poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 7: Co spokojnie?! Jak on mógł ci coś takiego zrobić?!




*Następnego dnia*


Violetta delikatnie otworzyła oczy w, które zaraz poraziły ją promienie ciepłego słoneczka. Dopiero po chwili przypomniała sobie wszystkie wydarzenie ze wczorajszego dnia. Na samo wspomnienie po jej policzku zaczęły spływać łzy, kótre szybko starła. Rozglądnęła się po sypialni, ale nigdzie nie zobaczyła Leona, który przyszedł do niej w nocy. W dalszym ciągu nie wiedziała dlaczego przy nim czuła się bezpiecznie. Przecież on nie wcale jest lepszy od Diego. On również zamieszany był w ten zakład, ale mimo tego nie potrafiła być na niego zła. Obróciła się na drugi bok i wtuliła do poduszki na której leżał Leon. Dalej czuła niesamowitą woń jego perfum. Jeszcze mocniej przycisnęła nos do poduszki żeby bardzo wyraźnie czuć zapach jego pięknych perfum. Leżała tak przez chwilę z uśmiechem na twarzy po czym wstała z łóżka i udała się do łazienki. Po porannych czynnościach zeszła na parter swojego domu. Na stole w kuchni znajdowała się karteczka.

Przepraszam, że wyszedłem bez pożegnania, ale miałem rano ważne spotkanie.
 Gdybyś tylko czego potrzebował to jestem do twojej dyspozycji.
Śniadanie masz na stole w jadali. Smacznego:) 
Jeszcze raz bardo cię przepraszam za całe wczorajsze zajście.

                                                                                                         Leon


Po przeczytaniu karteczki Violetta mimowolnie się uśmiechnęła.  Nie miała pojęcia co się z nią dzieje. Przecież tu mowa o Leonie a ona się uśmiecha. Jeszcze wczoraj był najgorszą osobą na świecie i z kończonym idiotom a dziś gdy o nim myśli robi jej się ciepło na sercu. To, że wczoraj okazał trochę serca nie znaczy, że nagle stał się kochany. To jest dalej ten sam Leon. Podrywacz, bawidamek i imprezowicz. Rzuciła karteczką o stół i udała się do jadali gdzie czekało na nią śniadanie i znów się uśmiechnęła.
-Nie Violetta przestań!-krzyknęła na samą siebie po czym siadła do stołu i zjadła pyszne śniadanie.
Do pracy była już spóźniona ponad 2 godziny, ale i tak postanowiła, że pójdzie. Miała się przejść pieszo, ale zaczęła się bać, że Diego może się gdzieś pojawić więc wsiadła do swojego auta i udała się do firmy. O dziwo nie było nikogo oprócz Ashley. Udała się do biura i włączyła laptopa po czym patrzyła się na pulpit na którym widniał napis Verdas Company.
-Verdas. Violetta Verdas-mówiła do siebie-Nie to nie pasuje. Przecież on jest.....a ja.....Nie stop o czym ja w ogóle myślę!-w dalszym ciągu do siebie mówiła
-Violetta dobrze się czujesz?-usłyszała jakiś damski głos. Szybko podniosła głowę i ujrzała Ludmiłę
-Co?! Jaaa tak czuję się dobrze. A co?! I od kiedy tu stoisz?-zaczęła zadawać pytania
-Przed chwilą przyszłam i widzę, że coś do siebie mówiłaś-oznajmiła i zajęła miejsce po drugiej stronie biurka
-A co cię do mnie sprowadza?
-Po pierwsze to mam na ciebie focha! Jak mogłaś nie powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce?! Wiesz ja od początku wiedziałam, że prędzej czy później będziecie razem! Ja wiem, że on jest czasami wkurzający, ale sama się w nim kiedyś kochałam. Przecież jemu nie da się oprzeć no sama przyznaj!?-blondynka mówiła jak najęta a Violetta patrzyła na nią ze zdziwieniem
-Yyy Ludmiła o czym ty do mnie mówisz?-spytała zdziwiona
- No błagam cię nie udawaj głupiej?!
-Ale ja na prawdę nie wiem o czym ty mówisz!?
-Widziałam dzisiaj jak Leon wychodził rano z twojego domu! No chyba mi nie powiesz, że o 7 rano był na kawie?!-po tych słowach Violetta zaczęła się śmiać
-Boże Ludmiła jak ty już coś wymyślisz
-Co wymyślę?! Przecież widziałam na własne oczy!
-Tak Leon był u mnie, ale my nie jesteśmy razem ani nic do niego.... nie czuję-dziewczyna na chwilę się zastanowiła się czy na pewno nic do niego nie czuje, ale była pewna tego co mówi-Po prostu można powiedzieć, że mi pomógł
-Pomógł ci!?
- Emmm to może ja opowiem ci wszystko o d początku. [...] No i właśnie poprosiłam Leona żeby został zemną na noc, bo się bałam i temu rano widziałaś go jak wychodził z mojego domu-szatynka opowiedziała Ludmile o całej wczorajszej sytuacji i zakładzie chłopaków
-Jak on mógł ci w ogóle coś takiego zrobić!? Już jest martwy!-krzyknęła zdenerwowana blondynka
-Lu spokojnie
-Co spokojnie?! Jak on mógł ci coś  takiego zrobić?!
-Lu wszystko jest już wyjaśnione. Przeprosił mnie i nawet pokazał, że ma jakieś uczucia. Stało się, ale czasu przecież już nie cofniesz
-Nie wierze ty go bronisz?! A ostatnio go jeszcze nie nawidziaś
-Ja go nie bronie....-chciała wszystkiemu zaprzeczyć, ale akurat do biura wszedł Leon
-Witam piękne panie o czym tak zawzięcie rozmawiacie?-spytał z usmiechem
-A tak się akurat składa, że o tobie-oznajmiła blondynka i stanęła na przeciwko Leona-Wiesz gdyby nie ta twoja piękna buźka to już dawno bym ci przywaliła!-krzyknęła i uderzyła go torebką w ramię po czym wyszła
-Ałł a jej co?-spytał trzymając się za obolałe miejsce
-Wiesz jaka jest Ludmiła musi wiedzieć wszystko
-A to już wiem za co mi się dostało-powiedział i siadł na przeciwko szatynki-Violetta ja chcę cie jeszcze raz bardzo przeprosić. Nie wiem co mi w ogóle strzeliło do głowy. I wiem, że za mną nie przepadasz, ale daj mi szanse albo proszę cie chociaż mnie już nie bij-obydwoje się zaśmiali
-Dobrze nie będę cie już bić-powiedziała z uśmiechem-Wiesz jestem przekonana, że pod tą maska bad boy'a kryje się fajny chłopak
-W takim razie jeśli chcesz lepiej poznać tego chłopaka to zapraszam cię do Nowego Jorku
-Co!?
-W ten weekend  lecę do NY żeby podpisać jakąś umowę, ale to będzie jedna kolacja a później możemy pozwiedzać miasto. Pójść do najlepszych sklepów odzieżowych cokolwiek i nie przyjmuje odmowy-uśmiechną się do niej
-Te zakupy mnie przekonały-uśmiechnęła się-Ale jest jeszcze jeden warunek
-Jaki?!
-Zrobisz mi teraz kawę
-No dobra niech ci będzie-zaśmiał się i udał się do kuchni. Violetta dalej spoglądała na miejsce gdzie siedział Leon. Chyba pierwszy raz od kąt się poznali rozmawiali ze sobą normalnie.
Po chwili wstała ze swojego fotela i udała się do półki z której wyciągnęła duży segregator. Zapatrzona w Leona który właśnie wszedł upuściła go i wszystkie kartki wypadły. Szybko kucnęła i zaczęła je zbierać
-Wiesz masz strasznie seksowny tyłeczek-powiedział i podszedł do niej i zaczął zbierać kartki
-Leon!?
-No co mówię prawdę-odpowiedział i spojrzał jej w oczy. Violetta lekko się zawstydziła i spuściła głowę
-Czemu mi to robisz?-spytała i podniosła wszystkie kartki
-Ale co?-stanął na przeciwko niej
-Mówisz mi takie rzeczy i się rumienię
-A co nie lubisz jak cię ktoś komplementuje? Przecież nie masz się czego wstydzić, poza tym ślicznie się rumienisz-uśmiechną się do niej a na policzkach Violetty znów pojawiły się lekkie rumieńce
-Emm może wrócimy do pracy?! -zahaczyła kosmyk włosów za ucho i podążyła do swojego biurka. Leon nie mógł oderwać wzroku od Violetty. Był jak zahipnotyzowany. Dopiero po chwili się opamiętał i zajął swoje miejsce.


