niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 50

*2 tygodnie później*

*Violetta*
Już od jakiegoś czasu razem z Anabel jestem w domu. Leon nie odstępuje nas ani na chwile. Również wszyscy nasi przyjaciele i dziadkowie spędzają z nami dużo czasu. Zakochali się w Anabel tak jak my. Czasem nie mogę się dostać do własnej córki bo wszyscy chcą ją mieć. Właśnie stoję przy drzwiach i obserwuję jak Leon usypia naszą małą kruszynkę. Tak słodko razem wyglądają. Odłożył ją już do łóżeczka więc postanowiłam wejść. Leon stał do mnie tyłem więc go objęłam i mocno się przytuliłam
-Kocham was-szepnęłam mu do ucha
-Ja też was kocham-obrócił się w moją stronę i objął w tali. Przybliżył się do mnie i namiętnie pocałował w usta
-Leon chodźmy z tond jeszcze ją obudzimy-szepnęłam kiedy się od niego oderwałam
-Tak chodźmy-pociągną mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju Anabel i poszliśmy do kuchni
-Na pewno mogę wyjść dziś z chłopakami?-spytał
-Leon oczywiście, że możesz, przecież nie będziesz non stop przy mnie siedział 
-Ok to ja pójdę się przebrać-powiedział i poleciał do garderoby
Międzyczasie przyszli Maxi, Fede, Thomas i Brodvay. Porozmawialiśmy trochę i zjawił się Leon więc postanowili się zbierać
-Tylko błagam was oddajcie mi go żywego-zwróciłam się do chłopaków
-Oj Violu przesadzasz, przecież my zawsze jesteśmy grzeczni-powiedział z uśmiechem Fede
-Mam wam przypomnieć Las Vegas?!
-To....to było dawno temu i nie prawda-próbował wykręcić się Thomas
-To my lecimy, pa-powiedział Fede i już chcieli wyjść
-Yhm Leon chyba o czymś zapomniałeś-Leon odwrócił się na pięcie i podszedł do mnie po czym wpił się w moje usta
-O proszę was dajcie spokój! Zabieramy go tylko na parę godzin!-oburzył się Maxi i odciągną ode mnie Leona po czym zniknęli za drzwiami.

*Leon*

Pierwsze z chłopakami wybraliśmy się na gokarty. Trzeba się w końcu najpierw zabawić. Później wybraliśmy się do klubu. Wypiliśmy parę drinków na rozluźnienie i postanowiliśmy ruszczyć dalej w poszukiwaniach lepszego klubu. Akurat przechodziliśmy kolo akademika w którym odbywała się impreza
-Chłopaki idziemy tam. Na pewno mają niezłe zaopatrzenie-zaproponował Thomas i wszyscy poszliśmy w jego ślady
Rzeczywiście impreza była przednia. Alkohol lał się litrami, była niezła muzyka i oczywiście niezłe laseczki. Gdyby nie fakt, że wszyscy byliśmy zajęci na pewno byśmy z korzystali. Po paru godzinach wyszliśmy z tam tond już nieźle wstawieni. Chwiejną postawą ruszyliśmy przed siebie. Po jakimś czasie zboczyliśmy z toru naszej wędrówki i znaleźliśmy się na jakiejś farmie
-Chłopaki gdzie my jesteśmy!? Przecież to jest jakaś wiocha!-Maxi rozkładał ręce miejsce w którym się znajdujemy
-To jest stadnina-oznajmił Thomas
-Czego?-spytał Maxi
-Jak to czego?! Koni!-dodał Thomas
-Jakich koni?! Co wy bredzicie. To jest stadnina lam!-powiedziałem wskazując na zwierze znajdujące się kilka metrów od nas
-Straty ty chyba lamy nie widziałeś!? Przecież to jest baran!-powiedział Brodvay i podeszliśmy do zwierzęcia
-Tak baran to jest chyba z ciebie!A to, to to jest kozica górska!-wydarł się Thomas
-Dobra nie ważne co to jest. Zróbmy sobie z tego jaja. Słuchajcie mam tu czerwoną szminkę....jak to się mówi mojej boyfriend-oznajmił Fede wyciągając z kieszeni owy przedmiot.
Już po jakimś czasie zwierze było pomalowane  czerwoną szminką. Na sobie miało kapelusz i spodnie ze stracha na wróble. Nasza zabawa trwała by dłużej gdyby nie zbliżające się kroki jakiś osób. Szybko zaczęliśmy uciekać. W oddali słyszeliśmy krzyki jakiś mężczyzn. Po paru minutacg biegu mocno zasapani zatrzymaliśmy się na jakiejś stacji benzynowej
-Wiecie co jest już 3 nad ranem, Chyba już czas cię Leon odstawić do żonki bo będzie zła-wymamrotał Maxi
-Jakiej żonki o czym w do mnie mówicie!?-spytałem zdziwiony
-O chłopie gdyby to usłyszała już miałbyś chyba obitą machę!-zaśmiał się Brodvay
-Ale kto by mi ją obił?!-dalej nie wiem o kim oni mówią
-No nie ważne przekonasz się nad ranem, a teraz chyba trzeba zadzwonić po taksówkę bo jesteśmy  w jakiejś czarnej dupie-Fede wyciągną telefon i zadzwoni po transport. Po jakiś 15 minutach przyjechała taksówka i pojechaliśmy. Trochę mi się zdrzemnęło i ocknąłem się dopiero kiedy chłopaki próbowali wyciągnąć  mnie z taksówki
-No to jesteśmy. Myślę, że trafisz do drzwi-Maxi poklepał mnie po ramieniu i się zmył
Wolnym krokiem podszedłem do drzwi, które był zamknięte. Pewnie mam gdzieś klucze! Zacząłem grzebać w kieszeni spodni. O są! Próbowałem trafić nimi do zamka, ale na marne. Te drzwi się chyba ruszają?!  O otworzyły się! Spojrzałem w górę i zobaczyłem w nich przepiękną szatynkę w krótkiej piżamce odsłaniającej jej piękne nogi. W tym momencie mój wzrok skupił się na jej biuście. Muszę przyznać, że ma całkiem pokaźny. Krótko mówiąc niezła z niej laska. Dopiero po chwili się ocknąłem
-Yyy przepraszam bo ja nie wiem czy dobrze trafiłem?
-Dobrze trafiłeś-oznajmiła
-To w takim razie bardzo się cieszę-powiedziałem opierając się o futrynę
-Ja też się cieszę, że żyjesz! A teraz marsz do łóżka!-rozkazała pokazując palcem
-Ale chwileczkę. Nie uważasz, że najpierw powinniśmy się lepiej poznać. Przecież nie pójdę do łóżka z obcą kobietą
-Obcą kobietą!?-oburzyła się-Jeszcze słowo a nie ręczę za siebie!-krzyknęła
-A nie faktycznie ja cię skądś znam....już wiem ty pracujesz w tym supermarkecie niedaleko-gdy to powiedziałem dostałem od niej z liścia i pociągała mnie za rękę do środka
-Ałł za co to było!?-spytałem trzymając się za obolały policzek
-Rano dowiesz się ca co to było!-krzyknęła i popchnęła mnie na łóżko. Było strasznie miękkie i wygodne. Przykryła mnie kołdrą i zaczęła wychodzić z pokoju
-A nie zostaniesz tu ze mną!? Bo wiesz myślałem..
-Niestety nie, wiesz muszę wracać do supermarketu!-krzyknęła i opuściła pokój
Byłem bardzo śpiący więc oczy od razu mi się zamknęły.

