zgodziłam. Wtedy nie wiedziałam, że to będzie dla mnie takie trudne jak się okazało. Kiedy tak z nim spacerowałam pocałowaliśmy się kilka razy. Ja nie chciałam się z  nim rozstawać i poszliśmy do jego domu i tak się stało , że wylądowaliśmy w łóżku a ja nie mam wyrzutów. Bo go kocham
-Violu uważam , że musisz mu powiedzieć  -przerwałam przyjaciółce i pobiegłam do łazienki a ona biegła za mną i czekała pod drzwiami gdy wyszłam powiedziała -Jesteś w ciąży
-Nie -odpowiedziałam
-Zrób test mam kilka więc czekam -zrobiła to o co prosiła i czekałam na wynik po dwóch minutach sprawdziłam i co jestem w ciąży........-Lu proszę nie mów Leonowi -prosiłam przyjaciółkę
-Nic nie powiem zrobisz to sama
-Nie , on się nie dowie wychowam je sama

Miesiąc później

Nadal mieszkam z Lu i Fede nikt oprócz nich nie wie , że nosze w sobie dziecko Leona..
Dotknęłam mojego brzucha bardzo delikatnie go pogłaskałam i powiedziałam
-Zrobię  wszystko ,żebyś miał szczęśliwą rodzinę

Wyszłam na spacer do parku ale moje nogi same ciągły się do miejsca w którym  codziennie spotykałam się z Leonem
Podeszłam do drzewa gdzie był wyryty napis " Razem na zawsze  Leonetta "  lekko przejechałam po nim palcami i obróciłam głowę a za mną stal Leon
-Nie spodziewałem się ciebie tu -powiedział
-No wiesz czasami lubię powspominać -odpowiedziałam
-A gdzie Diego -chłopak zadał kolejne pytanie
-Rozstaliśmy się -powiedziała smutna
-Przykro mi..-odpowiedział
Dziewczyna odeszła bez żadnego słowa



Leon


Piszę właśnie list do Violetty

Violetta.

Twoje oczy zachodzą mgłą
widzę w niech łzy, nie tak miało być
było pięknie lecz prysnął czar
bo teraz już rozstać się czas
Każdy swoją droga musi gdzieś iść
nie pomogą nawet największe łzy
Przecież jeszcze kiedyś spotkamy się
nikt nie mówi nie..

Jeszcze jeden pocałunek,
dotyk i nie ma nas,
pozostanie tylko smutek
i myśl o następnych dniach
Kiedy smutek ogarnia mnie
wiem ze gdzieś tam jesteś Ty
swoim śmiechem rozbrajasz mnie
czuje ze znów spotkamy się.


Dobrze wiesz, że Cię kocham. Chcę być z Tobą i dzielić z Tobą każdą chwilę w moim, naszym wspólnym życiu. Bardzo się cieszę, że będziemy mieć razem dziecko. Na początek trochę się wystraszyłem, ale teraz jestem szczęśliwy z takiego obrotu sprawy. To dziecko to owoc naszej miłości.Przecież wiesz że my się kochamy.
Robię to i dla dziecka i dla nas samych wiesz , że i tak o mnie nie zapomnisz.

Kocham Cię


Leon.


Uhh....Jestem taka zestresowana biorę ślub z Leonem.Przez te 9 miesięcy był przy mnie wspierał mi teraz robi to samo. Czuje , że to jest przeznaczenie .Kocham budzić się w jego objęciach i zasypiać koło niego.Daje mi takie szczęście jak nikt inny.Jest dla mnie podporą na smutne dni.
NA koniec naszego ślub pocałowaliśmy się trwało to tak długo a wokół nas rozległy się wielkie wiwaty i brava oraz kłośne krzyki.........


Gdyby kiedyś mi ktoś powiedział , że będę miała Leona i małego Jorge nie uwierzyła bym w to tylko go wyśmiała a teraz siedzę przytulona do mojego męża a na jego kolanach siedzi nasz 5-letni Jorge
Spojrzałam na swojego męża i powiedziałam
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też -powiedział namiętnie całując.....

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 39

 Rozdział napisany przez Leona Verdas
Kiedy się obudziłam Leona koło mnie nie było. Domyśliłam się, że jest na dole i robi śniadanie. Ubrałam się, odświeżyłam, umalowałam itd. Kiedy zeszłam na dół zastałam Leona robiącego smakowite naleśniki z nutellą.
-Cześć kochanie!-powiedziałam radośnie.
-Hej-odpowiedział mój ukochany i dał mi buziaka w policzek.
Zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy śniadanie.

*pół godziny później

Szliśmy właśnie do Studia, a sprawiało nam to wielką przyjemność gdyż był piękny i słoneczny dzień. Rozmawialiśmy o nas, o naszych początkach i o teraźniejszości.
Kiedy doszliśmy na miejsce Leon dał mi buziaka i poszedł do chłopaków. Natychmiast podbiegły do mnie dziewczyny i zaczęły wypytywać jak minęła noc.
-Cudownie jak zawsze-uśmiechnęłam się do nich.
-Oj, Violka może jakieś szczegóły-powiedziała Francesca.
W tym momencie podszedł do nas Pablo.
-Hej! Chodźcie już na salę, musimy wam z Antoniem coś ogłosić-powiedział zadowolony.
Poszłyśmy.