                                                              ~*~



Dziewczyna właśnie siedziała w kawiarni i nerwowo poruszała nogami i tarła dłonie. Dziś umówiła się z Maxim. Chce mu coś ważnego powiedzieć, ale nie ma pojęcia jak to zrobić. Teraz wszystko zaczęło się układać. Z Maxim świetnie się dogadywali i spędzali ze sobą coraz więcej czasu. I wszystko było by dobrze gdyby nie ta wiadomość. Nie wiedziała jak Maxi na nią zareaguje, ale sam mówił, że ją kocha. Ma nadzieje, że jej nie zostawi z tym wszystkim samej, bo sobie nie poradzi. Z rozmyślań wyrwał ją głos Maxiego
-Hej-przywitał się i pocałował ją w policzek
-Heejjj-odpowiedziała nerwowo
-Zamawiamy coś?
-Yyy wiesz nie mam na nic ochoty. Chciałam z tobą porozmawiać. To ważne
-Mów co się stało. Właśnie widzę, że jesteś zdenerwowana-oznajmił
-Jaa nie wiem jak ci to powiedzieć, Nie wiem jak na to zareagujesz-powiedziała i spuściła głowę
-Ej spokojnie. Powiedz co się stało bo się martwię-chwycił ją za podbródek i podniósł do góry
-Maxi bo chodzi o tamtą noc w Brazylii-mówiła najciszej jak umiała
-Już mówiliśmy, że nie będziemy do tego wracać
-Ale Maxi niestety musimy! Ja nie chciałam żeby to się tak z kończyło--krzyknęła a z jej oczu zaczęły spływać łzy
-Natalia co się stało?-Maxi kucną na przeciwko Nati i chwycił jej dłonie
-Maxi bo ja......ja jestem w ciąży-powiedziała i wybuchła płaczem
Chłopaka zamurowały słowa Natalii. Nie spodziewał się czegoś takiego. Chwilę stał w bezruchu po czym ją przytulił. Miał mętlik w głowie, ale wiedział, że kocha Natalię i to właśnie jest kobieta jego życia. Już po chwili pragną tego dziecka i wiedział, że zrobi wszystko żeby Natalii i ich dziecko było szczęśliwe.


Przepraszam, że wczoraj rozdział się nie pojawił, ale nie miałam czasu.
Za to teraz jestem chora i siedzę w domu więc do piątku może pojawi się jakiś rozdział.

Mam nadzieje, że się wam podoba:)
Leonetta coraz bliżej, ale jeszcze troszeczkę musicie pocierpieć:D

Buziaki:***






sobota, 22 marca 2014

Rozdział 6: I co masz zamiar mnie pomalować?!

Kolejny dzień w towarzystwie Verdasa po prostu nie marzę o niczym innym-mówiła do siebie Violetta idąc do szatyna i swojego biura.Nie nawidziła swojego taty za tu, że kazał jej tu przyjechać. Już wolałaby pracować z 60-letnimi dziadkami niż z Leonem. Po pewnym czasie drzwi do biura się otwarły i staną w nich Leon
-Witam królową-uśmiechną się do niej  i pokłonił
-Witam błazna-odpowiedziała mu Violetta
-Bardzo jesteś śmieszna. Na prawdę bardzo-mówił sarkastycznie
-Uwierz ty jesteś śmieszniejszy, niby taki dorosły a taki głupi
-Głupi?! Ja głupi? Chyba nie wiesz co mówisz?!
-No wiesz bo myślałam, ze skoro uprawiasz seks z kim popadnie to chociaż przyjdzie ci do głowy żeby się zabezpieczyć
-A co cię nagle zaczęło interesować moje życie!?
-Bo wiesz była tutaj dzisiaj ta blondi z tego klubu i kazała ci przekazać, że zostaniesz tatusiem. Dała mi nawet zdjęcie usg. Chcesz zobaczyć?!-z każdym słowem Violetty Leon patrzył na nią z coraz większym niedowierzaniem
-Co ty w ogóle do mnie mówisz?! To jest niemożliwe?!
-A jednak wpadłeś, ale wiesz nawet nie jest mi cię żal, bo sobie na to zasłużyłeś w 100 procentach!-mówiła najbardziej przekonująco jak tylko umiała
-Nie, nie, nie to jest niemożliwe. Przecież to oznacza koniec mojego życia. Boże a jak się starzy dowiedzą to będę miał piekło!-zaczął chodzić w kółko po pomieszczeniu, a Violetta wybuchła śmiechem-I z czego się śmiejesz?
-Boże jaki ty jesteś głupi i naiwny-mówiła przez śmiech-Przecież ja to wszystko zmyśliłam
-Co?!-staną w miejscu-O teraz to tego pożałujesz!-szybko podszedł do jej biurka i wylał na nią dzbanek wody
-Aaa zabije cię!-krzyknęła cała mokra
-Uważaj bo już się boję-podniósł ręce w geście obronnym. Szybko znalazła się koło niego ze szminką w ręku
-I co masz zamiar mnie pomalować?!-zaśmiał się
-Nie mam zamiar zrobić to!-powiedziała spokojnie i z całej siły walnęła go w krocze. Leon z bólu aż się ugiął
-Ty....ty.....
-No proszę nazwij mnie suką i ździrą na co liczysz!-Leon nic nie powiedział tylko trzymał się za obolałe miejsce-I zapamiętaj sobie, że z Violettą Castillo się nie zadziera!-krzyknęła i opuściła pomieszczenie