*Violetta*

Leon przegiął sobie wczoraj na maksa. Był tak pijany, że mnie nawet nie poznał. Z rana dziadkowie zabrali Anabel na spacer więc czekam aż łaskawy pan się obudzi i sobie porozmawiamy. Aktualnie piłam sobie kawę kiedy do kuchni wszedł Leon. Trzymał się za głowę i ledwo otwierał oczy. Siadł na krześle i oprał się łokciami o blat podtrzymując głowę
-O widzę, że balangowicz wstał. I jak się czujesz!?-specjalnie głośno mówiłam bo wiedziałam, że boli go głowa
-Nawet sobie nie żartuj. Zaraz pęknie mi głowa i tak strasznie boli mnie policzek-mówił chwytając się za obolałe miejsca
-Policzek cię boli bo ci się należało!
-Ale co ja zrobiłem?
-Najpierw wytłumaczysz mi co to jest!?-przejechałam ręką po jego policzku ścierając czerwoną szminkę
-Tooo nie mam pojęcia-oznajmił zdziwiony i staną na przeciwko mnie
-To jest szminka!
-Violuś posłuchaj nie pamiętam co dokładnie wczoraj robiłem, ale jestem pewien, że nie posunąłem się do czegoś niewłaściwego
-Wiem, że nie zrobiłeś niczego nie właściwego, bo to jest szminka Fran którą dałam jej na urodziny. Nie mam pojęcia jak się na tobie znalazła, ale chyba nie chcę wiedzieć. A wracając do waszej szalonej nocy. Tak się upiłeś, że nawet mnie nie poznałeś. Uważałeś, że pracuję w supermarkecie i byłeś jeszcze na mnie napalony!
-Przepraszam-powiedział z maślanymi oczkami-Kocham cię przecież wiesz i obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy, no oprócz tego, że mogę być na ciebie napalony-uśmiechną się, objął mnie w tali i już chciał mnie pocałować ale się odsunęłam
-Eee w policzek
-Dlaczego?-spytał smutny
-Bo czuć od ciebie jeszcze alkohol-wykonał moją prośbę i dwa razy pocałował mnie w policzek-Grzeczny chłopiec, a teraz idź się ogarnij bo rodzice zaraz wrócą z Anabel-Leon poszedł do łazienki a po chwili przyszli rodzice z Anabel, ale niestety nie mogli zostać bo mieli coś do załatwienia. Siedziałam z małą na kanapie w salonie i czekałam na Leona. Po chwili zjawił się ju zrobiony na bóstwo. Siadł na kanapie i objął mnie ramieniem
-Kocham was moje skarby-powiedział i pocałował mnie i Anabel w czoło
-Ja też was strasznie kocham-powiedziałam i bardziej wtuliłam się w Leona
Chodź czasem się kłócimy nie wyobrażam sobie żeby nie było go koło mnie. Razem z Anabel są dla mnie wszystkim i kocham ich bezgranicznie.