Pablo

-A więc dzieciaki! Jak wiecie nasza współpraca z Y-Mix się dobrze układa więc postanowiliśmy, że zorganizujemy koncert!
-Ale fajnie-krzyknęła Camila, zresztą reszta też
-W związku z tym musicie przypomnieć oraz przygotować piosenki. 
-Ustaliliśmy, że Brodway, Leon, Diego, Maxi i Andres zaśpiewają Salta, Violetta zaśpiewa Cómo Quierras, Ludmila Hoy Somos Mas, Federico i Natalia Tienes El Talento, Leon Entre Dos Mundos, Na koniec będzie piosenka On Beat w wykonaniu wszystkich.- Z radością w głosie powiedział Antonio.
-Radzę wam wziąść się do roboty już dziś bo występ za miesiąc a macie dość sporo do nauki-Powiedział Pablo
-I jeszcze układ choreograficzny-wtrąciła Jackie
-Tak racja Jackie

Leon

-Ja zostaję jeszczę na próbię z chłopakami, a ty?
-Ja już pójdę do domu-uśmiechnęła się
-Poczekaj to Cię odprowadzę-zaproponowałem
-Spokojnie dam sobie radę-powiedziała i złapała mnie za policzki

Violetta

Bardzo spodobał mi się pomysł Francesci o wyjeździe ale musiałybyśmy zapytać się jeszcze Pablo, bo musiałybyśmy ominąć zajęcia. Fran, Cami, Naty i Ludmi przyszły do mnie od razu po zajęciach.
-No i jak, która z was pękła i wszystko wygadała swojemu chłopakowi-z niepowstrzymanym śmiechem powiedziałam Ludmi
-Ja nie-rzekły chórem
-No dobra to ustalamy gdzie jedziemy
-Posłuchajcie przeglądałam ostatnio w internecie hotele i znalazłam 4 gwiazdkowy hotel-powiedziałam
-Pokarzesz?-zapytała Camila
-Ok

Po chwili

-Dobra ten jest dobry
-No to super teraz trzeba przekazać info naszym panom i poprosić Pablo o usprawiedliwienie nieobecności

Około godzinę później

-Leoś? Bo jest taka sprawa...
-Już się boję-powiedział 
-No bo od 3 dni z dziewczynami planujemy wyjazd
-Jak dla mnie to spoko ale jest jeszcze Studio
-Fran miała jeszcze dziś pogadać z Pablo
-Ok to kiedy wyjazd?
-Jak Pablo się zgodzi to jutro o 9
-Już jutro!?
-Tak...
-No to dzwoń do Fran i się pakujemy
-O ile się zgodził...
-Racja, ale dzwoń!-powiedział uradowany

Po rozmowie z Fran

-Leon... No, bo Pablo...On się...
Leonowi posmutniała mina.
-ZGODZIŁ!!!-krzyknęłam
On mnie mocno przytulił i ruszyliśmy się pakować.

Następnego dnia na miejscu
Nasz hotel z przodu wyglądał całkiem przyjemnie. Po chwili byliśmy już w recepcji. Zaprowadzono nas do pokoi. Kiedy weszliśmy do naszego pokoju zobaczyliśmy tam naszą sypialniętaraspokój dzienny z tv i łazienkę.
Było tam pięknie. Leon dał mi słodkiego buziaka. Potem zeszliśmy na śniadanie do jadalni
-Śniadanie jest pyyszne-powiedziałam z uśmiechem do innych.
-Racja-odezwali się chórem
-To może każy z nas(tu popatrzył się na chłopaków) pójdzie ze swoimi dziewczynami(a tu spojżał się słodko na Naty) na romantyczny spacer?-zaproponował Maxi
-To nawet dobry pomysł-powiedziałam

Wstaliśmy i ruszyliśmy Ludmi i Tomas, Naty i Maxi, Ja i Leon, Fran i Fede, Brodway i Camila.

Po jakiś 15 minuach spaceru Leon usiadł na ławce wziął gitarę i zaczął grać Podemos.

Wyniki. Urodzinki Jorge

Konkurs na rozdział wygrał Leon Verdas z bloga http://violettapolskas.blogspot.com/
Gratuluję;-)
Rozdział opublikuje niebawem. Dostałam również One Shota od Natalii Gonisiewskiej. Spodobał mi się. Jak nie masz nic przeciwko to go opublikuje.
Kolaż dla Leona Verdas:




Kolaż dla Natalii Gonisiewskiej:

 
 Jak wiecie dziś urodziny obchodzi nasz kochany, słodki, uroczy, boski (długo by tu wymieniać) 
Jorge Blanco<333333

Te amo Jorge <3

A teraz kilka jego fotek

                                            To zdjęcie jest najlepsze<333






   

      A teraz mała wykreślanka z Jorge<3
      które ma odpaść pierwsze? Piszcie w komentarzach.