                                                               ~*~

Kolejny piękny dzień w Buenos Aires. Ciepło, słonecznie, delikatny wiaterek owiewa twarz nic tylko się zakochać. Marko z uśmiechem na twarzy właśnie podążał do swojej ulubionej kawiarni Our Corner. Już nie mógł się doczekać spotkania z piękną czarnowłosą dziewczyną. Na sam jej widok miękły mu nogi a gdy słyszał jej głos rozpływał się jak w czekoladzie. Jak tylko wszedł do kawiarni zobaczył swoją piękność. Była ubrana w sukienkę w groszki a na włosach miała słodką opaskę z kokardką. Ona również gdy tylko zobaczyła chłopaka uśmiechnęła się. Chłopak usiadł przy jednym ze stolików i przyglądał się dziewczynie która układała ciasto. Po chwili wzięła swój notatnik i podeszła do chłopaka
-Cześć-przywitała się nie pewnie
-Hhheej-mówił z rozmarzonymi oczkami
-To co zawsze?-spytała z uśmiechem, ale Marko nic nie odpowiedział tylko patrzył się w jej piękne oczka-Marko słyszysz mnie?
-Yyy tak yy po proszę to co zawsze
-Zaraz przyniosę-oznajmiła. Po chwili wróciła z Latte Machiato
-Masz chwilę czasu? Chciałbym z tobą porozmawiać. Lubię nasze rozmowy-nerwowo się uśmiechną
-Wiesz co za chwileczkę mam klientów-oznajmiła trochę zasmucona, bo również chciała porozmawiać z chłopakiem. Podeszła do barku gdzie stał pewien mężczyzna
-Co podać?-spytała patrząc w dół
-Francesca?-spytał brunet
-Pablo?!-powiedziała radośnie i podeszła do chłopaka po czym go przytuliła-Wieki cię nie widziałam, gdzie się podziewałeś?
-A wiesz tu i tam-zaśmiał się-I właśnie nie dawno przyleciałem do Buenos Aires. To twoja kawiarnia?
-Tak moja. Nie chwaląc się podobno najlepsza w mieście-zaśmiała się
-To co dobrego polecasz?
-To może coś naszego włoskiego. Cafe Latte-zaproponowała z uśmiechem
-Tak po po proszę. Szczerze to nic się nie zmieniłaś. Zawsze byłaś taką słodką dziewczynką. Nawet wtedy kiedy ciągnęliśmy cię za kucyki w piaskownicy-zaśmiał się
-To wcale nie było śmieszne
-Wtedy było
Kiedy dwójka przyjaciół wspomniała swoje dzieciństwo i śmiała się w niebo głosy Marko patrzył na nich z zazdrością. W środku niego aż się gotowało. Jak ona może flirtować z jakimś lalusiem, a dla niego to już nie ma czasu.
-O nie ja nie pozwolę na to żeby jakiś fagac podwalał się do mojej.....jeszcze nie mojej, ale już wkrótce mojej dziewczyny-powiedział do siebie po czym wizą swoją kawę i zaczął kierować się w stronę śmiejącej się dwójki. Kiedy był już bardzo blisko owej pary "niechcący się potkną" i cały gorący napój wylądował na brunecie.
-Bardzo pana przepraszam. Na prawdę nie chciałem. To było nie chcący-zaczął się tłumaczyć, ale Fran dobrze widziała, że to wszystko było specjalnie
-Nie no nic się nie stało. Każdemu mogło się zdarzyć-powiedział spokojnie Pablo
-Wiesz co Pablo idź a górę do mnie do mieszkania i weź sobie jakieś ubrania Lucki-mówiła trochę zakłopotana
-Ok, dzięki-powiedział i udał się na górę
-Marco co to miało znaczyć?!-naskoczyła na niego Fran
-Co?! Ale o co ci chodzi?!-zaczął udawać głupiego
-Co?! O co mi chodzi?! Specjalnie wylałeś na niego tą kawę! Po co to wszystko było bo nie rozumiem!
-Ale nie bo ja.....yyyy.....bo to było tak, że-zaczął nerwowo drapać się po głowie
-Dobra  wiesz co już nie ważne-powiedziała zdenerwowana i odeszła od chłopaka
-Francesca poczekaj! Możemy porozmawiać?-krzynką za nią
-Słucham-dziewczyna zrobiła parę kroków w jego stronę
-Ale może nie tutaj. Możemy się przejść?-zaproponował
-No bobrze-zgodziła się nie chętnie i wyszli na spacer po parku.
-A więc o czym chciałeś porozmawiać?
-Nie wiem jak zacząć. Fran ja po prostu od kąt tylko cię zobaczyłem to......zakochałem się w tobie-powiedział najciszej jak umiał-I kiedy zobaczyłem tego gościa z to byłem cholernie zazdrosny. Przepraszam nie chciałem. Możesz mnie teraz znienawidzić. Dać mi w twarz i odejść, ale ja się nie poddam. Moje uczucie do ciebie jest prawdziwe i nigdy się nie zmieni-Francesca była zaskoczona wyznaniem chłopaka, nie spodziewała się tego, ale ona również była zakochana w Marco
-Marco ja....nie wiem co powiedzieć..
-Nic nie musisz mówić....
-Ale ja chcę!-przerwała mu i się do niego zbliżyła-Bo ja czuję dokładnie to samo, ale bałam ci się to powiedzieć. Kocham cię Marco-powiedziała z lekkim uśmiechem. Chłopak tylko się uśmiechną po czym szybko przyciągną do siebie dziewczynę i namiętnie pocałował. Po oderwaniu się patrzyli sobie w oczy
-Czyli wybaczasz mi to i spróbujemy być razem?-spytał z uśmiechem
-Tak Marko z wielką chęcią-chłopak pocałował ją w policzek i trzymając się za ręce ruszyli w stronę kawiarni.