I otóż mamy 50 rozdział!!! Nie wyobrażacie sobie przez ile ja go pisałam. Miałam kompletną pustkę  w głowie i nic mi się nie kleiło.
I w tym momencie to opowiadanie dobiegło końca. W najbliższym czasie powinien pojawić się jeszcze epilog.
Dlaczego postanowiłam z kończyć to opowiadanie!? Totalna pustka w głowie, brak weny i pomysłów na dalsze wydarzenia. Pisanie tych ostatnich rozdziałów przychodziło mi z wielkim trudem, więc nie miało to już najmniejszego sensu, ale nie martwcie się w najbliższym czasie pojawi się nowe opowiadanie na które mam już pomysł:))
Proszę oceńcie ten rozdział i powiedźcie czy w ogóle dało się to czytać??!

Buziaki:***

15 komentarzy:

  1. Boskie <33
    Szkoda, że już kończysz to opowiadania :C
    Viola pracuje w supermarkecie XD
    Czekam na next <33
    Buziaczki :***
    Iza Blanco <333

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNY rozdział !!
    Wyszedł Ci BOSKO :D
    Leon tak się nachlał że nie wiedział gdzie jest i nie rozpoznał Violi !
    Verdas jest niezastąpiony haha :)
    Jak Viola z nim wytrzymuje ?!

    A odpowiadając na Twoje pytanie .
    To rozdział dało się czytać .
    Dlaczego ?
    Bo wyszedł Ci wspaniale xD
    Ta scena z chłopakami i tą lamą czy co to było to wyszła Ci świetnie :D
    CHłopaki przeszli samych siebie :P
    Ale Leon najbardziej
    Własnej żony nie poznać ?
    Oj wstydziłbyś się Leon !

    Szkoda że kończysz ta historię ,i nie zgadzam się że nie masz weny .
    Dziewczyno piszesz świetnie i masz bardzo dużo pomysłów i jeszcze więcej weny XD
    Masz świetnego bloga :D

    Pozdrawiam dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <33
    Leoś jak se zabalował haha ;D
    Czekam na next ;)
    Mam pytanko. Nowe opowiadanie zacznie się od poznania się Leona i Violki czy oni już się będą znali ? ;)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbisty rozdział!
    Szkoda że już kończysz ;(
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski :)
    Leoś się upił :D Że nawet własnej żony nie poznał xDD supermarket xD
    Anabel słodziak <3
    Czekam na next'a i życzę weny!
    ~KatePasquarelli

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze rozdział jest cudowny... Nawet już nie pamiętam, czy coś komentnęłam na tym blogu, ale mniejsza z tym. I tak zawsze czytałam xD. No to jak już pisałam rozdział jest baaaaaardzo boski. A z tą farmą i lamą (czy co tam w końcu xD) mnie najbardziej rozwaliłaś, a potem jeszcze ten tekst z supermarketem... Kabaret na całego po prostu. Już nie mogę się doczekać Epilogu.
    Pozdrawiam :D
    Vaness
    PS. Zapraszam do mnie: http://violetta-zycie-i-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny ^^
    hahaha w supermarkecie, padłam.. hahahaha
    Koniec? ;c

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :)
    Haha można było się pośmiać ':)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny <33
    hahaha Pijany Leon <33
    Czekam na epilog i na nowe opowiadanie. Ciekawe co wymyśliłaś..

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahaha, Leoś, Leoś! Nie ma to jak porządnie wypić :P
    Supermarket xD
    Ty to masz zaczepiaste pomysł <3
    To już koniec? ZNaczy... niedługo? :(
    No nic... Czekam na epilog i nowe opowiadania ;)
    Ally <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super jak zawsze . Szkoda że już kończysz te opowiadanie bo jest super ale rozumiem brak went itd. Nie mogę się do czekać epilogu i następnego opowiadania. Napewno będzie super. Dozobaczenia. :-*
    Życzę duuuuuuuuuuużooooooooooo weny <3
    Marti blanco twoja największa fanka <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Chlopaki... xdddd
    Ja i tak wiem, ze to byla lama! xddd
    Nawet nie woesz jak sie uamialam xddd
    Viola pracuje w supermarkecie? No spk spk xddd
    Leon napalony, ale to chyba normalne/ xddd
    Rozdzial boski *-*
    Troche szkoda, ze konzysz opowiadanie ale drugie na pewno bedzie ekstra ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dało hehe Leon i jego opis Violi :3 <3 super !! :D
    szka że kończysz ale nie mogę się doczekać next :D
    hehe jesteś utalentowana po prostu wspaniała zajebista :D
    kocham i bd czytać następny :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Leoś miał niezłą nocke. XD Czemu kończysz już z opowiadaniem?:C możesz je pisać co 2 tyg.byle by byly

    OdpowiedzUsuń