Buziaczki:*

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 38 cześć 2

-Przepraszam, że przerywamy zabawę-powiedziała roześmiana Fran. Koło niej stał Fede, Lu, Thomas, Maxi, Nati, Cami i Brodvay.
-Nie, dobrze że jesteście wybawiliście mnie-powiedziałam i wyszłam z basenu
-Pomyślałam, że możemy wybrać się na zakupy, a chłopaków dostawimy tutaj-powiedziała Lu
-Z chęcią tylko się przebiorę
Pół godziny później byłam już gotowa a chłopcy siedzieli wygodnie na kanapie przed telewizorem
-Tylko proszę się zachowywać-pogroziłam palcem chłopakom
-Kochanie przecież my zawsze jesteśmy grzeczni a szczególnie ja-powiedział Leon i wpił się w moje usta
-O dajcie już spokój-powiedziała Lu i odciągnęła mnie od Leona. Ruszyłyśmy do galerii handlowej. Dawno nie spędzałam czasu z dziewczynami, brakowało mi tego. Po udanych zakupach udałyśmy się do kawiarni
-Dziewczyny muszę wam coś powiedzieć-oznajmiam szczęśliwa
-Jesteś w ciąży!?-wyskoczyła Cami
-Nie, jeszcze nie ale pobieramy się za 4 miesiące!
-Aaaa kochana jak się cieszymy!-wszystkie zaczęły mi gratulować
-Mam nadzieje, że zostaniecie moimi druhnami?
-No pewnie! Kupimy ci przepiękną sukienkę, będziesz wyglądała jak najjaśniej świecąca gwiazda-rozmarzyła się Cami
-Dziewczyny wracajmy już lepiej, bo nie wiadomo w jakim stanie są nasi chłopcy-powiedziała Nati
Do naszego domu mojego i Leona dotarłyśmy po 20 minutach. Wszędzie panowała niesamowita cisza. W kuchni wszędzie porozsypywany był popcorn i czipsy. Nie chciałyśmy wiedzieć jaki widok zastaniemy w salonie. Naszym oczom ukazał się Maxi, który spał na kanapie z otwartą buzią a koło niego na ziemi leżał Brodvay
-Zabije ich!-krzyknęła wściekła Nati
-Ciekawe gdzie reszta?
-Tam-powiedziała Lu i wskazała palem na taras. Podeszłyśmy tam. Thomas spał na leżaku a Leon i Fede rysowali mu po twarzy jakieś wzorki
-Leon co tu się dzieje!?-spytałam
-Ooo wróciłyście już-powiedział i rzucił pisak za siebie
-Co to ma być?!-Lu wskazała na Thomasa
-No bo jak widzicie nasi koledzy trochę zabalowali-powiedział Fede
-I postanowiliśmy się trochę trochę z nich ponabijać-dokończył Leon
-A my  bardzo kochamy swoje kobiety i nie wypiliśmy ani  kropelki-podlizywał się Fede
-A ni kropelki, ta jasne-powiedziała z ironią Fran
-Dobra ale jak mogliście doprowadzić ich do takiego stanu?-spytałam
-Tak jakoś wyszło-drapał się po głowie  Fede, Mój wzrok z kierował się z powrotem na Thomasa
-Leon czy on ma na sobie moją  sukienkę!!?-spytałam zdenerwowana
-Yyy.. no wiesz, tak jakoś leżała tu-zaczął się tłumaczyć
-Leżała tu!? zabije cię!-zaczęłam iść w jego stronę a on zaczął uciekać w stronę domu, myślał że mi ucieknie ale nie udała mu się ta sztuka bo potkną się o leżącego na ziemi Brodvaya. Ja wzięłam poduszkę i zaczęłam go nią walić
-Przepraszam, przepraszam ale przestań już proszę!-mówił zasłaniając się rękami
-Jezu ciszej tam!-ockną się Maxi
-Ja ci dam ciszej, marsz do domu, już!-wydarła się Nati i pociągła go do wyjścia
-Tak samo ty królu!-Cami zwróciła się do Brodvaya, po czym oboje wyszli z naszego domu. Po chwili w salonie pojawiła się Lu z Thomasem
-Ściągaj moją sukienkę!
-Spokojnie już a my się jeszcze kiedyś policzymy-wskazał na Leona i Fede. Gdy się przebrał razem z Lu udali się do domu
-To my też się już zbieramy, pa kochani-pożegnała się z mami Fran
-Normalnie jak dzieci. Zostawić was samych nawet na godzinę nie można
-Oj skarbie przecież wiesz, że faceci zawsze zawsze będą dziećmi-przybliżył się do mnie i objął w tali
-Kocham cię  mój dzieciaku
-Ja też cię kocham-Leon się uśmiechną i musną mnie delikatnie w usta
Dzisiejszy dzień był na prawdę szalony. Nie zabrakło łez, szczęścia i smutku. Mam wspaniałych przyjaciół i mojego jedynego Leona. Kocham ich wszystkich najbardziej na świecie, nie wiem jak bym sobie bez nich poradziła.

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 38 część 1

Ta noc była fantastyczna, bo w końcu z najwspanialszą kobietą na świecie. Kiedy się obudziłem Violi nie było koło mnie. To do niej nie podobne, zawsze lubiła rano poleżeć w moich objęciach. Po ubraniu się zeszedłem do kuchni myśląc, że ją tam zastanę. Jednak się myliłem. Przeszukałem cały dom, ale jej nigdzie  nie było. Zaczynam się trochę denerwować, gdzie mogła pójść? Chwila, przecież ona na pewno pojechała do tego domku w górach. Zacząłem panikować i chodzić w kółko po kuchni. Jak jej się coś stanie to nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie mam pojęcia gdzie gdzie znajduje się ten domek. Nagle zobaczyłem otworzony laptop na stoliku w pokoju. Tak jak myślałem jest adres. Szybko się zebrałem i wsiadłem do samochodu. Po drodze poinformowałem jeszcze policję. Po jakiejś godzinie byłem na miejscu. Szybko wpadłem do środka domku. W kuchni i salonie nikogo nie było. Nagle usłyszałem krzyki Violetty, z kierowałem się po schodach na górę. Po drodze potykałem się o różne porozrzucane przedmioty. Wszedłem do pokoju z którego dobiegały krzyki. Zobaczyłem Germana trzymającego w ręku szklany wazon a Violetta jakieś 2 metry od niego
-Violetta zgódź się albo pożałujesz i nie będziesz miała tyle szczęścia co twój Leonek!-mówił do niej German
-Chyba sobie śnisz!? Prędzej zabiję cię własnymi rękami niż się na to zgodzę!
-Jeszcze zobaczymy!-powiedział i zaczął się do niej zbliżać. Byli tak zajęci sobą, że mnie nawet nie zauważyli . Wykorzystałem to i podbiegłem do Germana, obróciłem go w swoją stronę
-Ooo widzę, że twój romeo się zjawił
-To za to co zrobiłeś Violettcie!-powiedziałem i dałem mu prosto w nos, on zaczął się zataczać a krew ciekła mu z nosa-A to za to co zrobiłeś mi!-teraz walnąłem go prosto w krocze-teraz zwijał się z bólu już po podłodze. Viola stała bez ruchu i patrzyła się w podłogę
-Co ty tu robisz?-spytała się mnie
-Co ja tu robię?! Co ty tu robisz? Przecież on mógł ci coś zrobić!
-Ja....ja nie mogłam tego tak zostawić-mówiła cała roztrzęsiona
-Spokojnie już wszystko jest dobrze-podszedłem do niej i ją przytuliłem. Usłyszałem hałas. Odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem Germana który próbował już zawiać
-A pan gdzie się wybiera!?-podszedłem do niego po czym dałem mu w nos jeszcze raz, teraz stracił przytomność. Może trochę przesadziłem ale należało mu się. Po chwili przyjechała policja i zabrała Germana. Policjant powiedział, że już nic nam nie zagraża. Violetta siedziała podenerwowana na kanapie w salonie-Kochanie spokojnie, wracamy już do domu. Po godzinie byliśmy w domu. Usiedliśmy na kanapie w salonie. Chwyciłem Violettę za rękę i popatrzyłem jej w oczy w których widniała rozpacz, smutek i cierpienie
-Violu dlaczego mnie nie posłuchałaś? Wiesz jak się o ciebie bałem
-Wiem, przepraszam, ja po prostu chciałam żeby poniósł konsekwencje tego co zrobił
-Dobrze, już nam nic nie grozi a German posiedzi sobie trochę w pace. Violetto o czym mówił twój ojciec, na co miałaś się zgodzić?-Viola podeszła do mnie i usiadła mi na kolanach
-Powiedział, że jeżeli go nie wydam i złoże na policji zeznania , że to twój tata wynajął tego Tulipana puści mnie wolno i da pieniądze, ale przecież wiesz że ja nigdy bym się na to nie zgodziła-po jej policzku spłynęła łza którą szybko starłem
-Wierze ci, kocham cię i teraz już nic nas nie rozdzieli, obiecuję!
-Ja też cię kocham-położyłam dłoń na moim policzku, stykaliśmy się czołami po czym delikatnie się pocałowaliśmy
-Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Chyba wiem gdzie możemy wziąść ślub. Pamiętasz jak kiedyś zabrałem cię na klif z pięknym widokiem na morze?
-Jak mogłabym zapomnieć, skoczyliśmy z niego ty wariacie. To było piękne miejsce, idealne
-Czyli się zgadzasz?
-Pewnie, że tak! Co powiesz żebyśmy się pobrali w sierpniu?
-Moi rodzice pobrali się w sierpniu, ucieszą się
-Właśnie musimy im powiedzieć!
-Zaprosimy ich w sobotę na kolację
-Ale za nim to jutro do Studia!
-Tak jest szefowo-zaśmiałem się a ona walnęłam mnie poduszką -Ej nie będziemy się tak bawić-powiedziałem a do mojej główki wpadł mały pomysł. Szybko wziąłem Viole na ręce i zanim się zorientowała znaleźliśmy się już w basenie
-Verdas jesteś już trupem!-wydarła się na mnie po czym zaczęłam mnie łaskotać i podtapiać. Ja nie zostałem jej dłużny zacząłem ją chlapać.
-Yhm..-nagle usłyszeliśmy czyjeś głosy, szybko przerwaliśmy zabawę i spojrzeliśmy w tamtym kierunku.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Dziękuję