                                                              ~*~

Violetta po wysuszeniu swoich ubrań wróciła do swojej pracy.W dalszym ciągu była wściekła na Leona. Miała serdecznie dość jego towarzystwa. Po pewnym czasie do biura wszedł Leon z uśmiechem na twarzy i z wielką teczką pod pachą. Staną nad biurkiem Violetty i zaczął się jej przyglądać
-Mogę wiedzieć czemu się na mnie gapisz?!
-Bo wiesz żal mi się cię zrobiło. Bidulko pewnie myślisz, że za chwilę pójdziesz do domu i wyłożysz się na kanapie przed telewizorem, ale niestety bardzo się pomyliłaś-rzucił jej na biurko grubą teczkę-To wszystko ma być przejrzane. Chce wiedzieć czy wszystko si zgadza-powiedział z uśmiechem
-Pogięło cię! Przecież to mi zajmie z 3 godziny?!
-Trzeba było myśleć za nim uderzyłaś mnie w krocze
-Jesteś......nienormalny! Nienawidzę cię!-krzyknęła
-Spokojnie ja ciebie też nienawidzę. Życzę miłej pracy-puścił do niej oko i wyszedł z biura
-Idiota!-krzyknęła jeszcze-Ale przystojny idiota-dodała w myślach.-Nie Violetta o czym ty myślisz. Muszę się za to wziąć bo nie mam zamiaru siedzieć tu do nocy.

                                                           ~*~

Leon właśnie podążył do biura Diego.
-Hej. Czego chcesz?-spytał Diego patrząc w laptop
-Chciałem ci przypomnieć, że dziś mija nasz zakład, a ty raczej nie przespałeś się z Violettą-powiedział z uśmiechem Leon
-Oj już nie bądź taki pewny siebie. Mam jeszcze czas do północy
-No dobrze. Zobaczymy jutro. Ja już lecę. Nara-powiedział i wyszedł z biura. Diego już cały plan miał w swojej głowie. Violetta to fajna laska i będzie jego czy tego chce czy nie. Odczekał z 10 minut żeby Leon opuścił teren firmy. Wstał ze swojego skórzanego fotela i zapiął marynarkę po czym udał się do biura Violetty. Po cichu wszedł do środka. Dziewczyna była tak skupiona na papierach, że nawet go nie zauważyła. 
-Dziewczyno bo cię jeszcze ktoś napadnie-powiedział i staną nad jej biurkiem
-Boże wystraszyłeś mnie-pisnęła
-Przepraszam nie chciałem. Co tu jeszcze robisz? Nie powinnaś być już w domu?
-Powinnam, ale Leon zawalił mnie pracą
-Daj sobie już spokoju z tą pracą. Jest już późno i na pewno jesteś zmęczona-powiedział i oparł się o biurko zaraz koło niej
-Tak jestem strasznie zmęczona i zdenerwowana tym wszystkim. Nienawidzę tej pracy!
-A ja wiem co może poprawić ci humor i pozwoli ci się zrelaksować-powiedział i chwycił ją za kolano po czym przyciągną do siebie. Violetta zdziwiła się jego zachowaniem
-Yyy  Diego co ty robisz?!
-Pomagam ci się zrelaksować-oznajmił i obróci fotel na którym siedziała w swoją stronę. Zaczął wodzić ręką po jej udzie. Violetta siedziała bez ruchu. Była przerażona. Dobrze wiedziała co Diego ma na myśli, ale ona tego nie chciała.
-Diego przestań!-próbowała ściągnąć jego rękę, ale był silniejszy. Mocno chwycił Violettę za biodra i posadził na blacie biurka po czym nachalnie wpił się w jej usta. Violetta zaczęła się szarpać i bić pięściami po jego klatce piersiowej, ale na marne. Diego był bardzo silny. Zaczął rozpinać bluzkę Violetty dalej całując ją w usta. Z jej oczu zaczęły wylewać się łzy, nie chciała tego. Nie w taki sposób. Myślała, że Diego jest inny, że traktuje ją jak przyjaciółkę. I nigdy by nie pomyślała, że posunie się do czegoś takiego.
-Przestań, proszę cię przestań!-krzyczała przez łzy
-Krzyk tu ci w niczym nie pomoże. W firmie nikogo już nie ma-oznajmił z chytrym uśmieszkiem i zaczął całować jej szyje. Kiedy już pozbył się jej bluzki zaczął pieścić jej piersi przez materiał stanika. Robił to zdecydowanie za mocno co sprawiało bòl Violettcie a z jej oczu płynęło coraz więcej łez. Nie mogła zrozumieć dlaczego to ją spotyka. Dlaczego w jej życiu pojawiają się sami pajace. Poddała się . Przestała się szarpać wiedziała, że to jej już nic nie pomoże. Gorzko płakała i czuła jak ręce Diego macają jej brzuch, piersi, szyje z chodząc coraz niżej. Już chciał zsunąć z niej spódniczkę kiedy drzwi do biura się otwarły i staną w nich Leon
-Violetta przyniosłem ci jeszcze.....-zaczął mówić, ale kiedy zobaczył całą scenę zaniemówił. Na początku myślał, że oni faktycznie się kochają, ale po chwili dojrzał zapłakaną twarz Violetty-Co tu się dzieje!?
-Co ty tu robisz?!-spytał zdenerwowany Diego
-Co ja tu tobie?! Nie to ty mi powiedz co ty robisz?!-podszedł bliżej
-Przecież mam zakład do wygrania-powiedział i podszedł bliżej Leona a Violetta opadła bezwładnie na ziemie i płakała
-Popierdoliło cię! Ona miała przespać się z tobą z własnej woli a nie miałeś jej gwałcić!
-A co ty jej tak nagle bronisz?!
-Ja jej nie bronie. Ja po prostu nie jestem takim chamem jak ty. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. A teraz wypierdalaj z tond!-krzykną i pokazał mu drzwi
-Ty będziesz mi rozkazywał?!-Diego zaczął się śmiać
-Tak ja ci tu rozkazuje! I możesz już tu nie wracać bo tu już nie pracujesz! Wynoś się z tond i to już!-krzyczał Leon
-Głupi jesteś wiesz?! Mi mówisz, że ją gwałce, a założę się, że jeszcze dziś sam ją przelecisz!-w tym momencie Leon nie wytrzymał i dał mu w twarz z pięści. Diego obrócił się o 360 stopni po czym wylądował na ziemi. Leon podbiegł do skulonej Violetty i siadł koło niej a dziewczyna szybko wtuliła się w jego tors i zaczęła moczyć mu koszule. Leon jeszcze mocniej ją do siebie przytulił i gładził jej włosy
-Przepraszam to moja wina. Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić. Jestem z kończonym idiotom!-mòwił w jej włosy-Spokojnie już ci nic nie grozi. Jestem tutaj-Violetta przestawała płakać. Nie wiedziała czemu ale w ramionach Leona czuła się bezpiecznie. Czuła ciepło, które ją uspokajało.Nie wiedziała co się z nią dzieje. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe i od środka wypełniało ją ciepło. Kurczowo ściskała koszulę Leona i nie miała najmniejszego zamiaru go puszczać.
-Violu chodź odwiozę cię do domu-Violetta szybko wstała i ubrała swoją koszulę. Leon wziął jej rzeczy po czym wyszli z firmy. Całą drogę do domu przebyli w ciszy. Kiedy dojechali pod jej dom Violetta chciała się pożegnać
-Dziękuje ci za pomoc. Dobranoc-powiedziała i wyszła z auta
-A gdzie ty się wybierasz?-usłyszała za sobą głos Leona
-Jak to gdzie do domu-odwróciła się w jego stronę
-Nigdzie cię samej nie puszczę. Jesteś roztrzęsiona. Odprowadzę cię i dopilnuję żebyś poszła spać
-Ale....
-Nie ma żadnego, ale-chwycił ją za rękę i ruszył w stronę drzwi.
Kiedy Violetta poszła się umyć Leon zrobił jej kolację .
-Nie wiedziałam, że umiesz gotować-powiedziała wchodząc do kuchni
-Bo ty jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz-oznajmił o postawił przed nią talerz naleśników z bitą śmietaną. Kiedy Violetta zajadała się pysznymi naleśnikami Leon przyglądał się jej z zaciekawieniem
-Mogę wiedzieć czemu mi się tak przyglądasz? Wybrudziłam się?-spytała i odłożyła talerz
-Nie po prostu dopiero teraz zauważyłem jakie masz piękne oczy. Jak morze czekolady-uśmiechną się do niej zalotnie a Violetta się lekko zarumieniła
-Yyy Leon mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę?-spytała nieśmiało
-Tak, o co chodzi?-spytał i podszedł bliżej niej
-Mógłbyś dostać dzisiaj ze mną......tutaj.....znaczy w pokoju gościnnym. Czułabym się lepiej-plątała się w słowach
-Tak, spokojnie zostanę-oznajmił i przytulił dziewczyną. Była zaskoczona reakcją chłopaka, ale oddała uścisk. Kiedy się od siebie oderwali Violetta zaprowadziła Leona do pokoju gościnnego i sama poszła spać do swojej sypialni. Jeżeli można było nazwać to snem. Non stop przez oczami miała obraz Diego. W dalszym ciągu czuła jego ręce na swoim ciele. Zrobiło się jej zimno. Na całym ciele miała gęsią skórkę. Wydawało jej się, że on tu jest i, że chce dokończyć to co mu przerwano. Szybko podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła krzyczeć. Już po chwili do jej pokoju wleciał Leon. Szybko znalazł się koło dziewczyny i mocno ją przytulił
-Leon on tu był. Diego tu był-mówiła roztrzęsionym głosem
-Spokojnie. Nikogo tu nie było. Wydawało ci się tylko-powiedział i objął dziewczynę ramieniem. Violetta wtuliła się w jego tors a jej powieki po woli się zamykały. Przy Leonie od razu wszystkie lęki zniknęły. Wiedziała, że przy nim nic jej nie grozi. I chodź po południu go jeszcze nienawidziła to teraz wiedziała, że Leon nie jest dupkiem bez uczuć i na pewno jeszcze wiele raz pozytywnie ją zaskoczy.





Oooo Leonettka jak słodko<3
Ale od razu mówię oni jeszcze NIE będę razem.
Przepraszam za parę brzydkich słów, ale jestem taka zła i wściekła, że najchętniej bym komuś przywaliła!
Mam nadzieje, że rozdział chociaż trochę wam się podobał i do następnego:)

Buziaki:***

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 5: I co chcesz z tym zrobić?

*Kilka godzin wcześniej*
           Brazylia


Dzisiaj ani Maxi ani Nati nie byli skrępowani już swoją obecnością. Po wyczerpującym kursie postanowili wziąć prysznic i wyjść na kolację. Maxi po kąpieli z przyzwyczajenia zaczął paradować w samym ręczniku po pokoju szukając ubrania. Nati w swojej garderobie wybierała właśnie sukienkę. Myśląc, że Maxi jest jeszcze pod prysznicem wyszła w samej bieliźnie non stop patrzyła na sukienkę którą niosła. Za to Maxi szedł z drugiej strony przypatrując się małej plamce na swojej koszuli. W jednej chwili poczuli jak do siebie dobili. Maxi z wrażenia puścił ręcznik. który spadł na podłogę. Nati zaczęła piszczeć i momentalnie odwróciła się do niego plecami
-Przepraszam, nic nie widziałam. Nie wiedziałam, że tu jesteś-mówiła zawstydzona
-To ja przepraszam nie powinienem chodzić w samym ręczniku-powiedział a jego wzrok był wbity w pośladki Nati, które zakrywały koronkowe majtki. Chłopakowi bardzo podobał się ten widok
-Yyy Maxi?!
-Tak-powiedział dalej patrząc na pupę dziewczyny
-Możesz obwinąć się ręcznikiem i ubrać
-Aaa faktycznie-ockną się i podniósł ręcznik-Wiesz masz bardzo ładną bieliznę-powiedział jeszcze i znikł za drzwiami łazienki, a Nati miała ochotę zapaść się pod ziemię.
Po pół godziny byli już w restauracji. Jak na razie siedzieli w ciszy. Żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Dopiero po kilku lampkach wina języki im się "rozwiązały"
-Nati powiedz ty mi dlaczego ty mnie rak traktujesz?-spytał już lekko pijany Maxi
-Ale jak? Nie rozumiem
-Nie wiem czy wiesz czy też nie wiesz, albo udajesz, że nie wiesz lub robisz ze mnie idiotę!?-zaczął seplenić
-A możesz trochę jaśniej?-spytała zdezoriętowana
-Bo ty mi się bardzo podobasz. Ja dla ciebie zmieniłem całe swoje życie, a ty traktujesz mnie jak powietrze
-Maxi ja cie rozumiem, ale ja po prostu nie szukam chłopaka
-Ale jak ty możesz nie chcieć takiego chłopaka jak ja?! No popatrz się na mnie. Przystojny, inteligentny, zabawny, świetnie tańczy czego chcieć więcej?!
-Ale tu nie chodzi o ciebie tylko o mnie.....
-Czemu o ciebie przecież jesteś piękna, mądra.....
-Maxi dasz mi coś powiedzieć!? Ja nie jestem taka jak dziewczyny które znasz. Ja potrzebuję czasu
-W takim razie myślę, że gdy ta butelka wina się z kończy będziesz gotowa-powiedział pod 
-Mówiłeś coś?
-Nie nic. Może jeszcze wina?-spytał z uśmiechem
Dalej ich rozmowa kręciła się w luźnej atmosferze. Po kolacji w dobrych humorach wrócili do hotelu
-Wiesz Maxi zawsze zastanawiałam się jak to jest być zakochanym -mówiła ściągając szpilki
-Jeśli chcesz jak mogę ci pokazać?!-powiedział i ściągną swoją marynarkę
 -Niby jak?-spytała i stanęła naprzeciwko niego
-Choćby tak-zbliżył się do niej i położył ręce na jej tali. Zaczęło ich dzielić coraz mniej aż w końcu 
zamknęli odległość miedzy sobą i złączyli usta w namiętnym pocałunku. Natalia była zaskoczona całą sytuacją, ale nie odepchnęła Maxiego. W głowie szumiało jej od alkoholu teraz pragnęła tylko i wyłącznie bliskości Maxiego. Chłopak zaczął pogłębiać pocałunki i kierować się z dziewczyną na łóżko. Szybkim ruchem zdjął z niej sukienkę. Chciał już widzieć ją w całej okazałości. Nati również zabrała się do rzeczy i pozbyła się ubrań Maxiego. Parę godzin wcześniej żadne z nich nie pomyślałoby, że na koniec dnia wylądują w łóżku. I tak upojnie spędzą tę noc.