Hejka;-)
Na początku chcę wam podziękować za ponad 20 tyś wyświetleń i za komentarze, których ostatnio jest coraz więcej. Wasze opinie dają mi motywację do dalszego pisania. Czasami się dziwię, że ktoś w ogóle czyta moje wypociny.
Następny rozdział prawdopodobnie dopiero w piątek. Ostatnio mam masę nauki, i wszystko co napiszę jest beznadziejne, więc mam dla was małą propozycję na taki mały konkursik na rozdział. Zasady:
-Nie rozdzielamy Leonetty
-Mogą się pojawić inne pary
-Ma to być dzień/dwa z ich życia
Jak ktoś ma pomysł i ochotę coś napisać, czekam na pracę do czwartku 19 grudnia, do godziny 15:00
Przysyłać je możecie na kasiabranka98@gmail.com lub ebranka@wp.pl 
Najlepszy rozdział opublikuję i zrobię reklamę bloga tej osoby przez tydzień.
Jeszcze jedno postanowiłam, że zacznę dedykować rozdziały;-)
Na razie chyba tyle jak sobie coś jeszcze przypomnę to dopiszę
Buziaczki:*

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 37

Czułam ciepło wypełniające mnie od środka, błogość i beztroskę. Otworzyłam oczy, promienie porannego słońca przedzierały się  przez zasłonę. Głowę miałam położoną na torsie Leona. Czułam jego wzrok na mojej osobie. Mimowolnie się uśmiechnęłam i jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.
-Nie śpisz już słońce?-spytał Leon wodząc palcem po moim ramieniu
-Nie, nie śpię-podniosłam głowę i przybliżyłam się do niego składając na jego ustach pocałunek
-Co dziś robimy?-spytał
- Nic, cały dzień jest nasz, chociaż nie musimy iść na obiad do twoich rodziców
-Kto powiedział, że musimy-Leon obrócił mnie tak że teraz leżałam pod nim i posłał mi namiętnego całusa-To ma być nasz dzień!
-I będzie ale na obiad pójdziemy, twoim rodzice też chcą się tobą nacieszyć-Leon opadła zrezygnowany na łóżko-Chodź zrobimy śniadanie-powiedziałam i wstałam z łóżka
Po zjedzeniu śniadania i po doprowadzeniu się do porządku. Przyniosłam albumy ze zdjęciami i usiedliśmy na kanapie w salonie. Jeden album cały był wypełniony naszymi zdjęciami i zdjęciami naszych przyjaciół. Moją uwagę przykuł mały albumik z napisem Castillo. Gdy go otworzyła na pierwszej stronie byłam ja, mama i tata. Do oczu zaczęły mi napływać łzy. Leon objął mnie ramieniem i przytulił. Przewracałam dalej kartki na której była nasza rodzina. Co się z nami stało. Gdyby mama żyła nie dopuściła by do tego. Zatrzymałam się na jednym zdjęciu. Staliśmy przed drewnianym domkiem. Tata trzymał mnie na barana a mama stała obok i się uśmiechała.
-Violu gdzie zostało zrobione to zdjęcie?-spytał Leon
-A wiesz że nie pamiętam
-Patrz na ty zdjęciu w oddali widać góry-pokazał
-Chwila, chyba wiem gdzie to było . Byliśmy na wakacjach w górach. Tata kupił ten domek specjalnie na nas. To były ostatnie spędzone z moja mamą. Nigdy już tam nie przyjeżdżaliśmy. Po moim policzku zaczęły spływać łzy, które Leon szybko otarł
-Violu nie płacz, nie warto wszystko będzie dobrze-powiedział i mnie przytulił
-Wiem, bo przecież mam ciebie-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Nagle mnie olśniło, zerwałam się na równe nogi
-Coś się stało?-spytał zaniepokojony Leon
-Ja wiem gdzie on jest!
-Kto?
-Mój ojciec! On jest w tym domku. Tam się ukrywa! Muszę tan pojechać-krzyczałam i już miałam zamiar z kierować się do drzwi kiedy Leon chwycił mnie za nadgarstek i obrócił mnie w swoją stronę
-Dostaw to policji, nie możesz się narażać na niebezpieczeństwo
-Ale ja chce żeby żeby poniósł konsekwencję tego co zrobił!
-I poniesie ale dostaw to innym. Teraz chodź mieliśmy iść na obiad do rodziców
-Dobrze, chyba masz rację. Chodźmy
Obiad zjedliśmy w miłej atmosferze. Amanda wspominała czasy dzieciństwa Leona, niektóre historie były na prawdę śmieszne. Później we dwoje wybraliśmy się na spacer po parku. W końcu stanęliśmy nad brzegiem morza w dobrze znanym mi miejscu
-Pamiętasz to miejsce?-spytał Leon
-Jak mogłabym nie pamiętać, to tu pierwszy raz się pocałowaliśmy i wyznaliśmy sobie miłość
-I pamiętaj że od tamtego czasu nic się nie zmieniło w moim sercu, dalej szalenie cię kocham-powiedział po czym objął mnie w tali
-Ja też cię kocham najbardziej na świecie-teraz stykaliśmy się już czołami. Czułam jego oddech na mojej twarzy i zapach jego pięknych perfum. W końcu zamknęliśmy odległość między naszymi ustami w czułym pocałunku
-Violu mam pomysł weźmy ślub w te wakacje-powiedział gdy się od siebie oderwaliśmy
-Czytasz mi w myślach, od dawna już o tym myślałam
Po parku spacerowaliśmy do późnego wieczora. Po powrocie do domu zjedliśmy kolację. Teraz siedzimy przy lampce wina i oglądamy telewizję
-Wino się z kończyło, pójdę po jeszcze-powiedział i z pustą butelką udał się do kuchni. Ni miałam zamiaru oglądać już telewizji więc podreptałam za nim . Stał akurat tyłem do mnie. Podeszłam do niego i objęłam go w pasie