                                                            ~*~


*Kilka dni później, Buenos Aires*

Ludmiła siedzi w swoim biurze zawalona aktami. Miała już na dzisiaj serdecznie dość pracy. Marzyła tylko o tym żeby znaleźć się w swoim domu, ale niestety dzisiaj miała jeszcze jednego klienta. Usłyszała płukanie i dźwięk otwieranych się drzwi. Momentalnie podniosła głowę. Gdy zobaczyła wchodzącego chłopaka odebrało jej mowę. Przystojny szatyn w czerwonych rurkach i czarnej marynarce z mega grzywką postawioną na żelu właśnie przekroczył próg jej biura. Z powalającym uśmiechem na twarzy zaczął kroczyć w jej stronę
-Jestem Federico Pasquarelli ale możesz mi mówić Fede-powiedział i przeczesał swoją grzywę po czym rozsiadł się w fotelu
http://i2.pinger.pl/pgr154/f2a89a4f0009c71c52bb2e86-Lu....Ludmiła Ferrrrooo-wydudkała dziewczyna i w dalszym ciągu nie mogła oderwać od niego wzroku. Chłopak również przyglądał się dziewczynie z zainteresowaniem. Spodobały mu się jej niesamowicie blond włosy i śliczne piwne oczka. Robiła wrażenie słodkiej i małej kruszynki
-Yyy co cię do mnie sprowadza?-spytała w końcu dziewczyna
-Stała się rzecz straszna. Właściwie jeszcze nie, ale mogła się stać. Mogli mi odebrać najcenniejszą rzecz w moim życiu. Za kratki z nimi!-wykrzyczał
-A mógłbyś tak trochę jaśniej?-spytała nie odrywając wzroku od twarzy chłopaka
-To co oni chcieli mi zrobić to jest szczyt chamstwa, ale wiesz co chcieli zrobić?! Nie uwierzysz mi po prostu nie uwierzysz!
-A możesz mi w końcu powiedzieć co chcieli ci zrobić!
-Oni chcieli mi......obciąć moją piękną grzyweczkę-powiedział i zaczął szlochać
-Na prawdę?!-spytała powstrzymując śmiech-I co chcesz z tym zrobić?
-Jak to co?! Pozwać ich!
-Ale za co oni nic nie zrobili
-Jak to nic!? Naruszyli moją przestrzeń osobistą i obmacywali moją grzyweczkę!
-Przykro mi, ale ja nie dam rady nic z tym zrobić-powiedziała rozbawiona
-No dobrze-zaczął i podparł sobie ręką brodę-A gdyby ktoś  tobie próbował ściąć te piękne blond włoski jak u anioła to co byś zrobiła?
-Na pewno bym nikogo nie pozywała. Zdenerwowałabym się to fakt, ale pozywać o taką rzecz?!  Chciałabym ci pomóc ale nie potrafię. A teraz jeżeli to wszystko to cię pożegnam bo chciałabym iść już do domu-powiedziała z bólem w sercu bo tak na prawdę chciałaby jeszcze podziwiać tego chłopaka
-No dobrze skoro tak mnie wyganiasz to sobie pójdę-opuścił jej biuro ze spuszczoną głową
Ludmiła pozbierała wszystkie swoje rzeczy i zapatrzona w telefon wyszła z biura
-Wiesz mała skoro nie możesz mi pomóc to może chociaż dasz się zaprosić na kawę?-odezwał się chłopak opierając o ścianę, a Ludmiła upuściła prawie wszystkie papiery
-Boże chcesz żebym dostała zawału?!-powiedziała łapiąc papiery które wylatywały jej z rąk
-No to jak będzie?-spytał z uśmiechem
-Ok możemy się przejść-uśmiechnęła się delikatnie i ruszyli do kawiarni


                                                           ~*~

Maxi i Nati od pobytu w Brazylii nie odzywają się do siebie. Dziewczyna nie może uwierzyć w to jak mógł tak wykorzystać jej chwilę słabości. Za to Maxi uważa, że nie stało się nic strasznego bo przecież i tak połowy nie pamiętają. Siedzą właśnie w pokoju nauczycielskim w którym panuje cisza jak makiem zasiał
-Natalia możesz mi podać tamtą teczkę?-zwrócił się do niej chłopak, ale dziewczyna nie zareagowała-Natalia słyszysz mnie?! Możesz mi podać tą teczkę?-chłopak ponowił pytanie, ale znów zero reakcji ze strony dziewczyny-No proszę cię ile jeszcze na mnie gniewać?!-Chłopak rozłożył ręce-A tak poza tym to ty też tam byłaś. Chyba cię do tego nie zmusiłem?! Tylko sama z własnej woli dałaś mi się przelecieć!
-No pewnie jeszcze się wydzieraj! Niech wszyscy wiedzą, że ze sobą spaliśmy. Jesteś takim sam jak wszyscy. Dla was liczy się tylko seks. Może najpierw powinniśmy się lepiej poznać, zbliżyć się do siebie. Zakochać się w sobie a nie iść do łóżka i wszystko załatwione. Twoje potrzeby zaspokojone i jest super. A pomyślałeś o mnie?! Może ja tego nie chciałam?!-również zaczęła krzyczeć
-Natalia przepraszam. Ja nie chciałem żeby to wszystko tak wyszło. Zależy mi na tobie i nie chciałem cię z krzywdzić-przybliżył się do niej i chwycił jej dłonie-Proszę zapomnijmy o tym. Nie chce cię stracić-mówił z maślanymi oczkami
-Tak zapomnijmy o tym-delikatnie się do niego uśmiechnęła po czym się przytulili.




Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale po prostu nie mam czasu. Rozdziały raczej będą pojawiać się tylko w weekend.
Dziś tylko o Naxi i Fedemiłe ale następny postaram się napisać tylko o Leonettcie:)
Zastanawiam się czy nie którzy umieją czytać. Skoro w informacji pisze, że rozdział pojawi się w weekend to pojawi się w weekend, a nie kiedy next?! Błagam czytajcie to co piszę^^


Buziaki:***

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 4: I z czego się śmiejesz!?

 Rozdział dedykuję moim kochanym psiapsiółką Margaret i Borkoś Blanco<333


*2 dni później*

Maxi wraz z Nati są już w Brazylii. Chłopak cieszy się jak małe dziecko, które właśnie dostało lizaka i ten lizak jest całym jego światem. Teraz patrzy na Nati, która właśnie jest tym jego lizakiem. Dalej nie może uwierzyć, że jest tu z nią. Co prawda ona zaprosiła go tylko po to żeby towarzyszył jej na zajęciach, ale to już coś, a poza tym okazało się, że mają wspólny pokój. Jemu bardzo się to spodobało. Od razu po rozpakowaniu się ruszyli na pierwsze zajęcia. Nati ubrała czarne leginsy i krótką falującą spódniczkę do tego podkoszulka na ramiączkach. Kobieta prowadząca zajęcia kazała ustawić się w parach. Tak, że partner obejmował partnerkę stojąc za nią. Ręce Maxiego był położone na tali Nati. Dziewczyna była tym wszystkim trochę z krępowana. Poruszali się w rytm muzyki kręcąc biodrami. Później wszystkie dziewczyny kręcąc pupą wykonywały koła, co spowodowało, że Natalia co jakiś czas ocierała się o Maxiego a po jego ciele przechodził przyjemny deszcz. Po kilkunastu minutach obydwoje się rozluźnili i poddali się muzyce. Maxiemu bardzo spodobały się te zajęcia. Mógł podziwiać piękne kształty Nati i jeszcze dotykać jej ciała. Kiedy wrócili do pokoju hotelowego byli bardzo zmęczeni, więc od razu wzięli prysznic i szykowali się do snu
-Nati jeśli chcesz ja mogę spać na podłodze nie ma problemu-zwrócił się do dziewczyny
-Nie no co ty nie będziesz spał na podłodze. To łóżko jest wystarczająco duże, że pomieści nas dwóch-powiedziała i weszła już pod ciepłą kołderkę
-Ok-odpowiedział i położył się na drugim końcu łóżka
-Nie będzie ci przeszkadzało jak puszczę sobie muzykę?-spytała
-Nie śmiało włącz-powiedział i sam wziął się za czytanie swojej książki. Słyszał cichą muzykę z słuchawek Natalii, która jeszcze bardziej go relaksowała. Po chwili dziewczyna zapomniała się, że koło niej leży Maxi i zaczęła śpiewać swój ulubiony kawałek na głos. Maxi przysłuchiwał się jej z uśmiechem na twarzy. Bardzo podobał się mu jej głos. Nati zauważyła, że wzrok chłopaka z kierowany jest na nią i zdjęła słuchawki
-Coś się stało, że mi się tak przyglądasz?
-Nie tylko śpiewałaś na głos-powiedział z uśmiechem
-Jezu przepraszam-dziewczyna się zawstydziła
-Nic się nie stało. Masz na prawdę piękny głos
-Dziękuje-odpowiedziała lekko zarumieniona-Pójdę już spać, dobranoc-powiedziała i odwróciła się do chłopaka plecami
-Dobranoc-odpowiedział i również się położył

                                                                ~*~

Violetta właśnie przygotowywała się na imprezę z Lu i Fran. Ma nadzieje, że się na niej rozerwie i zapomni o pracy. Wybrała dość odważny zestaw. O godzinie 19 ruszyła w umówione miejsce gdzie czekały już na nią już dziewczyny
-Cześć-przywitały się całusem w policzek-Wyglądacie ślicznie-powiedziała Viola (Lu, Fran)
-Ty wyglądasz bajecznie. Chyba masz zamiar dzisiaj poderwać jakiegoś przystojniaka-zaśmiała się Lu i ruszyły do klubu. Siadły przy jednym ze stolików i zamówiły drinki. Najpierw rozmawiały o ubraniach i modzie a później zeszły na temat chłopaków
-Fran a ty masz chłopaka?-spytała blondynka
-Nie, ale ostatnio spotkałam mój ideał-powiedziała z uśmiechem
-Opowiadaj-rozkazała Viola
-No więc wpadliśmy ostatnio na siebie. Akurat wracałam z zakupów, zaczęło padać i jak biegłam przed siebie to do niego dobiłam. Przez co wszystkie moje zakupy razem ze mną wylądowały na chodniku, ale później mi pomógł i poszliśmy do mnie. Pogadaliśmy i  teraz codziennie przychodzi do mojej kawiarni na kawę. Jest  po prostu boski, uroczy inteligentny, zabawny no i przystojny. Ma takie niesamowite  czekoladowe oczy-rozmarzyła się
-Czyli gej albo zajęty-palnęła blondynka
-Ludmiła!-krzyknęła Violetta
-No co?! Takich chłopaków nie ma
-A ja twierdzę, że są, zobaczysz jeszcze na takiego trafisz-powiedział stanowczo Violetta
-No dobrze to w takim razie gdzie twój ideał?-spytała Ludmiła
-Na razie nie ma.....znaczy jest taki Diego, ale to tylko przyjaciel i nie sądzę żeby z tego było coś więcej
-Diego Hernandez?-spytała blondynka a Viola kiwnęła twierdząco głową.  Ludmiła dobrze znała Diego. Był jeszcze gorszy niż Leon. Zawsze mówił, że kocha, a później zaliczał i rzucał. Chciała ostrzec przed nim Violettę, ale nie było jej dane
-Nie no nie wierzę! Co on tu robi?!-powiedziała zła szatynka na widok Leon wchodzącego do klubu
-To jest jego ulubiony klub, zawsze tu przychodzi-oznajmiła spokojnie blondynka
-Zrobiłaś to specjalnie, wiedziałaś, że go nie toleruję!
-Nieee po prostu ja też lubię tu przychodzić-oznajmiła bawiąc się słomką
-Cześć Lu-koło nich pojawił się Leon i przywitał się z nią całusem w policzek-Violetta-powiedział i posłał dziewczynie zimne spojrzenie
-Leon-dziewczyna odpowiedziała mu tym samym
-Oj jak wy się strasznie lubicie-zaśmiała się blondynka-Leon to jest Fran, Fran to jest Leon-przedstawiła ich sobie dziewczyna
-Cześć piękna-rzucił Leon z uśmiechem
-Hej-odpowiedziała bujając gdzieś w obłokach
-A jej co?-spytał
-Poznała chłopaka-oznajmiła Ludmiła
-No ta ja wam już nie przeszkadzam, idę się zabawić-powiedział i odszedł
-Dobra dziewczyny chodźcie nie będziemy tu tak siedzieć-powiedziała radosna Fran i pociągła za sobą dziewczyny na parkiet
Tańczyły w swoim towarzystwie. Violetta zamknęła na chwilę oczy i oddała się muzyce. Po chwili poczuła jak ktoś obejmuje ją od tyłu i mocno do siebie przyciąga. Jej ciało przeszedł dreszcz. Poczuła piękny zapach perfum, które dobrze już zna
-Wyglądasz seksi-wymruczał jej do ucha Leon
-Możesz się ode mnie odwalić?!-spytała w miarę spokojnie
-Nie mów, że ci się nie podoba!?-powiedział a jego ręce powędrowały na jej uda
-Nie, nie podoba mi się!-powiedziała ostro chodź prawda była inna. Jego dotyk był przyjemny i kojący, ale szybko się mu wyrwała-Muszę iść do łazienki-powiedziała i odeszła od szatyna. Kiedy wyszła z łazienki postanowiła trochę ochłonąć i wróciła do stolika. Po chwili jej wzrok skupił się na Leonie, który już właśnie ślinił się z jakąś blondi. Patrzyła jak obmacuje jej ciało bez żadnych zahamowań, a blondi była tak napalona, że najchętniej  zrobiła by to z nim tutaj i teraz. Nie mogła się już dużej patrzyć na tę miętoszącą się dwójkę i poszła znaleźć dziewczyny. Przez resztę wieczoru bawiły się już tylko w swoim towarzystwie. Późno w nocy wszystkie wróciły do swoich domów.