-Stęskniłam się
-Już!? widzieliśmy się jakieś 30 sekund temu-odwrócił się do mnie z uśmiechem na twarzy po czym zaraz dałam nu soczystego buziaka. Leon bez chwili wahania wziął mnie na ręce i z kierował się do sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżko składając pocałunki na mojej szyi. Cicho pomrukiwałam i rozkoszowałam się tym. Moje ręce powędrowały na guziki jego koszuli. Podniósł mnie do pozycji siedzącej i zsuną ze mnie sukienkę. Teraz to ja siedziałam na nim i całowałam każdy kawałeczek jego ciała. Po chwil zeszłam trochę niżej. Rozpięłam zamek w jego spodniach po czym je ściągnęłam. Teraz zostaliśmy w samej bieliźnie; której Leon bardzo szybko się pozbył. W końcu mogliśmy zrobić to czego tak dawno nie doświadczaliśmy.


Nie mam pojęcia kiedy następny rozdział. W tym tygodniu mam próbne egzaminy i ogólnie same sprawdziany;-(
Czekam na wasze komentarze;*

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 36

*Tydzień później*

Dziś ze szpitala wychodzi Leon. Nareszcie wszystko wraca do normy... Chyba!? Pozostaje jeszcze ten "Tulipan", nie złapali go jeszcze  a w tym tygodniu dostałam od niego chyba 10 sms-ów z pogróżkami. Nie mam pojęcia co on może chcieć zrobić. Przecież ja nie chcę tych pieniędzy. Po tacie ślad zaginą, nikt nie wie gdzie jest ale ja obiecuję, że znajdę go i zapłaci mi za to co zrobił. Za 2 miesiące koniec roku w Studio. Szczerze to chciałabym wyjechać gdzieś z Leonem na całe wakacje, oderwać się od tego wszystkiego.
Jestem już w szpitalu. Gdy weszłam do sali na środku stał Leon z gigantycznym bukietem róż. Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Jak ja go kocham.
-Leon nie musiałeś-zdołałam w końcu coś powiedzieć
-Ale ja chciałem, chce ci podziękować za to, że przy mnie byłaś, że mnie wspierałaś chociaż to ja powinienem być dla ciebie wsparciem i dodawać ci otuchy. Wiem, że zawiodłaś się na swoim ojcu ale ja nie mam zamiaru być taki jak on. Chce żebyś wiedziała, że przy mnie nie masz się czego bać. Kocham cię Violetto!-po tych słowach wypowiedzianych prosto z jego serca rozpłakałam się-Nie płacz-podszedł do mnie i otarł mi łzy
-To są łzy szczęścia, tak się cieszę, że cię mam. Kocham cię!-powiedziałam i wtuliłam się w jego tors. Leon pocałował mnie w czubek głowy
-Dobrze chodźmy już do domu-Leon wręczył mi kwiaty i ruszyliśmy do domu.
W domu miałam dla Leona niespodziankę. Zaprosiłam naszych wszystkich przyjaciół. Weszliśmy do domu, wszędzie panowała ciemność.
-Dlaczego tu jest tak ciemno?-spytał Leon
-Dlatego!
-Niespodzianka!!!-krzyknęli wszyscy
-Jak my się za tobą stęskniłyśmy!-rzuciły się na niego wszystkie dziewczyny
-Ja też się cieszę, że was widzę ale mnie dusicie
-Przepraszamy no ale w końcu najprzystojniejszy chłopak wrócił-zaśmiała się Fran
-No wiesz co?! że niby ja nie jestem przystojny-oburzył się Fed.Fran podeszła do niego i dała mu buziaka
-Lepiej?-spytała
-O wiele-powiedział z uśmiechem na twarzy 
-Leon my też się za tobą stęskniliśmy. Nie możemy się już doczekać kiedy wrócisz do Studia i zaczniemy nasze próby-powiedział Maxi
-Ja tez chce już do was wszystkich wrócić, mam już dość leżenia w łóżku.
Bawiliśmy się do późna w nocy. Jutro jest sobota więc mamy wolne. Ostatni z wielkimi oporami wyszedł Maxi. Byłam strasznie szczęśliwa i trochę zmęczona. Postanowiłam trochę ogarnąć dom. Gdy wszystko już z kończyłam udałam się do kuchni napić się soku. Stałam przy blacie nagle poczułam czyjeś ręce na mojej tali.
-Brakowało mi ciebie-powiedział Leon i zaczął całować moją szyję
-Mi też ciebie brakowało-powiedziałam i odwróciłam się do niego, zawiesiłam ręce na jego szyi-Kocham cię!-oznajmiłam i delikatnie się pocałowaliśmy
-Ja też cię kocham i kocham twoje słodkie usta-powiedział po czym ponownie się pocałowaliśmy, tym razem namiętniej. Objął mnie w tali i posadził na blacie. Nasze pocałunki były coraz głębsze. Czułam zapach jego nieziemskich perfum, dłonie wplotłam w jego kasztanowe włosy. Po jakimś czasie z niechęcią się od niego oderwałam.
-Leoś przestań-powiedziałam i zeskoczyłam z blatu
-Co?! ale dlaczego?-spytał z miną zbitego psa
-Lekarz powiedział że masz na siebie uważać
-Ale to przecież tylko....
-Nie Leon!-weszłam mu w słowo  i ruszyłam w kierunku łazienki
-Dlaczego ty mi to robisz?-spytał  podążając za mną
-Bo cię kocham-uśmiechnęłam się do niego i znikłam za drzwiami łazienki. Gdy się umyłam od razu poszłam do sypialni. Co tam zastałam? Mój królewicz smacznie już sobie spał. Położyłam się koło niego i dałam buziaka w policzek. Ostatnie tygodnie były próbą. Myślę że to zdarzenie jeszcze bardziej umocniło nasz związek.