                                                                  ~*~

Następnego dnia Violetta obudziła się z ogromnym bólem głowy. Najchętniej nie wychodziłaby dzisiaj z domu, ale musi iść na kolację z państwem Verdas i Leonem. Budzik pokazywał już 13. Kiedy popatrzyłam na telefon miała 1 nieodczytaną wiadomość od Leona "Bądź gotowa na 16. Przyjadę po ciebie"
-Co mam tylko 2 godziny żeby się przygotować?!-krzyknęła i zerwała się z łóżka
Z ledwością się wyrobiła. Miała problem z dobraniem stroju. W końcu wybrała TO. Prawie zakładała buty kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyła i ujrzała w nich Leona
-No nareszcie-rozłożył ręce
-Stałeś tu może 15 sekund!
-O 5 za dużo, a teraz chodź idziemy-szatynka zamknęła drzwi i ruszyła za Leonem
-Niezła fura-powiedziała na widok jego cacka
-No a co myślałaś, że taki facet to niby czym jeździ?!
Violetta nic nie odpowiedziała tylko wsiadła do auta. Kiedy już jechali szatynka poruszyła temat wczorajszej nocy
-I jak tam po upojnej nocy z blondi?
-Jakiej blond......aaa-powiedział z uśmieszkiem-Zazdrosna?!-zabawnie poruszał brwiami co rozśmieszyło dziewczynę
-Haha chyba sobie żartujesz. Już zaczęłam współczuć tej dziewczynie, że musiała na ciebie patrzeć!
-Ona przynajmniej chciała na mnie patrzeć, a tobą to nawet wygłodzony pies się nie zainteresuje!
-Pff wiesz co?! Jesteś największym palantem jakiego znam!
-Może jestem palantem, ale za to przystojnym, a nie wyglądam jak Britney Spears na odwyku!
-Wiesz z kończ nie mam zamiaru cię już dłużej słuchać!-powiedziała i odwróciła głowę w stronę okna
-No i dobrze ja też nie mam zamiaru słuchać twoich głupot!
Resztę drogi przebyli w ciszy. Kiedy znaleźli się w restauracji Olivia i Paul Verdas już czekali. Po przywitaniu się siedli do stołu
-I jak ci się pracuje z Leonem?-spytała Olivia
-Wiemy, że nie ma łatwego charakteru, ale to dobry chłopak-dodał Paul , a Violetta chciała wybuchnąć śmiechem. Dobry chłopak!? Chyba w myślach!
-Tak Leon ma swoje humorki, ale bardzo dobrze mi się z nim pracuje-powiedziała najbardziej poważnie jak umiała i posłała chłopakowi sztuczny uśmiech
-Twój tata nam mówił, że studiowałaś prawo-powiedział Paul
-Tak, ale musiałam przerwać ze względu na przyjazd tutaj-oznajmiła
-Jeśli tylko chcesz możesz wrócić na studia. Znamy świetną uczelnię na której studiował Leon-powiedziała uśmiechnięta Olivia
-Leon studiował? Nic mi nie mówił-zdziwiła się Violetta
-Tak bo wiesz Leon nie lubi o sobie opowiadać i jest czasami nieśmiały w stosunku do kobiet-zaśmiała się Olivia
-Mamo, przestań!-oburzył się Leon, a Violetta ledwo już powstrzymywała śmiech. On nieśmiały w stosunku do kobiet?! Oni chyba w ogólne nie znają swojego syna?!
Reszta kolacji przebiegła w miarę normalnie. Kiedy tylko Leon i Viola wyszli z restauracji dziewczyna wybuchła śmiechem
-I z czego się śmiejesz!?-spytał Leon
-Jak ty im ten kit wcisnąłeś!? Nieśmiały w stosunku do kobiet!? Studiowałeś, serio!? Chyba WDŻ! -mówiła przez śmiech
-Wiesz trzeba zgrywać dobrego synka inaczej nie miał bym tyle kasy-powiedział i wsiadł do samochodu
-Jesteś na prawdę niezłym aktorem-powiedziała zapinając pasy
-Dobra nie wszystko co mówię jest kłamstwem
-To co jest na przykład prawdą?
-Prawdą jest na przykład to, że strasznie seksownie wyglądasz w tej sukience-uśmiechnął się do niej, a Violetta chcąc nie chcąc się zarumieniła
-Ty zawsze myślisz tylko o jednym
-Nie prawda! Ja tylko powiedziałem, że ładnie wyglądasz w tym stroju!
-Jestem ciekawa ilu laską powiedziałeś, że tylko ładnie wyglądają w tym stroju, a później je przeleciałeś?!
-Może było parę takich, ale teraz o tym nie myślałem
-No, okej. I jutro z samego rana mamy konferencję i masz się nie spóźnić!
-Wiesz przy tobie raczej nie da się zapomnieć, że jutro jest konferencja-zaśmiał się a szatynka pokazała mu język.




I jak się wam podoba?
Rozdział jest trochę niedopracowany stylistycznie, ale nie mam siły go już poprawiać. 
Mam masę pomysłów jakby tu połączyć Leonettę, ale musicie jeszcze troszeczkę poczekać:)
Do następnego;D

Buziaki:***