Takie krótkie ni jakie. Nie miałam pomysłu na ten rozdział po za tym jestem przeziębiona i wszystko mnie boli. Skutki zajęć na basenie. Następny rozdział prawdopodobnie w weekend;-)
Buziaczki:*

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 35

Rano rodzice odwieźli mnie do szpitala a sami pojechali do pracy. Siedziałam przy łóżku Leona i trzymałam jego rękę a głowę miałam położoną na pościeli. Myślałam o mojej przeszłości, jak zmieniło się moje życie od kąt przyleciałam do Buenos Aires, o teraźniejszości, że mam wspaniałych przyjaciół i Leona, o przyszłości w której znajdował się Leon. Chce stworzyć zim szczęśliwą rodzinę, mieć z nim dzieci, plany, marzenia....nagle poczułam jak ścinka moją dłoń. Szybko otarłam łzy i podniosłam głowę, miał otwarte oczy
-Leon!-powiedziała z radością i się do niego przytuliłam
-Violu.....-zaczął mówić ale mu przerwałam
-Nic nie mów, poczekaj idę po lekarza
-Dzień dobry Leonie, ciesze się że do nas wróciłeś. Pamiętasz wszystko?-spytał się lekarz. Leon powiwał głową twierdząco-Boli cię coś?
-Głowa
-Dobrze zaraz dostaniesz leki przeciw bólowe. Proszę nie przemęczać pacjenta-powiedział do mnie i wyszedł z sali
-Leon tak się o ciebie bałam, kocham cię!
-Ja ciebie też kocham......Violu powiedz mi co w ogóle się stało, jak się tu znalazłem?
-Teraz to jest nieważne porozmawiamy o tym później, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie-powiedziałam i delikatnie musnęłam jego usta
Po chwili do sali weszli rodzice Leona
-Synku tak cię kochamy-powiedziała Amanda i ucałowała Leona w policzek
-To ja was dostawie samych-oznajmiłam i z kierowałam się do drzwi
-Violu tylko uważaj na siebie, jakby co to dzwoń-powiedział tata Leona
-Dobrze-odpowiedziałam i wyszłam. Postanowiłam spotkać się z dziewczynami.

*Leon*
Otworzyłem oczy, znajdowałem się w jakiejś białej sali. Słyszałem tylko dźwięk wydawany przez jakieś urządzenie i czyjeś szlochanie. Poczułem że ktoś przymnie siedzi  i trzyma mnie za rękę. Po chwili dobrze wiedziałem kim jest ta osoba. Pachniała tak jak zawsze kwiatami, tysiącami kwiatów, ścisnąłem  swoją rękę. Viola podniosła głowę. Była zapłakana i miała spuchnięte  oczy  ale i tak wyglądała ślicznie. Zaraz do sali przyszedł lekarz. Bolała mnie tylko głowa i nie pamiętałem jak się tu znalazłem. Bardzo się cieszyłem że Viola tu jest, strasznie ją kocham. Nie chciała mi powiedzieć co się stało. Potem przyszli moi rodzice. Zdziwiły mnie słowa taty które powiedział do Violi, że ma na siebie uważać. Dlaczego ma na siebie uważać? coś jej grozi?, dlaczego tu trafiłem? kto to zrobił? tysiące myśli zaprzątało moją głowę aż w końcu usnąłem,

*Violetta*
Zaprosiłam dziewczyny do siebie na noc, nie chciałam być sama . Mój tatulek po prostu sobie wyjechał i ślad po nim zaginą. Nienawidzę do, w życiu bym się po nim czegoś takiego nie spodziewała a teraz jeszcze ten człowiek wynajęty przez niego mi grozi, nie wiem do czego może być zdolny. Chce się zrzec całego majątku, nie potrzebuję jego pieniędzy. Chce tylko być szczęśliwa z Leonem. Siedziałam już z dziewczynami w salonie.
-Violu kiedy masz zamiar wrócić do Studia?-spytała Fran
-Jak wszystko będzie dobrze to od poniedziałku
-Jakby Leon się dowiedział że przez niego zawalasz naukę nie był by zadowolony-powiedziała Lu
-Wiem ale on jest dla mnie najważniejszy. Dalej do mnie nie dociera to co się stało
-My tez nie możemy w to uwierzyć, ale koniec tematu, oglądnijmy jakiś film-zaproponowała Cami
-Jasne chodźcie wybierzemy jakąś komedię. Wygłupiałyśmy się do późna w nocy. Dziś spałam spokojnie, wiedząc że Leon się wybudził i wszystko z nm w porządku.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 34

Rano obudziłam się obładowana stertą chusteczek. Miałam spuchnięte oczy z których  dalej lały się łzy. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie chętnie wstałam z łóżka żeby je otworzyć. Przyszły do mnie Fran i Cami.
-Violu będzie dobrze-powiedziała Fran i mnie przytuliła
-Wiem, ale dalej nie mogę zrozumieć dlaczego ktoś chciał go zabić
-Spokojnie, nie płacz już chodź ogarniemy cię i zawieziemy do szpitala. Po jakiejś godzinie byłam już w szpitalu najpierw chciałam porozmawiać z lekarzem
-Dzień dobry, może mi pan powiedzieć kiedy wybudzi się pan Leon Verdas
-Pani jest jego narzeczoną?-pokiwałam twierdząco głową-Prawdopodobnie jutro ale to nie jest pewne na 100%, jego stan jest już stabilny ale tak jak już wczoraj mówiłem mogą pojawić si różne skutki, może pan ido niego wejść
Po chwili znalazłam się w sali Leona na jego widok po policzkach zaczęły lecieć łzy ale szybko je otarłam, nie mogę się mazać. Usiadłam przy jego łóżku i wpatrywałam się w jego bladą twarzyczkę. Siedziałam tak do południa, do puki nieprzyszli rodzice Leona. Powiedzieli żebym poszła odpocząć. Przed szpitalem czekały na mnie dziewczyny
-Chodź przejdziemy się po mieście, rozerwiesz się-zaproponowała Cami
-Ok czemu nie-powiedziałam i ruszyłyśmy do parku. Wspominałyśmy moje początki w Buenos Aires
-Violu a pamiętasz jak na początku nie lubiłaś Leona bo był arogancki i zapatrzony w siebie-wspominała Fran
-A to kiedy wepchnął cię do basenu na imprezie u Lu a następnego dnia zastaliśmy was w dwuznacznej sytuacji-powiedziała Fran i zaczęłyśmy się śmiać
-Tak pamiętam-mówiłam przez śmiech
-Byliście wtedy półnadzy-ciągnęła Fran
-A jakbyście widzieli wtedy wasze miny, bezcenne-dalej się śmiałam-Tak to były piękne początki, cieszę się że was poznałam, dzięki wam moje życie nabrało sensu
-Też się cieszymy że cię mamy-powiedziała Cami  mnie przytuliły
Gdyby nie one teraz pewnie leżałam bym w domu i wycierała nos do chusteczki. Wieczorem wróciłam do domu. Byłam zmęczona więc od razu udałam się do łóżka. Przed snem dostałam jeszcze sms-a, nie znałam tego numeru. Jego treść brzmiała następująca "Myślisz, że to koniec?! to grubo się mylisz, to dopiero początek Tulipan"
Przez pół nocy nie spałam. Zastanawiałam się kto to jest ten Tulipan. Już nie płakałam chyba zabrakło mi łez. Z samego rana pojechałam do szpitala. Leon dalej jest w śpiączce. Siedziałam przy nim i trzymałam go za rękę
-Leon wiem że mnie słyszysz, jestem przy tobie i strasznie cię kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, jesteś moim tlenem dlatego teraz ono straciło sens. Pomyślałam że jak będziesz już zdrowy to możemy postarać się o dziecko, bardzo tego chce. Ślub też możemy przyśpieszyć. Teraz liczysz się tylko ty. Wszyscy się o ciebie martwią. Szczerze ostatnio nie byłam w Studio ale nadrobię to wszystko obiecuję, tęsknie!-Siedziałam przy Leonie parę godzin, później z jego rodzicami pojechaliśmy na policję
-Witam państwa, dowiedzieliśmy się bardzo ciekawych rzeczy. Pana Leona próbował zabić płatny zabójca Jimmy Tudeski zwany też Tulipan
-Tulipan!?!?-spytałam z nie dowierzaniem
-Tak a coś się stało?
-Wczoraj dostałam sms-a właśnie od niego
-Może mi go pani pokazać?
-Tak oczywiście, proszę
-Teraz mamy już pewność że to on ale nie mam pojęcia że jest aż taki głupi żeby się ujawnić
-A kto go zlecił?-spytała Amanda
-Otóż pan German Catillo
-Mój ojciec!?!?-krzyknęłam
-Wygląda na to że tak, poszukaliśmy trochę głębiej i chyba znaleźliśmy powód dla którego tak postąpił. Pani Maria Castillo zostawiła testament w którym wyraźnie napisała że jeżeli jej córka czyli pani wyjdzie za mąż do 20 roku życia dostanie pani cały majątek a jeżeli nie wszystko dziedziczy pan German 
-I to było powód żeby zabijać Leona, mógł powiedzieć zrzekłabym się wszystkiego, nie potrzebuję jego pieniędzy!-zaczęłam krzyczeć
-Myślę że to chodziło też o to żeby mieć panią na własność, bał się że jak pan zwiąże się z innym mężczyzną to pani o nim zapomni
-Ale to nie dało mu prawa żeby rujnować mi życie!
-I co teraz macie zamiar zrobić?-spytał Roberto
-Musimy złapać Jimmiego a to będzie trudne, pan German na razie zapadł się pod ziemię. Mam jeszcze do państwa prośbę proszę na siebie uważać, nie wiemy jakie są ich dalsze zamiary
-Dobrze zajmiemy się wszystkim, chodź Violu idziemy-powiedział do mnie Amanda
Byłam przerażona i wściekła. Gdy tylko weszłam do domu wzięłam do ręki pierwszy lepszy wazon i z hukiem walnęłam nim o ziemię. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. Zawaliło mi się całe życie. Osoba której ufałam bezgranicznie zrobiła mi coś takiego.
-Violu spokojnie-podeszła do mnie Amanda-Położysz się i odpoczniesz. Od razu gdy znalazłam się w łóżku zasnęłam. Obudziłam się w nocy bo chciało mi się pić, gdy zeszłam na dół usłyszałam rozmowę dobiegająca z salonu
-Amando musimy im pomóc nie pozwolę żeby tak cierpiała. Musimy ją całkowicie odizolować od Germana
-Masz racje, nigdy bym się po nim czegoś takiego nie spodziewała. Najpierw straciła matkę a teraz ojciec chciał zniszczyć jej życie, czym ta dziewczyna sobie na to zasłużyła. Jest wspaniała ona i Leon na prawdę się kochają, zrobię wszystko żeby byli szczęśliwi
-Jeżeli Leon to spieprzy to będzie największym idiotom na świecie
-Miejmy nadzieje ze wkrótce się pobiorą, bardzo chcę mieć taką córkę jak Violetta
Nie słuchałam dalszej rozmowy i wróciłam do sypialni. Ciesze się ze mogę na nich liczyć i ze ta o mnie sądzą.


piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 33

-Leon...on ....został postrzelony-mówiłam przez łzy, moje życie w tym momencie legło w gruzach, dziewczyny również zaczęły szlochać
-Mówiła jeszcze coś ta kobieta?-spytała Farn
-Nie wiem, upuściłam telefon-wypowiedziałam z ledwością te słowa, Fran szybko podbiegła do leżącego na ziemi telefonu, po chwili do nas podbiegła
-Dziewczyny szybko jedziemy do szpitala-powiedziała i pociągła nas za ręce. Po 15 minutach byłyśmy w szpitalu. Dowiedziałyśmy się w recepcji że Leon leży na 2 pietrze. Nie mogłam iść, nogi miałam jak z waty moje serce waliło jak dzwon. Siedziałyśmy przed salą i czekały na lekarza. Wydawało mi się że siedzimy tu już wieczność. gdyby nie dziewczyny chyba bym oszalała w końcu z sali wyszedł lekarz.
-Co z Leonem?-spytałam zalana łazami
-A panie są kim?
-My to jego przyjaciółki-powiedziała Cami-A to jego narzeczona-wskazała na mnie
-Pan Leon dostał postrzelony, ma poważnie uszkodzone lewe płuco, nie mogliśmy zatamować krwotoku sporo się wykrwawił. Napastnik prawdopodobnie próbował trafić w serce ale mu nie wyszło. Ma równiez wstrząs mózgu, przez parę najbliższych dni będzie przebywał w śpiączce, jego stan jest stabilny ale poważny. Nie możemy zagwarantować że gdy się wybudzi będzie wszystko pamiętać ani czy będzie mógł samodzielnie oddychać.
-Można do niego wejść?-spytałam
-Tak ale tylko na chwilkę
Weszłam do białej sali, Leon miał zabandażowaną głowę  i klatkę piersiową oraz był podłączony do jakiejś aparatury. Usiadłam koło niego i chwyciłam jego rękę. Wyglądał jakby spał i zaraz miał się obudzić ale to tylko moje wyobrażenia. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę że jest całym moim światem, cholernie go kocham, Nie przyjmuje do siebie wiadomości że mogę go stracić. Siedziałam tak dłuższą chwilę wpatrujące się w niego do póki do sali nie wszedł lekarz
-Czas już na panią
-Kocham cię-powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Kiedy wyszłam z sali zobaczyłam rodziców Leona. podbiegłam do jego mamy i się przytuliłam
-Wszystko będzie dobrze-powiedziała i pogłaskała mnie po włosach-Chodź idziemy do domu. Pojechaliśmy razem do naszego domu. Amanda (mama Leona) trochę mnie uspokoiła chodź widziałam że samej nie było jej łatwo. W nocy w ogóle nie mogłam spać. Rano razem z rodzicami Leona pojechaliśmy do szpitala
-Państwo do Leona Verdas?-spytał lekarz
-Tak
-Proszę wchodzić pojedynczo pacjent w dalszym ciągu przebywa w śpiączce
Pierwsze weszli rodzice, później ja. Leon wyglądał tak jak wczoraj, usiadłam przy łóżku
-Leon kocham cię, wróć do nas proszę cię!-przyłożyłam teraz twarz do jego ręki i zaczęłam płakać, nawet nie wiem kiedy usnęłam
-Violu kochanie-obudziła mnie Amanda-Na nas już czas
-Dobrze już idę tylko się pożegnam z Leonem
-Czekamy na ciebie w samochodzie-powiedziała i wyszła
-Leoś kocham cię i będę to mówiła przy każdej najbliższej okazji, przyjdę jutro-powiedziałam i pocałowałam go w czoło. Udałam się do samochodu
- Violu musimy pojechać jeszcze na policję chcemy wyjaśnić całą sprawę-powiedział Roberto(tata Leona) ja tylko pokiwałam głową, po 20 minutach byliśmy na posterunku policji
-Witam państwa proszę usiąść-powiedział mężczyzna
-Witam chcemy się dowiedzieć czy państwo się już czegoś dowiedzieli, kto próbował zabić naszego syna?-spytał Roberto
-Na razie nic nie wiemy ale wynajęliśmy detektywa, który nam pomoże a teraz mam pytanie, czy Leon mówił coś ostatnio że ktoś go może śledzi albo dostaje jakieś tajemnicze sms-y?
-Tak, ostatnio mówił że ktoś go śledził ale ja to zignorowałam-powiedziałam łamiącym się  głosem
-Dobrze nie mam więcej pytań. Jak tylko będziemy coś wiedzieć to od razu się z państwem z kontaktujemy
Rodzice Leona odwieźli mnie do domu. Chciałam pobyć sama i wszystko sobie przemyśleć. Dlaczego ktoś zrobił coś takiego?, czym Leon sobie zawinił?, komu przeszkadzała jego obecność? Tysiące pytań zaprzątało mi głowę na które nie znałam odpowiedzi.....

Prawie tydzień nie pisałam ale chyba rozumiecie szkoła i jeszcze trzecia klasa, same zajęcia dodatkowe. Jutro będę chciała dodać kolejny rozdział bo w niedziele mnie nie ma-)
To do jutra;D